Święto Podniesienia Krzyża Świętego

    Zerwałem się po dyżurze i wcześniej trafiłem do przychodni (6.40)...nawet były już dwie starsze panie, ale dzisiaj będzie mniej ludzi w całej przychodni. Płynie piosenka „to co dał nam los”. Napłynął obraz nagłego zgony naszej rocznej córeczki.

    Popłakałem się, ponieważ ujrzałem świat tragicznie rozłączonych w ataku terrorystycznym w USA. Zginęli tam także Polacy. W przerwie trafiłem do domu, ale od 14.30-18.00 zaczął się nawał, a nawet sztuczny tłok, a ja wiem, że dzisiaj jest tak wielkie święto kościelne. Umęczenie, nie miałem nawet siły pisać.

    Teraz chwila wytchnienia, która przeznaczam na odmawianie mojej modlitwy, a wypadła właśnie droga krzyżowa oraz św. Agonia Pana Jezusa. Dziwne, bo na ziemi znalazłem wielki gwóźdź...podobny do używanych podczas krzyżowania. Przypomniało się wczorajsze pragnienie bycia na Mszy św. z pragnieniem posiadania takiego właśnie gwoździa lub ciernia z korony Zbawiciela.

    Przepraszam Boga za wszystko, a żona w tym czasie ogląda film w którym odszedł mąż i zabrał kobiecie nawet jej ulubionego pieska za którym bardzo płakały dzieci!

   Intencja jest zrozumiała i sam stykasz się z takimi przypadkami wokół; zagniecie bez wieści, samobójstwa, ciężkie choroby w tym psychiczne, opętania, nałogi, nagłe wypadki z unieruchomieniem. To cierpienie nie ma końca.

    Zawołaj za takich, bo czeka ich jeszcze gorsze nieszczęście, bo skuszeni przez Szatana mogą odwrócić się od wiary i Boga, a ofiarowując swoje cierpienie mogliby uczynić wiele dobra ponadczasowego...

                                                                                                                         APeeL