Jakże inny jest dzisiejszy dzień, mimo krótkiego snu (2.00 - 6.00). Możesz wówczas mieć łaskę poczucia obecności Boga Ojca. Zapytasz jako to jest? A jak jest, gdy masz przy sobie umiłowane osoby, którym towarzyszy pokój, radość i miłość z poczuciem bezpieczeństwa.

   Aby to zauważyć i docenić trzeba przeżyć podły dzień. Tak właśnie było wczoraj; źle się czułem, zapomniałem o wypiciu kawy, towarzyszyła mi słabość duchowo-cielesna, a nawet drętwota. Wówczas próby pracy na Poletku Pana Boga nie wychodzą...nie ma nawet natchnienia do przepisywaniu starych świadectw.

    Dodatkowo darła się sąsiadka do maluszka z piętra oraz do kumy, która podeszła pod moje otwarte okna, a z twardego snu zerwał mnie refluks (można się zakrztusić) po spożyciu mleka, które bardzo mi smakuje...to jedna z przyjemności na starość, której nie zamieniłbym na głupią młodość.

    Nie planowałem Mszy Św. o 7.00, ale zerwałem się chwaląc Tatę z płaczem, bo dzisiaj jest raj na ziemi, słoneczko ze śpiewem ptaków za oknem. Dziękowałem za wiarę, świątynię, samochód, kąpiel, wypitą w biegu kawę, a głównie za możliwość szerzenia świadectw wiary na chwałę naszego Stwórcy, który kocha każdego z nas niewyobrażalną i wszechogarniająca miłością.

   Jeden raz spłynie na Ciebie jej promyk, a będziesz wiedział. Wówczas ogarniasz ludzkość, a nie tylko najbliższych oraz znajomych i dodatkowo dobrych. Przecież ja należałem do „Szawłów”, moja ścieżka prowadziła do władzy ludowej (ZMS w LO i ZSMP na studiach w AM Gdańsk).

   Dzisiaj byłbym politykiem, czerwonym dziadkiem okupującym kluczowe stanowiska w rządzie, lub samorządzie, a nawet wyżej. Zostałbym zmanierowany, bezbożny, a nawet wrogi wierze i ojczyźnie, a możesz to ujrzeć u meneli politycznej (kłania się S. Niesiołowski). Na pewno byłbym „ekspertem” od wszystkiego zapraszanym do Tfuenu i „Stokrotki”.

    Na pewno jako prezes NIL-u sfotografowałbym się z Tomaszem Grodzkim...miłośnikiem szelestów, uzdrowicielem nękanej ojczyzny przez Grupę Trzymającą Władzę. To taki odskok, bo interesuję się teologią polityczną (nie można oddzielić państwa od wiary z Prawem Bożym).

   Wychodzę na spotkanie z Panem Jezusem, a serce woła; „Boże Ojcze Wszechmogący pragnę żyć długo dla Ciebie, bo jest to lepsze od mojej śmierci po której wrócę do Ciebie”. Wielu zamraża się (jeszcze za życia), aby później ożyć, bo będzie postęp medycyny. Zobacz zaćmienie szatańskie...pragnienie bycia na zesłaniu, jedzenia kartofli, a dzisiaj pizzy i innych świństw, których nie próbowałem.

    Przez głośnik dobiegał mocy głos kapłana, padły słowa o wolnej woli, wielkiej łasce Boga Ojca, którą zabierają nam szumowiny ludzkie, kochające władzę...także nad światem. Przepłynęło moje życie i momenty Opatrzności Bożej, bo moglem umrzeć wielokrotnie z powodu zapicia się z ostatnim ostrzeżeniem...złamaniem obu kostek w nodze (zdjąłem gips i same się zrosły). Przypomniał to młody człowiek idący do kościoła o kulach.

    Kazanie będzie o Bogu Ojcu, Modlitwie Pańskiej i „wierzę w Boga Ojca”. W Ew (J14, 1-12) Pan Jezus powiedział; „Kto mnie widzi, widzi także Ojca”. Zważ teraz na wybranych, którzy mają nadprzyrodzone radości, a zarazem współuczestniczą w zbawianiu z Panem Jezusem.

   Proszę Cię zapragnij nawrócenia, przystąp do Sakramentu Pojednania, a podziękujesz mi, gdy się spotkamy...tak uczyniłem tym, którzy wymodlili moje nawrócenie i pragnienie świętości. Porzuć wszelkie mądrości ludzkie, bo to jest głupstwo u Boga (wykorzystujemy dopiero 5-10% mózgu)...

