Zerwałem się na nieplanowaną Mszę św. o 6.30, a tym czasie z telewizji płyną obrazy szkód spowodowanych nawałnicą burzową (Podkarpacie, Łódź, Warszawa). Rzeka porywała domy i rozmywała skarpy.

   W W-wie jest awaria światła, zalane metro i piwnice z paraliżem komunikacyjnym. Podmyta i zamknięta jest trasa E7. Spłonął też budynek po uderzeniu pioruna. Z łaską wiary bardziej przeżywasz krzywdy innych, a zarazem jesteś wdzięczny Bogu za Jego ochronę.

    Większość ludzi wierzy we własne siły...w posiadane majętności i władzę, która kasuje swobodę naszego działania (odbiera dar Boga: wolną wolę). W smutku i bólu przyjąłem Eucharystię, która pękła na pół („My”). Wołałem tylko: ”Tato! Tato! Tatusiu!”.

    Nawał chorych trwał od 7.00-14.00 nie mogłem wyjść spocony i podenerwowany. Padłem w sen, a przebudził mnie huk spadającego odłamu  balkonu u sąsiada. To było ewidentne potwierdzenie intencji modlitewnej.

    Z prawie pustej kamienicy właściciel wygania lokatorów (czynsz), zaskoczeni zakażeniem na AIDS, których odrzucają najbliżsi. W magazynie policyjnym pokazują sprawę zamordowania właściciela wracającego z utargiem. Zaczynam zapis, a pokazują zrozpaczoną rodzinę: zwarcie elektryczne sprawiło pożar budynku, który spłonął pod ich nieobecność.

    Właśnie trwa okupacja (przez chorych i lekarzy) upadającego szpitala oraz podobnej firmy z zamkniętym właścicielem, który nie płaci pracownikom. To tylko błyski zaskoczonych szkodami.

    Dzisiaj jest to upadająca finansowo UE, której 100 mld złotych proponują Chiny...

                                                                                                                                APeeL