NMP Nieustającej Pomocy.

    W śnie szedłem do kościoła krętą i „ciernistą” ścieżką, a już na jawie - w drodze na Mszę św. z nabożeństwem do Serca Pana Jezusa - napłyną wyrzuty sumienia...już dawno przebaczonych grzechów. Popłakałem się i przepraszałem Boga Ojca, ale była to namiastka potwierdzająca później odczytaną intencję modlitewną tego dnia.

    Przy klepsydrze 44-latka starszemu panu, który też codziennie uczestniczy w Mszy św. powiedziałem, że nasze nieśmiertelne dusze są stwarzane przez Boga Ojca myślą...jak wszystko. My też to potrafimy (drukarki 3D), ale musimy posługiwać się różnymi technikami. Dodałem, że życie nie jest czasem od narodzin do śmierci, bo dusze są nieśmiertelne...nie giną nawet w Piekle. Podziękował za te słowa...

    W kościele przywitały mnie słowa z ekranu; „Niechaj zawsze błogosławi nas Pan”. W Ew (Mt8, 5-17) Pan Jezus uzdrwowił sługę setnika, teściową Piotra oraz wiele chorych i opętanych.

   W kazaniu kapłan mówił o swoich doświadczeniach dotyczących wyrzutów sumienia, co jest rzadkością. Nie podkreślił, że nasze grzechy - przebaczone w Sakramencie Pojednania - wypomina nam Szatan.

   Pan Bóg dał nam wielką łaskę, którą jest namaszczony kapłan (spowiednik). Przed tym Sakramentem Świętym należy dokonać; rachunku sumienia, żalu za grzechy, mocnego postanowienia poprawy, przeprowadzić szczerą spowiedź i dokonać zadośćuczynienia Panu Bogu (pokuta) i bliźniemu.

    Większość nie podchodzi do tego poważnie, a przecież później mamy przyjąć Komunię św. czyli zjednać się z Duchowym Ciałem Pana Jezusa! Wielu nie ma poczucia grzechów i traktuje spowiedź czyli prośbę do Boga o przebaczenie jako obowiązek...przed którą i po której nie padają na kolana. Ten obowiązek potwierdza Kościół Święty ze stwierdzeniem zjednania z Panem Jezusem; „dwa razy w roku”. Ktoś to ustalił, uzasadnił i to się głosi..

   W późniejszej rozmowie kapłan wskazał, że do młodych nie mówi o Szatanie, bo swoje grzechy zwalą na Bestię, a wierni nie zrozumieją tego...natomiast takim jak ja nie trzeba tego tłumaczyć. 

   Do słów kapłana podszedłem z zadziwieniem, ale pomyślałem o jej owocu! Zawiła argumentacja sprawia, że nie pada słowo; Szatan! Od kogo to? Wszystko poznacie po owocach...

    Przekazałem moje spostrzeżenie, że Szatan kusi nas w pierwszej osobie;

1. odciąga od spowiedzi, bo dla „moich grzechów nie ma już przebaczenia”...

2. po Sakramencie Pojednania nęka wyrzutami sumienia przypominając grzechy zmazaniu raz na zawsze! 

     Człowiek słaby duchowo nawet nie przypuści, że „jego” myśli (kuszenie) są podsuwane przez Przeciwnika Boga. Przecież atakowany nie poradzi sobie, bo trzeba żegnać się, użyć wody święconej, zawołać o ochronę do św. Michała Archanioła (przykład).  

    Eucharystia ułożyła się w węzełek (czeka mnie praca) i dodatkowo z obrazu dwa razy  „spojrzała" s. Faustyna...przypomniała się też korona cierniowa, która przykuła wzrok w garażu. Później na ekranie komputera - podczas porządkowania zapisów - pojawi się też krzyż...odbity ze ściany pokoju. Przekazuję "duchowość" tych zdarzeń zapowiadających wysiłek i tak się stanie, bo przez 3-4 godziny będę porządkował zapisy (tracił czas).

   Ponadto cały dzień będzie trwała pustka duchowa oraz senność (padnę od 15.00-20.00). Później serce zaleje miłość do Boga Ojca z pragnieniem odczytania intencji. Po wyjściu z domu popłynie moja modlitwa przerwana atakiem komarów. Pozostanie tylko „św. Agonia Pana Jezusa”, która odmówię jutro...

                                                                                                                              APeeL