Przebudziłem się w nocy, bo żona zmusiła mnie do jedzenia o późnej porze. Serce zalane straszliwym bólem. Przepraszam Boga za czas nędznego życia, marnowanie łask, bo tego wszystkiego już nie odwrócę i nie odrobię.

    Jeszcze po obudzeniu trwała bliskość Nieba. Płyną obrazy z kalanej Ziemi Świętej (wojna Izraela z Palestyną), a dzisiaj wypada wspomnienie Edyty Stein. Po Komunii św. która pękła na pół (cierpienie) natychmiast pojechałem do pracy. Trafiłem na straszliwy nawał chorych (7.00 - 19.00) z wizytą zostawioną na dzień następny.

    Nikomu nie odmówiłem, wytrwałem bez krzyku. Jeszcze o 18.30 weszła matka z dzieckiem, bez karty, bo rejestratorek już nie było. Na końcu była opiekunka, kapłan i pacjentka, która obiecała przywiezienie wody święconej z pielgrzymki do Lourdes + medalik. Podczas zamykania kasetki od kluczy oderwał się medalik z Matką Bożą, która była cały czas ze mną.

   Odmówiłem przyjęcia wizyty, ale nie miałem pokoju i następnego dnia pojechałem z własnej inicjatywy. Ból zalał serce, bo trafiłem na dwie rodziny w dwóch pomieszczeniach. Tam była ciężko chora z reumatoidalnym zapaleniem stawów po przebytym udarze. Kategorycznie nie chciałem zapłaty.

    Płynęły obrazy:

- maleńki strumyk w okolic Soczi zamienił się w rwąca rzekę, gdzie samochody pływały jak pudełka

- ratowanie górników (tąpnięcia)

- ośrodki opiekuńcze

- ratowanie z pożarów, wypadków, masowych zatruć. Przypomni się męczeństwo św. Wawrzyńca, którego przypalano na rozżarzonej kracie.

    Piszę to, a z TVN-u płynie relacja o lekarzach (Śląskie Centrum Chorób Serca), którzy przerwali urlop i w ramach wolontariatu dokonali przeszczepu serca i płuc (dziewczynie).

    Jeszcze policjanci walczący z gangami handlującymi narkotykami i pornografią dziecięca. Ile niesie to niebezpieczeństw...

                                                                                                                               APeeL