Po wstaniu o 3.00 pomyślałem o napaści bolszewików na nasza ojczyznę ("nożu w plecy"). Zrozumiesz wszystko, gdy stracisz...nawet głupi palec wskazujący ręki prawej.

    Na szczycie mojego posiadania jest Pan Jezus Eucharystyczny...zabierz mi Kościół Święty i kapłana, a z Cudu Ostatniego zostanie mi tylko chleb codzienny. Obym nie doczekał tego nieszczęścia niweczącego cel codziennego życia. Dla 99.99% ludzkości ta strata to nic, a większość kapłanów nie wie w czym uczestniczy koncentrując się na celebracjach, często świeckich.

   W drodze na Mszę Św. wieczorną znałem już intencję, bo tak się stało, że w serce wpadły relacje o zmowie szwabów i kacapów, "wyzwolenie" terenów wschodnich oraz świadectwo aktorki Aliny Janowskiej o Powstaniu Warszawskim. Nawet nie ma co wspominać późniejszej okupacji...na początek wymordowano wszystkich z AK.

   Dzisiaj św. Apostoł Paweł (1 Tm 2, 1-8) prosił o modlitwy "za królów i wszystkich sprawujących władzę, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością.". Jest to wynik pragnienia Boga, aby wszyscy byli zbawieni. Dla większości Męka Zbawiciela idzie na marne. Przenieś się na chwilkę do naszej rzeczywistości...tu i teraz w naszej ojczyźnie. Opozycja szaleje w opętaniu, a przecież będą wybory demokratyczne.

   Pan Jezus uzdrowił sługę setnika (Łk 7,1-10). To byli ówcześni okupanci, a ten przełożony wielu powiedział to Pana Jezusa; "nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój /../ Lecz powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie."

   To wprost słowa, które wypowiadamy przed Eucharystią. Kiedyś demon krzyczał podczas egzorcyzmów; nie wiecie czym jest Eucharystia, należy wołać; "nigdy nie byłem godzien, nie jestem i nigdy nie będę godzin...powtarzając to trzy razy. Od tego czasu tak czynię...

   Nie planowałem uczestniczyć w małej uroczystości związanej z napaścią na nas przez ZSRR, ale zerwała się burza i wszyscy zebraliśmy się przed tablicami z Golgotą niemiecką i radziecką. To były piękne chwile, szczególnie podczas czytanego apelu, gdzie wzywano wymordowanych ze wszystkich miejsc. Padły też słowa o matce oddającej ostatni kawałek chleba dziecku. 

   Przez chwilkę wyobraź sobie nocne walenie do drzwi..."zbierać się", wszystko za wami będziemy wieźli, dalej bydlęce wagony, gdzie chłopczyk krzyczy; wody!

   Jakby na znak zerwała się nawałnica, a to sprawiło szczególne dziękczynienie po powrocie do domu. Moja modlitwę w tej intencji skończę następnego dnia...

                                                                                                                                  APeeL

 

Aktualnie przepisane...

03.09.1992(c) ZA GRZESZNYCH BRACI

    Dzisiaj jestem oddelegowany do pogotowia. Tuż po moim wejściu zaczęło się zamieszanie (mam szczęście do pracy); pacjent z ciężkiego wypadku i wezwanie do nieprzytomnego. W tym czasie zaczynam moje modlitwy poranne (miałem wówczas taki zestaw)...

  • Do dołu panie doktorze...nic mi nie pomoże, woła dziadek.

  • Czy pan jest św. Jehowy?

   Wczoraj wydałem wszystkie pieniądze i nawet martwiłem się, ponieważ chciałem kupić coś żonie na imieniny. Właśnie obdarowano mnie. Zawołałem za tego dziadka, którego czeka "dół", a właśnie wypadł mały wizerunek Jezusa Pantokratora, który kierowca włożył w kąt lusterka.

- Pan Jezus przypomniał się pana..mówię do kierowcy o poglądach pogańskich, wyśmiewającego moją wiarę i osobę.

   Teraz płynie koronka do Miłosierdzia Bożego za pacjentów przyjmowanych w dniu dzisiejszym; "Panie Jezu, przecież nikt poza Tobą nie przyniesie im ulgi, proszę przyjmij Jezu nie znających Ciebie, wskaż im drogę, daj zbawienie, które zależy tylko od Ciebie. Boże Ojcze Przedwieczny miej miłosierdzie nad pacjentami nie znającymi Pana Jezusa." W sekundowym śnie pojawił się św. Jan Bosko.

