Boże Ciało

    Kończę dyżur w pogotowiu, a moje serce zalała wszechogarniająca Miłość Boża, której wówczas nie umiałem określić. Z powodu tęsknoty za Panem Jezusem...wprost chciało się krzyczeć o „słodkości przewyższającej wszelkie szczęście.

   W tym chciałem być sam na Sam ze Zbawicielem i wołać własnymi słowami, bo już nie zadowalają mnie ułożone formuły. Pojawiało się dodatkowe cierpienie, ponieważ jestem żonaty, a pragnę być teraz...tylko z Panem Jezusem!

    Przed procesją samo wejście do Świątyni - Domu Pana wywołało ucisk w sercu, a słowa płynące od Ołtarza św. wyciskały łzy w oczach: „Chwała Panu...niech będzie uwielbiony Bóg nasz.” W tym czasie chór śpiewał; „Święty, Święty, Święty.” To chwile rozrywające serce.

    Pan Jezus wie o mojej miłości, którą koi nasze zjednanie w Eucharystii. Nie mam żadnego wstydu, mimo, że idę w rządku samych niewiast. To na początku nawrócenia jest problemem w środowisku, gdzie pracuje się jako lekarz.

    Po powrocie do domu zły próbował drażnić, bo córka spała przy otwartym mieszkaniu, żona nie miała humoru, a syn żądał jedzenia. „Jezu Chryste, Synu Ojca mojego - dzisiaj Byłeś z nami, dzisiaj był dzień Twojej chwały”...

   Jakże piękny film ułożono z wizyt Jana Pawła II, ale dano w telewizyjnej dwójce i zablokowano „Teleexpressem”...fałsz trwa! W czasie spaceru tłumaczyłem żonie, że demon utrzymuje ją w przeświadczeniu, że jest niegodna przystąpienia do Eucharystii, bo dla takich nie ma przebaczenia i tak chce trzymać powracających do wiary, a nawet świętości!

- Ty nie byłeś u spowiedzi od 6 miesięcy, a Faustyna spowiadała się b. często!

- Błogosławiona s. Faustynka była świętą już za życia i prowadziła dzieło Miłosierdzia Jezusa...ja jestem tylko Jezusowym dziennikarzem, który opisuje rzadko spotykane relacje; walkę wewnętrzną...udręki, rozterki, pokusy z odczytywaniem natchnień.

   Po latach wiem, że żona miała rację, ponieważ grzeszymy każdym oddechem i obecnie przystępuję do spowiedzi wg sumienia. Małe grzechy są przebaczane samym westchnieniem do Pana Jezusa i łzami w oczach. Kapłani też nie lubią takich, bo twierdzą, że „to nie jest grzech” (w sensie potrzeby spowiedzi).

    Na ten czas z włączonej kasety popłynie zapytanie: <<Czy doświadczyłeś jak słodki jest Pan? Jeżeli nie doświadczyłeś tej słodyczy i boisz się śmierci...och, to nie jesteś jeszcze zawołany! Wszystko, co czynisz jest martwe - uczynki twoje są w świecie materialnym, nie ma w nich ponadczasowości.

    Jeżeli doświadczysz tej słodyczy - wówczas będziesz wiedział, że Jezus Jest! Wtedy pojawi się pragnienie spotkania ze Zbawicielem, a to jest w pełni możliwe tuż po naszej śmierci. Pierwsi chrześcijanie wierzyli, że Pan Jezus przybędzie jeszcze w ich czasach>>.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (31.05.2019) dodam, że to spotkanie odbywa się podczas każdej Eucharystii, a wiem, że śmierć to życie i spotkamy się wszyscy godni tego w Królestwie Bożym.

    To były wielkie przeżycia duchowe i dopiero teraz zrozumiałem wściekłe ataki złego, który na ich koniec podsunął mi picie wódki…

                                                                                                                          APeeL