Tuż po wstaniu pocałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu, a serce zalała radość z powodu wolnego dnia...dodatkowo wyszło słońce po wczorajszej nawałnicy. W kościele przytuliłem się do figury Pana Jezusa na krzyżu, a łzy zalały oczy.

    Dzisiaj są czytania o całkowitym zawierzeniu Bogu...Abraham poświęca własnego syna (Rdz 22, 1-19). Później nasz Tata poświęci własnego Syna...także za nawrócenie i zbawienie mojej duszy. Dzięki temu czytasz te świadectwa wiary. Niech nie pójdą na marne, bo to wielki wysiłek...dzisiaj wiem, że sprawiła to moc Boża. Każda wolną chwilkę spędzałem na zapisywaniu przeżyć, a nawet nie śniło się, że rozgłoszę to kiedyś na cały świat.

    Znam wielu mających podobne przeżycia mistyczne, ale nie chcą otworzyć swoich dusz i głosić wszem i wobec chwałę naszego Boga, w Trójcy Jedynego. Przecież psalmista mógłby też wszystko zachować dla siebie, nie wspominam o prorokach.

    Właśnie ten brat woła w Ps 116A(114), a ja to rozgłaszam; "W krainie życia będę widział Boga /../ Miłuję Pana albowiem /../ jest łaskawy i sprawiedliwy /../ byłem w niewoli, a On mnie wybawił. /../ od ś m i e r c i." Gdzie trafiłbym ginąc marnie? Wstrząs przepływa przez całe ciało. Bój nadal trwa, bo Szatan trzyma mnie w swoich okowach (hazard i drinkerstwo).

    Natomiast Pan Jezus uzdrawia paralityka, wzbudza oburzenie, bo odpuścił mu grzechy, a ten wstał, wziął swoje łoże i poszedł do domu! Żydzi nie widzieli cudów, ale szukali powodu, aby Syna Bożego zabić. Ten "spryt" mają dotychczas i wykazali go w bolszewickiej bezpiece. Nawet będą żądali reperacji wojennych z powodu "polskich obozów"...

    Podczas Eucharystii płynęła pieśń; „Witaj Jezu, Synu Maryi, Tyś jest Bóg prawdziwy w Św. Hostii”. Komunia Św. pękła na pół (zapowiedź cierpienia). Tak będzie, bo wcześniej wyjechałem na dyżur w pogotowiu i trafiłem na straszny wypadek. W czołowym zderzeniu samochodów zginął ojciec z 15-letnim synem.

    Podczas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego przejeżdżaliśmy obok „mojego” krzyża. Trafiłem do staruszka z małżeństwa, gdzie trwa wierność i miłość do końca z zawierzeniem Bogu Ojcu.

    Przykrość, bo po czasie byłem u 90-latki, która upadła i złamała biodro, rękę i doznała urazu głowy. Przy niej na pewno jest Matka Najświętsza z Panem Jezusem, bo jej mieszkanie to kapliczka. Mój dzień życia i modlitwy także jest za nią.

    Natomiast na dalekim wyjeździe znalazłem się u biednej kobiety, która  zwijała się z powodu kolki nerkowej. Po iniekcjach ból „puścił”. Wydałem jej skierowanie do specjalisty, aby nie krążyła po drodze.

   Wracaliśmy mijając kapliczki, płynęły moje wołania do Boga...tak stała się północ. Podziękowałem Bogu za ten dzień.

                                                                                                        APeeL