   Wśród pacjentów trafiła się członkini św. Jehowy, a z otwartej ulotki popłyną słowa:

    "Dzięki twoim modlitwom ześlę wiele łask dla dusz i ciał, będą nawrócenia. Dusze zatwardziałe zostaną poruszone łaską Bożą! Znów staną się wierne, miłujące Boga. Pan, mój Boski Syn Jezus okaże wielkie miłosierdzie jeżeli dobrzy ludzie będą modlić się za swych grzesznych braci."

    Teraz z taśmy płynie piosenka "Idzie mój Pan", napłynęła potrzebna moc, bo właśnie wzywa mnie kierownik, który bada celowość wydawania przez mnie zwolnień lekarskich wielu ludziom ("jakże trudno być dobrym!"). Zaznaczę, że to był czas wielkiej nędzy spracowanych rolników (często jako "chłoporobotników").

    Płynie Koronka Pokoju, a smutek zalewa serce. Wieczorem trafiłem na Mszę Św. W kościele było kilka osób, ale spotkała mnie radość, ponieważ na ławce leżał maleńki krzyżyk.

   Od Ołtarza św. padły piękne słowa o Eucharystii z wyjaśnieniem całego jej sensu; Pan Jezus trwa wówczas we mnie, a ja w Nim! Dzisiaj dodam, że jest to Ciało Duchowe Zbawiciela, a nie opłatek gryziony jak chleb, bo "bierzcie i jedzcie". Moje serce zalała wielka miłość i poczucie, że Pan Jezus przychodzi do mnie przez święte ręce kapłanów.

    "Panie Jezu obejmij żyjących bez Ciebie, proszę Cię o Pokój w mojej ojczyźnie. Proszę Jezu wołaj do Boga Ojca, tak jak ja wołam do Ciebie. Jezu daj radość z pracy żonie...spraw, aby wszyscy z mojej rodziny zostali objęci Twoją Opieką; żywi i dusze w czyśćcu. Ty, Jezu wiesz, że mój syn może zostać Twoim, to tylko Twoja Wola...ja oddaję go Matce"

    Na ten moment Zły zalał mnie okropnymi scenami z życia seksualnego, a jako pomoc napłynął obraz pierwszej lekcji żony, gdzie dzieci same zaczęły modlitwę w IV klasie! Jakby na zamówienie siostra śpiewała, że "tyle jest serc wciąż czekających na Ewangelię." Nie wypowiesz napełnienia serca po św. Hostii. Poprosiłem Matkę o decyzję, co do wolnego dnia w piątek.

   Teraz stół zastawiony (imieniny żony), a ja mam zawołanie modlitewne. W tej czystości i łasce uświęcającej uciekłem do kuchni i tam popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego w intencji wszystkich dusz z mojej rodziny, żyjących i nieżyjących. Jakby na uwieńczenie wręczyłem moje modlitwy siostrze, która odwiedziła żonę.

   Niepotrzebnie piłem alkohol, bo zepsułem ten święty czas! Zamyśliłem się nad swoją nędzą, bo to pierwszy czwartek na pierwszy piątek...

                                                                                                                                   APeeL

 

04.09.1992(pt)  WSZYSTKO ODDAĆ DLA NIEGO...

   Zrywa złość żony, ponieważ zanieczyściłem powietrze, a dodatkowo zgubiłem zęby...w pościeli. Zaśmieje się każdy, ale taka jest nędza naszego ciała, które większość traktuje jako ostateczne...zrozum to; ciało ostateczne!

    Teraz zły kusi; "Mszą o 7.30" (zdziwisz się, że tak może być, ale w nieczystości jest to normalne) i "pracą", a dodatkowo serce zalewa zaćmieniem i niechęcią do modlitwy. W takim momencie mogę zrozumieć ludzi niewierzących; oni mają takie dusze i serca.

   Zerwałem się i zmówiłem "Anioł Pański" oraz różaniec Pana Jezusa. Mam mieć wolny dzień, ponieważ wcześniej prosiłem Matkę o pomoc. Nawet zdarzył się pacjent, który pragnie wyjechać do RFN-u...radzę mu to samo, a nawet bycie na Mszy Św.!

