W śnie ujrzałem uzbrojone fundamenty domu, a o 4.00 zawołałem; "Matko moja bądź dzisiaj ze mną, prowadź, opiekuj się, obejmij całą rodzinę, dawaj natchnienia i pomagaj w pracy, daj radość żonie. Dziękuję Ci Matko za wezwanie i za dar służenia Tobie".

    Szatan nie znosi naszego uwielbienia Tej, która zmiażdżyła mu głowę...zalecił mi pójście piechotą, bo wiedział, że będzie ulewa, drażnił także "towarzyszami". "Matko pomóż dzisiaj w przychodni, ponieważ pragnę mieć wolny dzień w Twoje Święto."

   Poprosiłem kapłana  o przekazanie 5-u pierwszych sobót - zalecenie z Fatimy pierwszych sobót jako nabożeństwa wynagradzającego na ręce Matki Bożej. Dopiero podczas przepisywania tego zrozumiałem dlaczego MB Fatimska uśmiechała się do mnie na Mszy Św. porannej (29.09.2019)! 

   W czasie nabożeństwa napłynął obraz mordercy ks. Jerzego Popiełuszki (Piotrowski); "Matko moja daj im możliwość nawrócenia, przecież pragnie tego, ten błogosławiony kapłan. Proszę także o tego, który wydał o. Kolbe. Panie Jezu proszę Cię o pocieszenie Twojej i naszej Matki w dniu dzisiejszym." Dodatkowo wołałem w intencji nawrócenia Jerzego Urbana.

    Serce rozpierała radość i dalej wołałem; "Matko Boża, która Jesteś w Niebie niech uświęcone będzie Twoje Imię!" Dzisiaj Eucharystia była wynagradzająca dla Matki Bożej, a w litanii wołałem w intencji prześladujących Jej Dzieci.

    W przychodni wszystko ułożyło się i będę miał wolne 8 września w dniu Narodzenia NMPanny. Mam moc i właśnie rodzinie umierającego - z powodu raka - zaleciłem wezwanie kapłana, a personelowi oddziału przekazałem, że odpowiadają za dusze leczonych ludzi, bo nie wolno trzymać chorego w zakłamaniu aż do śmierci...z nadzieją, ale na co?

   Podczas odmawiania modlitwy ponownie serce zalała tęsknota z wołaniem; "Matko moja! Matko mojego serca i mojej duszy. Ty, która wydałaś na świat Jezusa. Ty, która współcierpiałaś z Nim i byłaś z Nim do końca. Pozostań przy mnie, Matko, prowadź, dawaj natchnienia, kieruj ku ludziom, abym nie zważał na ich osądy, ale prowadził ich do zbawienia!

   Dobra Opiekunko! Najczulsza Mateczko! Najmilsza Przyjaciółko...zawsze obecna w moim sercu! Wiem, że pragniesz mojego Prawdziwego Szczęścia, Dobra dla mnie i wszystkich wokół. Daj Moc Twojego Syna...daj mi Jego Moc, Dobra Pani pełna Majestatu i Miłosierdzia. Niech nigdy nie zaginie we mnie duch służby dla Ciebie i Twojego Syna, dla Ojca Prawdziwego oraz wszystkich ludzi na ziemi!"

   Dzisiejszą koronkę do Miłosierdzia Bożego przekazałem za wszystkich, których spotkałem i spotkam w dniu dzisiejszym; wróciły obrazy takich: personel medyczny, ludzie w warsztacie napraw telewizorów, rodzina z krakowskiego z chorym dzieciątkiem, dziadek z biednej rodziny oraz uczestnik pielgrzymki do Częstochowy, chora z anginą i ten z palcem, a także starszy z wypadniętym odbytem! Kogo jeszcze Bóg przywiedzie?

   Muszę przyznać, że tuż po obudzeniu nie miałem chęci na modlitwę, ale napłynęło ponaglenie; "nie chce ci się za te dary?" Zerwałem się i wołałem do Jezusa, aby "przyjął ich do Swojego Serca przez Niepokalane Serce Maryi."

   Teraz mam odmówić Koronkę Pokoju; "Matko dziękuję Ci za zdrowie duszy i ciała, za pokój serca, za Twego Syna, który otworzył Niebo i wskazał na Ojca Prawdziwego. Matko dziękuję Ci za opiekę nad moją rodziną, która jest wielkim darem Boga, za Twój Pokój...na Twoje ręce składam podziękowanie za te łaski...w tym za Kościół." W tym momencie napłynęła wielka tęsknota za rodziną i pragnienie skontaktowania się z żoną!

   W audycji radiowej mówiono o Dekalogu oraz padły slowa; "Ja Jestem, Twój Bóg, który wyprowadził cię z domu niewoli". Tak, tak Boże mój, wywiodłeś mnie przez Pana Jezusa, który otworzył Niebo!

   W ręku art. o Salezjanach i nagle przypomniał się sekundowy sen w którym Jan Bosko w Niebie odtworzył dla mnie piękną muzykę. Teraz wiem, że do niego mam wołać w sprawie syna; "św. Janie Bosko proszę Cię z całego serca - ja oddaję mojego syna w Twoje prowadzenie!"

   Późny wieczór. Zły kusi grą w karty, ale nie mam pieniędzy, a to zwiększa pokusę...zły kusi (nawet delikatnie podaje stawkę), a kolega za ścianą aż chodzi z chęci do gry. Teraz jestem mocny...ja mam Matkę.

   Wołam więc do Niej; "Pod Twoją Obronę" i wszystko kończę Koronką Pokoju za świat. To było tak wyczerpujące, że padłem do łóżka, a wszystko zrozumiałem rano, bo gra to złość, niewyspanie, strata czasu, a ja wypocząłem i w sercu mam radość i pokój!

                                                                                                                              APeeL