W pogotowiu, w czasie burzy z piorunami o 3.30 zerwano do pacjenta w ambulatorium, a po jego załatwieniu padłem umęczony. Przed zaśnięciem pojawiły się obrazy szatańskich twarzy, które deformowały się stop-klatkach...od normalnych do pełnych obrzydzenia (mieszanki ze zwierzęcymi).

    Jakby na przerwanie tych zjaw w obraz nieba wylatywały gwiazdy układające się w piękne wzory. Dzisiaj, gdy to przepisuje w śnie (lipiec 2019) "ujrzałem" krzyż, który zamienił się w Monstrancję najpiękniejszą na świecie.

    Po przeżegnaniu się (rób to zawsze po wstaniu) popłynął "Anioł Pański" z pragnieniem odebrania dnia wolnego, Po odmówieniu "Pod Twoją Obronę" napłynęło wyjaśnienie, że poprzednie zmęczenie ofiarowałem Matce Bożej i obecne zły chce to zepsuć!

    Z włączonego radia Maryja padną słowa o niezgodności słów i czynów! Czy jest to intencja dzisiejszego dnia (za fałszywych)? Kapłan mówił dalej, że nie wystarczy iść za Mistrzem, trzeba jeszcze nieść swój krzyż, ponieważ wiara bez uczynków jest martwa. Martwa wiara nie służy Panu Jezusowi.

   W tym czasie przepłynęły obrazy fałszu na ziemi; Rulewski odszedł od "Solidarności" do pół-czerwonych, prezio Wałęsa stworzył BBWR przeciw narodowi, zaczęło się obdarowywanie orderami, a w tym czasie kolega u kresu życia "utyka za mną".

    Z radia Maryja usłyszę słowa o fałszu poprzedniego systemu, który służył innemu narodowi i walczył z Kościołem Świętym! Przykro mi, bo widzę zgubę wielu dusz wiernych okupantowi, a nic nie mogę powiedzieć...zresztą to nic by nie zmieniło!

   W tej nędzy życia pojawiają się diamenty...oto umierający na nowotwór krtani, odżywiany przez rurkę ma problem życia: nie może przyjmować Eucharystii. Zalecam, aby trzymał w ustach do rozpuszczenia części widzialnej Pana Jezusa, bo połączenie z naszą duszą następuje natychmiast..."Jezu mój!"

    Około południa pojawiła się złość, zniechęcenie i w końcu zalała mnie senność...nie dano nawet na chwilkę zasnąć na leżance lekarskiej, a to przynosi ratunek. W końcu uciekłem z gabinetu śmiertelnie zmęczony, ale muszę stwierdzić, że dzisiaj Matka Boża potrzebowała mnie w pracy. Ona dba o wszystkie Swoje dzieci..naprawdę dba!

    Teraz płynie moja modlitwa, a w sklepie sprzedawca opowiada koledze jak pogodził noszenie baldachimu nad Panem Jezusem Eucharystycznym z uczestniczeniem w życiu partii bolszewickiej!

- Pan potwierdza intencję modlitewną tego dnia mojego życia: za fałszywych! Zdziwił się bardzo, bo uwierzył, że czynił wielkie dobro!

    Jakże ludzie nie mają poczucia grzeszności. Czas na odmówienie koronki do Miłosierdzia Bożego, a córka ma pretensje, że nie pomagam jej finansowo w kontynuowaniu nałogu (lekomania). Na działce zapaliłem lampkę Panu Jezusowi, łzy zalały oczy, a smutek serce...zimno, wiatr i deszcz płynie moja modlitwa. Wprost widzę Pana Jezusa osamotnionego, wyśmiewanego i opluwanego...przed którym klękają oprawcy.

   Podczas św. Agonii umierałem ze Zbawicielem za fałszywych w swoim życiu i za dusze takich. Serce zalała cisza, ale w domu nie miałem się, gdzie podziać...nawet zauważyła to i współczuła żona.

    Późno, w telewizji trwała dyskusja między politykami i z nagłą jasnością ujrzałem stan mojej ojczyzny. Bolszewicy oddali władzę, ale na chama okradają naród wskazując na winę "Solidarności", którą sami zakładali!

   "Panie mój! Dlaczego mi to pokazujesz? To wielkie cierpienie, ponieważ kocham moją ojczyznę, a nic nie mogę zrobić!" 

                                                                                                      APeeL