   Po dokonaniu zapisów dziennika krążyłem po mieście odmawiając moją modlitwę. Kupiłem róże żonie, a także kwiaty pod krzyż Pana Jezusa, a przez moje serce przepłynęła miłosna strzała wyjaśniająca dobroć Boga. Tego nie można przekazać, łzy zalały oczy.

   W samotni na działce - pod wizerunkiem Jezusa Miłosiernego - popłynie dalsza część mojej modlitwy (droga krzyżowa). Po krótkim śnie "rodzę się innym". Zapaliłem lampkę i zawołałem, aby Pan Jezus "ukrył mnie w swoich św. Ranach przed słusznym gniewem Prawdziwego Ojca. Daj Jezu Eucharystię w godzinę mojej śmierci." Dodatkowo wołałem do Ducha Świętego, a to wyjaśniło poranny atak demona! 

   Jakże pięknie wygląda "mój" przystrojony krzyż Pana Jezusa. Nawet wyrwały się słowa; "Piękny jesteś Panie Jezu" i w tej radości wykonałem zdjęcie wielkiej figury (pękniętej na pół po upadku spróchniałego krzyża).

   W tym samym czasie świat żyje swoimi sprawami...zestrzelono samolot nad Sarajewem z zaopatrzeniem dla oblężonych, kłótnie w naszym Sejmie, gdzie Korwin Mikke pyta dlaczego zniesiono karę śmierci, a rachunek telefoniczny ujawnił rozmowy córeczki, która prowadziła je w skrytości.

   W moim ręku "Słowo Powszechne" z artykułem "Przebaczenie", gdzie okaleczony Orlando z Mozambiku (ucięto mu nos i wargi) wołał do kapłana; "jestem teraz oswobodzony, wolny. Przebaczyłem im!" Łzy zalały oczy, ponieważ w moim życiu nie ma przypadków.

    Teraz w drodze na wieczorną Mszę św. płynie koronka do Miłosierdzia Bożego; za moich prześladowców. "Panie Jezu, Ty przebaczasz w pełni, gdy sami przebaczymy...przyjmij ich Jezu, przytul do Swojego Miłosiernego Serca, daj im zbawienie ".

    W kościele wzrok zatrzymała stacja drogi krzyżowej; Pan Jezus obnażony na Golgocie! Kapłan mówił o przebaczeniu, poruszył dobro i zło, ale nie wspomniał o Szatanie! Św. Apostoł Paweł wskazał (1 Kor 4,1-5); "Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy Tajemnic Bożych! /../ Przeto nie sądźcie przedwcześnie." Do mnie dotarły słowa; sługa Jezusa, bo wcześniej stwierdziłem, że jestem służącym Jezusowi.

   Podczas czekania na Eucharystię popłynie śpiew; "wszystko oddać dla Niego, dla Niego tylko żyć!"...w jednej sekundce wyjaśniła się sprawa zrywania szat z Jezusa! "Och, Jezu mój, Tobie zabrali nawet tunikę...wszystko oddałeś za mnie razem z życiem ziemskim. Jezu mój, Tobie chciałbym wszystko oddać; majątek, siły, wyjść jako Apostoł na ulice dużego miasta!"

   Padłem na kolana i odczułem, że jestem zmiażdżony w ciele. "Niech żyje Jezus zawsze w sercu mym." Wracałem w ciszy, napłynął obraz Ojca Pio, który nie zaznawał ukojenia, a w garażu w moje ręce wpadł stary pamiętnik uczniowski, gdzie były słowa dla mnie; "ten jest twoim przyjacielem, który z tobą cierpi!"

    Takim Przyjacielem jest Pan Jezus, który wie na czym polegają moje cierpienia. Tylko On wie, co oznacza słowo "Pragnę"! Płynie modlitwa dziękczynna za Kościół Pana Jezusa, św. ręce kapłanów podających Ciało Jezusa, za Pana Jezusa, który dał nam pokój, ojczyznę chrześcijan - Królestwo Boże już tutaj, na ziemi!

    Z natchnienia włączyłem radio Kielce, gdzie były rozważanie o wolności. Nikt, nigdzie nie dojdzie w tym poszukiwaniu, bo prawdziwa wolność, to Wolność Boża (oddanie swojej woli Stwórcy)...

                                                                                                                            APeeL