Na dyżurze w pogotowiu o 2.00 zerwano na daleki wyjazd, a ja od razu wykorzystałem to na odmawianie moich modlitw. Zły przeszkadzał, mylił, zalewał sennością oraz pobudzeniem seksualnym. Jego działanie miało wielki sens, bo trafiłem do okradzionej - po zatruciu psów - rodziny. Pies na łańcuchu leżał przy budzie. Dodatkowo ich 15-letni syn stracił kciuk podczas nielegalnej pracy nocnej...

    Matka chłopca skarżyła się, a ja nie mogę pocieszyć jej z powodu obecności kierowcy i sanitariusza. Po ich wyjściu powiedziałem; "proszę wasze cierpienia przekazać Matce Bożej, nikogo nie posądzać, bo od łapania złodziei jest policja". Dodałem, że "dzięki złodziejom odnalazłem Boga...to nasi bracia ziemscy!"

   To działanie Szatana, który wywołuje różne cierpienia, szerzy podziały i nienawiść między braćmi. Dlatego przeszkadzał w modlitwie. Nad samym ranem uderzył jest raz, bo poza kolejką trafiła na mnie chora psychicznie. Pan popełnia błąd kierując się w swoim sercu ku winnej żonie. Zapomina pan o istnieniu śmiertelnego nieprzyjaciela pana małżeństwa, którego pan nie widzi! Teraz mówie do dwóch chorych;

  • Pan popełnia błąd kierując się w swoim sercu ku winnej żonie. Zapomina pan o istnieniu śmiertelnego nieprzyjaciela pana małżeństwa, którego pan nie widzi!

  • Jeżeli pani odmawiająca różaniec wątpi w istnienie Matki Bożej, to cóż powiedzą inni! Ja wiem, że została przysłana do mnie, a ja uderzyłem z mocą; pani nie wie, że mówi przez panią Szatan...wiedział kogo wykorzystać!

    W chwilce przerwy napadła mnie tęsknota za Jezusem; "Panie, Królu mojego serca. Ty, który zniosłeś dla mnie Mękę...spraw, abym zbliżał się do Ciebie każdego dnia. Tyle lat czekałeś na mnie!"

   Ostatnia wizyta, którą niechętnie przyjąłem, bo wg mojej opinii jest to rodzina niewierzących, a babcia godna ubolewania, ponieważ święta, a nie zna Boga! Zobacz jak można ocenić człowieka zewnętrznie. Wciągam babcię w rozmowę, tłumaczę jej jak wygląda i co potrafi dusza, opowiadam o moich "sukcesach" duchowych", a ona mówi, że modli się tylko przed snem...!

    W tym momencie płynie jej piękna i niekończąca się modlitwa ze słowami; "przekazuję Ci, Jezu wszystkie moje myśli...!" i dodaje, że zna wszystkie litanie na pamięć!

   Uciekłem szybko, a do serce napłynął wielki smutek i tęsknota z pragnieniem modlitwy. Nie chwal się swoją wiara; "tak mówi do mnie Pan!"

    Na działce pracowniczej pokój zalał serce, żona śpi w leżaku, błyskają pioruny i z oddali słychać grzmoty. Klęczę i odmawiam cząstkę różańca Pana Jezusa...udało się też odmówić pozostałe modlitwy. W ukojeniu wołam; "Jezu mój, Panie i Królu mojego serca, Ty nigdy nie opuścisz. Ty znasz udrękę synów i córek ziemskich...czekasz tylko na nasze zawołanie o Twoją pomoc i ochronę!"

    W tym czasie napłynął obraz płaczącej kobiety, która straciła pracę, mąż przebył ciężki zawał, kolega zabrał i przepił mu pensję. Ona nigdy nie skarżyła się, a ja w tym dniu byłem bez grosza, bo pieniądze zostawiłem w domu. Pamiętam tych ludzi, bo pierwsi wprowadzili się do bloku z małymi dziećmi, święta spędzili przy świeczkach, bo w bloku nie było jeszcze światła.

   Po powrocie do domu odczytałem natchnienie, że mam ich wspomóc...od Pana Jezusa. Nie będę opisywał przeszkód od Szatana i podpuszczonej przez niego żony...wziąłem wiele produktów i pieniądze. Wszystko podałem, łzy zalały oczy, a serce wołało; "Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus i Matka Jego, Maryja!"

    Wychodząc z tamtego mieszkania, żegnałem w Imię Jezusa jego schody. Przypomniały się słowa kapłana, że; "trzeba umieć przyjąć i trzeba umieć dać!"...  

                                                                                                           APeeL