   Eucharystia ułożyła się mocno na podniebieniu, a to oznacza ochronę w dniu dzisiejszym. W łączności z Panem Jezusem poprosiłem o pomieszanie szyków wrogom mojej ojczyzny, którzy widzą zgromadzone złoto i zabiorą pomoc dla rodzin...zabraknie na emerytury, gdy zaczną ponownie kraść. To 2 godziny uniesienia duchowego. Ty w tym czasie smacznie wypoczywałeś w ciele całkiem zapominając o duszy. Na spacerze - w intencji tego dnia - odmówiłem moja modlitwę…

                                                                                                                                 APeeL

 

                                                                 Pan

                                                         Artur Ceroński

                                 Pastor Kościoła Chrześcijan Pełnej Ewangelii

    Jestem lekarzem, który - dzięki modlitwom pacjentek i żony - otrzymał łaskę nawrócenia. Tak jak Pan byłem "Szawłem". Początek mojego nawrócenia nastąpił na dyżurze w pogotowiu ratunkowym. Po powrocie z dalekiego wyjazdu, w środku nocy...padłem na kolana i przeżegnałem się!  Moc Boża sprawiła, że od 1986-1988 prowadziłem dziennik duchowy.

   Teraz wszystko edytuję na stronie Wola Boga Ojca (www.wola-boga-ojca.pl)...zapisy nawet dla mnie są ciekawe, bo jest tam samo życie. Fakt nawrócenia się nie sprawił od razu wejścia na drogę do świętości (cel każdego z nas). Stan obecny; współczesny katolicki mistyk świecki (mistyka eucharystyczna) z chryzmatem odczytywania Woli Boga Ojca.

   Dzisiaj nieprzypadkowo wszedłem na kanał "Super Stacji", bo w moim obecnym życiu jestem prowadzony przez Boga...nawet w takich "małych" sprawachPo odnalezieniu Państwa w internecie sprawa naszego kontaktu wyjaśniła się.

    W dyskusji z redaktorką o duchach wszystko mówił Pan zgodnie z naszą wiarą i tym, co wiem. Bardzo spodobało mi się stwierdzenie, że jesteśmy jednością psycho-fizyczną i duchową, której nie uznają psychiatrzy. Z moją uwagą, że mamy ciało psycho-fizyczne i duszę, która w momencie śmierci zostaje uwolniona (śmierć = życie).

   Pytanie moje jest zasadnicze, ponieważ wszystko jest prawdziwe w Kościele katolickim;

ciało fizyczne potrzebuje naszego chleba codziennego...

ciało duchowe (dusza) potrzebuje Eucharystii (Ciała Duchowego Jezusa).

    Mam kolegę w Kościele Zielonoświątkowym, gdzie odprawiają podobne celebracje z radością (przewaga nad liturgią), które pokazuje też neokatechumenat. Kolega odpowiedział, że u nich Eucharystia jest dzieleniem się chlebem na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy.

   Przypuszczam, że w Kościele Mocy nie ma tego Cudu Ostatniego (musi być namaszczony kapłan). Inny lub przebrany poda mi opłatek wigilijny. Powstaje pytanie; skąd czerpiecie moc duchową, bo dawanie świadectw, co czynię na mojej stronie jest wynikiem działania Ducha Świętego i mocy uzyskiwanej w Eucharystii.

    Nie mogę już żyć bez tego Sakramentu. Gdy zostanie skasowany nie będę chodził do kościoła...                                                                                                                                         Pozdrawiam

 

 

Aktualnie przepisane...

25.08.1993(ś) ZA SPRACOWANYCH NA POLETKU PANA BOGA...

   Szatan namawiał mnie do pójścia na Mszę św. bo „ambitny na pewno pójdzie"! Wiedział, że „coś tam, coś tam wypiłem” i chodziło o sprofanowanie Ciało Pana Jezusa. Odpowiedziałem, że; „nie wolno mieszać koniaku ze Eucharystią”.

    Piszę to jako ostrzeżenie przed nieskończoną podłością Bestii. Na jej szczycie tej podłości są jawnie opętani, których nasi psychiatrzy leczą tabletkami (Wpisz; Moja żona była opętana). Właśnie za oknem drze się taki, a młodzi krzyczą do niego; panie generale.

   Jest zrozumiale, że są też ciężko chorzy psychicznie i bez egzorcysty nie można tych stanów odróżnić (Apostołom nie udawało się z takich wypędzać złe duchy, bo to byli chorzy). Poniżej jest opętanie intelektualne, które trudno rozpoznać, bo tacy ludzie są bardzo inteligentni...w czynieniu zła od Szatana.

   Wówczas na siłę chciałem znać intencję...prawie po przebudzeniu, a najpóźniej w czasie koronki do Miłosierdzia Bożego. Dzisiaj nie spieszę się i czekam na „duchowość zdarzeń”, a miernikiem prawidłowego odczytu jest modlitwa serca, a nie ustna.

