W nocy było zimno, a teraz trwa straszliwa ulewa. Dziwne, bo tak sama jest teraz, gdy to przepisuję (01.06.2011). Ze snu zerwał mnie budzik, a w sercu pojawiło się wahanie; czy mam być na Msza św. o 6.30 ze śniadaniem po poście?

    Dobrze, że wybrałem tę opcję, bo pracowałem bardzo ciężko i długo (wróciłem po 15.00), a od 17-19.30 twardo spałem. Nie byłbym w kościele, a to dla niewierzącego jest żadnym kłopotem...

   Myśl pobiegła do ofiar powodzi, a także do 150 pracowników zwalnianych w lubelskiej Chłodni „Agram”, gdzie załoga od maja nie otrzymuje pensji. Natomiast „Gościu niedzielnym” z 7 lipca 2002 r. był art. „Stocznia tonie po raz drugi” (upadłość Stoczni Szczecińskiej).

   To sprawiło pragnienie duchowego wsparcia czekających na zmiłowanie. Kto był w takiej sytuacji ten wszystko rozumie. Ponadto pragnę spotkać się z Panem Jezusem z potrzeby mojego serca i wdzięczności Bogu Ojcu za wczorajszy dzień i bezmiar otrzymywanych łask.

   Podczas cichej Msza św. płynęły czytania o naszej marności Koh. 1, 2-11 oraz Ps 90 „Panie! Ty zawsze byłeś nam ucieczką”. Pan Jezus wskazał, że do Boga można trafić tylko przez Niego. To prawda. Wyobraź sobie, że ktoś będzie bezpośrednio kontaktował się z Bogiem...

   Jeżeli będzie prosił z serca to zostanie skierowany do chrześcijan, a właściwie do katolików. Taki spotka na swojej drodze podobnego do mnie. Może Ty jesteś takim właśnie. Po Eucharystii łzy zalały oczy...

    Mimo ulewnego deszczu w przychodni było dużo ludzi wymagających zmiłowania;

- biedny i schorowany, który już dawno powinien być na rencie (rozpoczniemy starania)

- przypomnieli się handlujący mlekiem w ulewie

- napływali rolnicy, górnicy, ofiary likwidowanych zakładów pracy

- właśnie wpadł do gabinetu znajomy z odpryskiem metalu w oku

- bezinteresownie pomagam obcej i biednej

- ostatnia prosiła o przyjęcie, a czekała do kolegi.

    Wyszedłem umęczony z pragnieniem wołania do Nieba w intencji biednych, bezrobotnych i tych, którzy wymagają pomocy. Padłem umęczony, bo znowu zerwała się ulewa. Z telewizji popłyną obrazy czekających

na zmiłowanie:

- przebywający w Monarze, który upada z brakiem pracy, bo Kotański nawrócił się, a towarzysze zostawili go samego sobie

- Czeczenia, Palestyna, Izrael, Irak

- w ośrodku wychowawczym dyrektor – sadysta bił dzieci bez powodu po twarzy

- płacze matka zabitego dziecka

- oszukani przedsiębiorcy

- oszukana przez męża.

    W „Sup. expressie” trafię na tytuł: bezdomny spłaca dług, dom na rurze (dali zezwolenie, a tam rura z wodą), kobiecie na siłę usunęli ciążę!

   Sam w pracy często wołam; „Panie Jezu! zmiłuj się nade mną!” płacząc nawet przy chorych...

                                                                                                                                 APeeL