Tuż po północy, na dyżurze w pogotowiu  kolega smacznie chrapał, a ja odmawiałem moje modlitwy...na przemian z czytaniem książki o o. Pio.

1.  O świcie pędziliśmy do „umierającego”. Na miejscu okazało się, że do napadu padaczki. Tak to wygląda dla ludzi nie znających tej choroby. To naprawdę jest „obraz umierania”, bo napad rozpoczyna się krzykiem, później chory pada, pręży się, z jego ust płynie piana i pojawiają się drgawki.

   Lepiej nie widzieć takiego pierwszego napadu u własnego dziecka, ale podobnie jest przy drgawkach gorączkowych. Jeżeli sam masz tę przypadłość lub znasz takiego chorego, a w RP jest ich około 500 tys. to wejdź na: Gazeta lekarska: On prawie umarł. Jak odczarować padaczkę?

  Tam z wielką miłością o tych chorych mówi dr hab. Maria Mazurkiewicz-Bełdzińska, ordynator Kliniki Neurologii Rozwojowej UCK w Gdańsku. Przytoczę tylko kilka zdań:

    << Należy pamiętać, że rodzajów napadów padaczkowych jest znacznie więcej i polegać mogą na zapatrywaniu się, na zmienianiu swojej dotychczasowej czynności w jakąś inną, na zaburzeniach zachowania. Około 60% napadów stanowią napady drgawkowe – w większości jednak dotyczące tylko ograniczonych części ciała (tzw. napady ogniskowe), napady bezdrgawkowe to około 40% wszystkich napadów. /../

   Jeśli pacjent ma rzeczywiście napad toniczno-kloniczny, czyli ten, który znamy z opowiadań, trzeba chorego ułożyć w pozycji bezpiecznej, zapewnić drożność dróg oddechowych i poczekać, aż napad się skończy (ok. 3 min.). Jeśli napad się przedłuża, należy wezwać karetkę /../ Nie wkładamy niczego do ust /../...

    Nasi pacjenci to ludzie osiągający sukcesy w szkole, pracy zawodowej, spełniający swoje marzenia. Większość z nich po latach w ogóle nie ma napadów>>.

    Wróćmy do wyjazdu, bo podczas badania napłynął obraz apostołów uzdrawiających epileptyka. Zdziwieni pytali Jezusa dlaczego nie mogą wypędzić złego ducha. Pan wskazał, że ten rodzaj leczy post i modlitwa! 

2.  Teraz, do gabinetu w przychodni wchodzi matka z córką, która leżała w szpitalu i została wypisana z nerwicą. Przerażony zawołałem:„Matko Boża! Pomóż proszę, bo nie wiem, co jej jest?

    Napłynęło rozpoznanie, że jest to „plamica Schoenleina-Henocha"! Wszystkie objawy tej skomplikowanej choroby zgadzały się (szkodzą antybiotyki podawane z powodu gorączki)! Wydałem im skierowanie do Instytutu Pediatrii i zaleciłem modlitwę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy!

3. Pani jest umarła...proszę się przebudzić! W ostrej formie mówię do znerwicowanej nauczycielki, bo "gdyby dzisiaj ponownie przyszedł Pan Jezus". Zdziwisz się, ale to "katoliczka", a ja wiem, że w Eucharystii otrzymujemy Pokój Boży.  

4.  Ostatni to „męczący” umierającego ojca. Powtarzam mu, aby zapalił ojcu gromnicę i modlił się, a ktoś mu doradził, że pomoże mu picie uryny. To ofiara szerzonego kultu "życia"...

5. Jeszcze dyskusja z małżeństwem lekarskim zwolennikami ludobójstwa (aborcji). Na nabożeństwie majowym poproszę o  Światło Boże dla nich.

    W kościele byłem normalny czyli obecny tylko ciałem. Serce drgnęło po zawołaniu: „Matko Prawdziwego Kapłana Jezusa”. Dopiero teraz dobiegło wołanie ludu proszącego o przebaczenie za grzechy oraz to, że czas Eucharystii...to naprawdę święte chwile na ziemi! 

6.  W prowadzeniu przez Pana (przed edycją tego zapisu 26.05.2019) czytałem o drodze krzyżowej zarażonej boreliozą przez kleszcza...prawie zrobili z niej wariatkę. Wejdź, a nie pożałujesz: Magdalena Piekorz: borelioza to nie tylko choroba, ale poważny problem społeczny.  

                                                                                                                         APeeL