    W drodze na targ po buty (wówczas był to wielki problem) wzrok zatrzymali tynkujący budynek, wożący betonowe bloczki oraz rolnicy z wozami konnymi...symbolem ciężko pracujących. Na ten czas żona zabrała się do mycia okien...na pewno będzie padało!

    Nagle moje serce zalał smutek odpowiedzialności za świat z pragnieniem odmawiania mojej modlitwy. Pomyślałem o Matce Bożej, która bardzo cierpi z powodu wszystkich idących w kierunku ognia piekielnego. Ja otrzymałem tylko maleńką iskrę tego cierpienia. Przez kilka chwil napłynęło odczucie niesienia krzyża Pana Jezusa, a łzy zalewały oczy. 

   W nędznej budce na działce, po zapaleniu lampki Panu Jezusowi padłem na kolana i trwałem w mojej modlitwie, która zakończyła się sekundowym snem. To jest wielka łaska, bo ostatnio tak zdarzyło się cztery razy na Mszy Św. (z powodu przemęczenia)...na kwadrans staję się wówczas rześki.

   Na tę chwilkę Biblia otworzyła się na słowach; „Dobry jest Pan dla tego, kto Mu ufa, dla duszy, która Go szuka”. Podczas powrotu zatrzymałem się przy staruszce siedzącej na swojej działce (92 lata), która nie miała jak wrócić do domu i modliła się w tej sprawi do Matki Bożej (jak nigdy pojechałem wokół działek).

    Dzisiaj w różańcu Pana Jezusa wypada modlitwa za kapłanów i szczególnie służących Panu Jezusowi, a właśnie z pliku prasy wypadło malutkie zdjęcie ks. Jerzego Popiełuszki. Modlitwa - w smutku i powadze - będzie trwała z przerwami od 14.00 – do 17.00. W tym czasie ból zalewał sercu, w nadbrzuszu pojawiał się ucisk, a oczy zalewały łzy.

   Zawsze zastanawiałem się nad fizyczną radością chrześcijan, ale to są chwilki wobec smutku z powodu odwrócenia się większości (90%) od Boga Ojca, Pana Jezusa i Matki...

   Podczas mojej modlitwy ponownie trafiłem na ciężkie prace budowlane. Ile wysiłku wymaga znoszenie materiałów i kopa­nie ręczne fundamentów! Idę polem i płaczę...wołając Abba (Ojcze); „nie mają dla Ciebie czasu, bo wszystko jest ważniejsze od Ciebie, oni naprawdę nie wiedzą, że Jesteś”.

   Na szczycie mojego modlitewnego „zawodzenia” prosiłem Boga o przebaczenie i miłosierdzie dla nich. Trwała też modlitwa za kapłanów, a to okaże się nieprzypadkowe, bo oni szczególnie  pracują na Roli Bożej. W znalezionych kartkach trafię na słowa, które dają powód do ułożenia własnej modlitwy; 

   „O Jezu! Wieczny Arcykapłanie, który powierzyłeś kapłanom, Swoim Sługom dzieło zbawienia dusz...proszę Cię, Jezu gorąco, byś im bło­gosławił i wspierał łaską! Niech stają się coraz godniejsi tego wielkiego zaszczytu. Daj im moc w pokonywaniu pokus świata, ciała i szatana. Niech zachowają swoje święte powołanie. Napełnij ich serca miłością, niech postępują w cnotach i świętości. Bądź im Mocą i Ochroną”...

     Syn wrócił szczęśliwie z wypadu w góry, zrobiłem mu kolację i w podziękowaniu padłem na kolana; „Panie Jezu dziękuję za wszystko...podziękuj - w mo­im imieniu - Bogu Ojcu!

    Nagle zrozumiałem, że ten dzień jest także za mnie, bo służę Panu Jezusowi w szczególny sposób: „Jezu mój w wybraniu mnie nie miałem żadnej zasługi...to wszystko jest od Ciebie, Twoje Tajemnice ujrzałem z Twoim Światłem! Dziękuję Jezu! Dziękuję!"

   Napłynęła bliskość ks. Jerzego, który był otoczony zgrają...tak jak Pan Jezus. Na ten czas Borys Jelcyn powiedział; „Przepraszamy” (za zbrodnie), a łzy zalały oczy, gdy pochylił się na dłuższy czas przy Grobie Nieznanego Żołnierza i pocałował szarfę…

                                                                                                                                  APeeL

 

 

26.08.1993(c) ZA OCIEMNIAŁYCH DUCHOWO...

    Dzisiaj jedziemy do Matki Bożej Świętorodzinnej w Studziannie, a byłem tam dzisiaj w śnie. Wychodziłem z zakrystii, szedłem obok Ołtarza, widziałem stare ławki i stolik z warstwą książek i aktem zawierzenia Matce Boskiej Częstochowskiej!

