Trwa ciąg dyżurowy i zrywają do ambulatorium, a na ten moment wzrok zatrzymała Twarz Pana Jezusa z Całunu; "to Ja ciebie obudziłem!" Wstydliwie odwróciłem głowę, ponieważ w sercu budziła się niechęć, a zachorował chłopczyk, którego rodzice są organizatorami wesela starszego syna.

    Po powrocie do pokoju lekarskiego padłem na kolana z wołaniem: "Panie Jezu, miej miłosierdzie nad bawiącymi się...oni zapominają o wszystkim, także o Tobie". Środek nocy, a ja zaczynam moją modlitwę (instruktaż), która może być rozciągana. Teraz wzywają do dziewczynki, a po chwilce do nieprzytomnego obok wesela...na miejscu okazał się zimnym trupem.

    Tuż przed zejściem z dyżuru popłynie piękna audycja chrześcijan Baptystów, ale oni nie uznają kultu Matki Pana Jezusa! Ładna pieśń "Chrystus Królem" i relacja ich wyznawcy o celu naszego życia z przejmującymi słowami o Panu Jezusie; "On przebaczył moje winy, dla mnie oddał Swoje Życie; należę do Niego. On dotknął mojego serca. Jemu mam oddać swoje życie"...

    Jako wiedzący i potrafiący "duchowość zdarzeń" chciałbym zapytać relacjonującego Pismo dlaczego nie sprawdzi istnienia Matki Jezusa? Dlaczego Go rani? Zakołacz, a odpowiedzą, że Pan Jezus ma Matkę, naszą Matkę Prawdziwą! Ból Serca Pana Jezusa zalał moją duszę.

    W domu padłem umęczony (dwa dyżury pod rząd), a Szatan kusił "wyjazdem do jakiegoś kościoła" i przeszkadzał w wypoczynku. W tym czasie rozpraszała córka (ma "biegaczkę" po środkach przeczyszczających). Tak nękani są wchodzący na drogę ku świętości...

   Przed Mszą Św. "Droga do Nieba " otwiera się na słowach; "Dzisiaj w Betlejem Dobra Nowina"...jakże pasuje "Anioł Pański i cz. radosna różańca. Przed kościołem łzy pojawiły się w oczach, gdy kobiety wyszły z feretronem MB Częstochowskiej (procesja).

    Później padną słowa o Królu wjeżdżającym do Jerozolimy na osiołku, którego władza będzie sięgać "od morza do morza /../ aż po krańce ziemi"..."Jezu mój! Jezu...taka właśnie jest Twoja Władza. Jakże błądzi dalej naród wybrany! Na kogo czekają?"

    Dalsze czytania i kazanie skojarzy się z mszą radiową. Padają słowa o ciele i duszy, niesieniu własnego krzyża, uciekaniu się do Pana Jezusa, nie uleganiu "wyzwoleniu", ponieważ ziemia i ciało zniewalają, a wówczas niesiemy krzyż diabelski. To wszystko wiem i głoszę! Ja jestem w bardzo dobrej sytuacji, bo mam Kościół i Eucharystie, ale większość pozbawiona jest tej łaski.

    Eucharystia w intencji bawiących się z prośbą o miłosierdzie dla nich. "Panie Jezu bądź dla nich miłosierny, bo nie wiedzą, co czynią...ja też taki byłem. Jezu! serce mi p ę k n i e !" Pożegnał mnie Pan Jezus z Sercem w koronie cierniowej na tablicy.  

    Nagle jasny stał się ucisk Kościoła Świętego...nie chcą prawdziwej wiary, nie chcą Boga Ojca. Pan wprost mówi; "Nie chciałeś Mnie, Ojca Prawdziwego! Nie chciałeś Raju! Buntowałeś się! Zesłałem cię tutaj i dałem ci znak, że Ja Jestem! Teraz badam twoją miłość; zobacz, co oznacza brak Ojca Prawdziwego?"

    Wracamy, a na ulicy leży kompletnie pijany człowiek...muszę podejść, a po chwilce łapię się na tym, że dzisiaj modle się także za niego. W domu chwyciłem twarz w dłonie, szumi wiatr, chwieją się drzewa płynie wołanie do Boga, a w tym czasie z radia popłynie muzyka weselna, a właściwie koncert życzeń z takimi orkiestrami!

       "Dziękuję Ojcze za ten dzień, dziękuję"...

                                                                                                                      APeeL