Św. Józefa

   Szatan wiedział, że dzisiaj skończę pracę w przychodni o 16.30 i podsuwał mi Mszę św. wieczorną. Wiedz, że Bestia nie śpi i tylko czeka na naszą słabość (tutaj poranną). Wykorzystał informacje, że mam podjechać z żona i odebrać wnuczka (pasowało nabożeństwo wieczorne).

    Ponadto mocniej atakuje w takie święta jak dzisiaj, bo św. Józef jest Opiekunem Rodzin. Podczas przejazdu do kościoła włączyłem radio trafiając na transmisję Mszy św. Popłakałem się wchodząc do Domu Pana (dar łez)...nie zrozumiesz tego bez łaski wiary. Ta łaska Boga to radości duchowe, ale przeważa ból, bo wokół jest ocean niewiary, ludzie żyją jakby Bóg anie było.

    W ciszy kościelnej płynęły szepty modlitw, a wzrok zatrzymała figura św. Józefa. W pracy miałam nawał ataków szatańskich:

- straszliwy napór chorych

- bardzo dużo „nasłanych” po natchnieniu od demona

- godzina zeszłą z jednym dziadkiem

- nie odpowiadał potrzebny telefon KRUS-u

- zlecenie na transport, ale to nie moja chora

- dużo powtórek leków, a wciąż proszę, aby nie przychodzono w poniedziałki...

    Dzień zaczął się ze św. Józefem, a zakończył oglądaniem filmów erotycznych i horrorów pełnych krwi. W końcu padłem na kolana z wołaniem do Pana Jezusa: „Jezu! Jezu! Wybrałem rozrywki i grzeszność zamiast wołać za nieszczęśników na ziemi”...

   Jakże trzeba się pilnować, chronić czystość: w myśli, słowie i uczynku. To jest też pokazane na naszym ciele, bo cały czas trzeba pilnować jego wagi i nawyków. Wszystko zakończy noc noc z horrorami sennymi...

                                                                                                            APeeL