    Przed wyjazdem trafiam na słowo od Pana Jezusa; „My!” To zawsze oznacza, że Pan będzie ze mną. Teraz płyniemy samochodem między lasami, a radość rozpiera serce...pasuje cz. radosna różańca. Jak piękny jest przekaz zestawu tej modlitwy!

   W Sanktuarium przywitały mnie obrazy ze snu (do przodu) oraz Pan Jezus z Gorejącym Sercem i otwartymi Ramionami, a także kapłan -  wyglądem i wiekiem - przypominający ks. Jerzego Popiełuszkę.

    Łzy same cisnęły się do oczu, ponieważ z żoną lubimy takie spotkania z Matką. Przypomniało się Jej zapytanie z niedzieli ; „czy pragniesz przyjechać do Mnie czy na uroczystości (obchody koronacji obrazu)?” 

   Padłem na kolana, a po zagraniu organów z pięknym śpiewem organisty; „Z dawna Polski Tyś Królową"...popłakałem się i nie mogłem się ukoić. Następnie strzała bólu trafiła w moje serce; „ociemniałym podaj rękę...uproś sercom zmartwychwstanie".

   Natychmiast wiedziałem, że jest to intencja modlitewna tego dnia, która obejmuje moją rodzinę  żyjącą tak, jakby Boga nie było (rodzice i małżeństwa czwórki rodzeństwa). W tym bólu zawołałem; "Matko Św. Rodzinna proszę, a nawet błagam przyjdź i obejmij ich...ze św. Józefem i Panem Jezusem. Także moją ociemniałą duchowo córkę...proszę!"

    Popłakałem się wiedząc, że to wszystko jest wielką łaską, a właśnie płynęły piękne słowa o Matce Bożej (z Ks. Przysłów 8,22-36);

   „Pan mnie stworzył, swe arcydzieło, jako początek swej mocy, od dawna, od wieków jestem stworzona, od początku,nim ziemia powstała /../

    Gdy niebo umacniał, z Nim byłam /../, kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana /../".

   Kapłan przeczytał Ewangelię...o pierwszym cudzie Jezusa; przemienieniu wody w wino w Kanie Galilejskiej. Ponadto mówił z serca o ks. Jerzym Popiełuszce…

   Podczas konsekracji z bolesnego serca wyrwał się krzyk; Jezu! och Jezu! Jezu!” Przypomniały się słowa złych duchów podczas egzorcyzmów; „och! gdybyśmy mogli klęczeć, czy wiesz jakbyśmy klęczeli?" Ja coraz bardziej rozumiem wielkość pozostawionego nam przez Jezusa daru; Eucharystii. Jeszcze nie wiedziałem, że będzie to mój charyzmat (mistyka eucharystyczna).

   Zrobiliśmy święte zakupy i zamówiliśmy Mszę św. za córkę, a radość rozpierała duszę. Bardzo pragnąłem mówić o Matce Bożej...do kapłana i wychodzących. Po chwilce zauważam, że jest tam niewidoma prowadzona przez przewodniczkę!

   Podczas powrotu pani Geppert śpiewała nam; „Ty wiesz, co robisz Panie...czemu mnie do Raju Bram prowadzisz drogą tak krętą”? Wstąpiliśmy też do mojej niewidomej matki ziemskiej.

   Wyszedłem odmówić moją modlitwę i trafiłem na niewidomego z przewodniczką. Wrócił obraz spółdzielni dla niewidomych inwalidów, niewidomej żebraczki oraz niewidomego psa, a nawet żony, która bez okularów nie widziała nazw miejscowości. Tak Pan pokazuje różny stopień „ociemniałych duchowo”.

    Natomiast w telewizji trafiłem na wywody niezwykle oświeconej dr Magdaleny Środy żądającej praw dla ateistów. Na to jeden z dyskutujących wskazał, że wszyscy jesteśmy Dziećmi Boga. Jakże biedni są pozbawieni Matki (sieroty).

   Piszę to, bo wiara jest uznawana jako zwidy, dewiacje, własne myśli. Jako lekarz, odwrócony przez szereg lat od Boga Ojca, Jedynego i Prawdziwego oświadczam, że błądziłem!

    Właśnie syn opowiada o linii kolejowej szybkiego ruchu (Zakopane - Warszawa). Wskazałem mu, że Bóg pokazuje drogę z ziemi do Nieba, która jest już otwarta, a jest nią Kościół Katolicki; do Boga można dotrzeć tylko przez Pana Jezusa. W tym czasie wielu szuka dobrej drogi i w prowadzeniu przez Szatana trafia na manowce.

    Nasza śmierć sprawia, że przekraczamy granicę pomiędzy tym i Tamtym światem...z ojczyzny ziemskiej trafiamy do Prawdziwej...do Domu w Niebie.

     Na kolanach podziękowałem Bogu za ten dzień…

                                                                                                                            APeeL