Tuż przed północą załatwiłem pacjenta (napił się czaju i miał lęk przed śmiercią), a to sprawiło, że zacząłem odmawiać różaniec Pana Jezusa. W swoich rozważaniach mówiłem;

    „Jezu masz kłopoty w znalezieniu Betlejem w większości serc ludzkich, wciąż szukasz miejsca w duszy często tak nędznej jak stajenka w Betlejem. Gdy rodzisz się w sercu takiej...każda moc truchleje! Jezu! Ty dałeś mi biały fartuch i pokazałeś biednych, słabych i chorych...bez Ciebie nie widziałem całego zła tego świata! Spraw Panie Jezu, abym nie splamił się krzywdą innego człowieka, a szczególnie biednego”...

    Po godzinnej modlitwie w sercu powstała wielka radość. Teraz babcia upadła na balię (5.00), a ja dzięki temu dalej mogę wołać; „Panie Jezu przyjdź do nas. Duchu Św. przenikaj serca i umysły ludzi, abyśmy stawali się Jezusowi...cisi, pokorni, cierpliwi i pracowici.”

    W tym czasie w sercu nawracała pieśń: „Witaj! Jezu, Synu Maryi...Tyś Jest Bóg Prawdziwy”, nawet nuciłem to pod nosem. Nagle „odkryłem”, że dzisiaj jest święto Serca Pana Jezusa...zarazem napłynęła pewność, że zdążę na Mszę św. wieczorną.

    Około godziny 10.00 zauważyłem, że dzisiaj pracuję w wielkiej cichości i skupieniu, nie dyskutuję...podobałem się sobie w tej pracy. To zapowiedziano w śnie; „znosi wszystko z pokorą”. Nie wolno się żalić, wyrzekać, skarżyć i upominać! Dopiero o 15.00 zrozumiałem, że mogłem być takim dzięki łasce Pana Jezusa! Po tym poznaje się, że ktoś jest Jezusowy. 

   Kategorycznie odmawiałem wciskania mi podarunków; „niech się pani nie krępuje moim czystym sercem”. Wzorem jest Pan Jezus, który czynił tyle dobra bezinteresownie, a na końcu oddał za nas Swoje Życie. Teraz pragnę być sam na Sam z Panem Jezusem.

    Pod koniec dnia wiem, że najważniejsza jest moja czystość i możliwość przystępowania do Eucharystii! Nic innego nie ma znaczenia. Nie wiem, ale po spotkaniu z Janem Pawłem II oraz  jego błogosławieństwu mam moc...odsunięte zostało pragnienie picia alkoholu. W tym dniu, w intencji pacjentów zgłaszały się różne osoby, ale to nie było przypadkowe. 

    Teraz biegnę na nabożeństwo do Serca Pana Jezusa i nucę; „witaj Jezu”, a wiedz, że w środy i piątki pościmy z żoną w intencji pokoju w b. Jugosławii. Kapłan poprosił, aby przekazywać sobie znak pokoju z uśmiechem, ja w sercu mam szczególny pokój.

   Przed Eucharystią napłynął obraz pacjentki, która nagle zmarła na łące, a także inwalida, który od lat „pilnuje” drzwi kościoła. Może kiedyś przystąpi do Stołu Pańskiego! W nagrodę otwieram list od s. Wirginii (z zakonu s. Faustyny). Zobacz jak Pan Jezus obdarza...bez zabawy, kawałów i wypitki z zakąską!

      Muszę wreszcie przeczytać „Dzienniczek”…

                                                                                                                                APeeL