W momencie budzenia zawołałem; "Dziękuję Ojcze! Dziękuję! Ty Jesteś tak dobry dla mnie". W ręku znalazła się książka o matce Teresie z br. Rogerem. Nie mogę zrozumieć, że ten człowiek nie wraca do Prawdziwego Kościoła!

    Ile dobra uczyniłby dla Boga Ojca, bo jest znany na świecie. Mogę to zrozumieć, gdy sam wracałem, bo wówczas Szatan atakuje ze szczególną mocą! Przy słowie umiłowany kurcz chwycił serce. Czy ja należę do takich dusz?

   Płyną moje modlitwy, a radość Boża niesie z sobą chęć do pracy, pomaganie innym oraz bezinteresowność z pragnieniem pocieszania, dzielenia się i "dawanie siebie"! Zarazem serce zalał smutek Pana Jezusa, który inaczej patrzy na ten świat. Padłem na kolana i zacząłem "św. Osamotnienie" w intencji dusz umiłowanych.

    W czasie pracy w oddziale wyraźnie widzę pomoc Matki Bożej, Pana Jezusa i Ojca Prawdziwego; chorzy poprawiają się w oczach.

     Sprawnie załatwiam pacjentów w przychodni, ale to cisza przed burzą: 

- przybył członek rodziny, który chce zabrać palenie umierającemu!

- pojawił się atakujący pacjent, który został wypisany karnie, bo w oddziale uchlał się

- uporczywie męczy jakaś babcia

- wpada znajomy; "tylko po zaświadczenie na prawo jazdy" dla córeczki, która jest w domu

- masa powtórek leków

- jakiś zaległy pacjent, a nie znoszę tego.

    W złości wróciłem do domu; "Panie wybacz, bo nie nadaję się do Królestwa Niebieskiego!"

    Przed Mszą Św. śpiewała młodzież, a kapłan prosił o modlitwę za powołanych. Łzy zalewały oczy, bo młodzi ze świecami szli wokół kościoła śpiewając; "przepraszam Cię Ojcze, że tak mało służę. Kocham Cię Jezu całym sercem". Wzrok zatrzymał "Pan Jezus Ukrzyżowany z Matką i Janem"...

    Nie wyrazisz tych przeżyć żadnym językiem i obrazem! Mała grupka ludzi, młodzi...ilu z nich idzie naprawdę za Jezusem? Teraz wiem, że jest nas mało. Serce przenikają wołania kapłana, że Pan Jezus, Syn to Światłość na rozproszenie ciemności.

    Podczas wołania za Jana Pawła II dołączyłem moją prośbę za br. Rogera, przecież też jest synem Matki Prawdziwej, jakże chciałbym spotkać się z takim.

   "Jezu mój! Przyjmij tę św. Hostię w intencji tych wszystkich, których wybrałeś, wezwałeś i umiłowałeś...oni są szczególnie atakowani przez złego, często nie wiedzą o tym."

   W pracy mówiłem o wybraniu i próbach, teraz zadziwiony słucham czytań o zawierzeniu Abrahama, który chciał na ofiarę Ojcu Prawdziwemu przeznaczyć Syna Izaaka! Wołam i wiem, że ja jestem w tej grupie - to modlitwa także za mnie.

    Padłem w ławkę, płynie "św. Poniżenie" Pana Jezusa i tak chciałbym tutaj zostać. Podczas wychodzenia żegnała mnie uśmiechnięta MB Częstochowska z Dzieciątkiem z chorągwi. Teraz droga krzyżowa, przy każdej stacji proszę za objętych tą intencją. Wszystko skończę na kolanach przed północą...

         "Dziękuję Ojcze za ten dzień"...

                                                                                                                           APeeL