Dzisiaj jadę jako świadek do pani prokurator. Moje serce zalała łaska, bo Dzisiaj „byłem ociemniały i przejrzałem”. Spojrzałem na Jezuska Frasobliwego (w małej kapliczce na półce u córki), a z serca wyrwało się: „och, Jezu mój!”

    Zły przeszkadzał w modlitwie...wpuszczał ciągi myślowe i monologi. Po  przeżegnaniu się wodą od s. Faustynki napłynęło natchnienie, aby zabrać odbitki moich modlitw i wręczyć komuś, ale komu? Po drodze zabrałem biedną emerytkę.

    Rozmawialiśmy o modlitwach, a ona wspomniała, że pochodzi z parafii w Lewiczynie (tam doznałem ostatecznego oczyszczenia przed powrotem do Boga). Przekazuję jej moje modlitwy ze słowami: „wiedzą o pani w Niebie!" Potwierdziła, że modli się razem z mężem.

    Teraz siedzę przed panią prokurator, a myśl uciekła do Pana Jezusa...u Piłata i Heroda. Jakże chciałbym rozmawiać, bo przesłuchująca mnie nawet słuchała rady, aby w ciężkich i niejasnych sprawach wołała do Nieba.

   Po wyjściu moją uwagę zwróciła tabliczka na kamieniu z informacją o paniach, które zasadziły drzewo obok...w setną rocznicę urodzin Adama Mickiewicza. Jak teraz mnie wszystko zadziwia! Co sprawia, że widzę rzeczy, których przedtem nie widziałem!

   W księgarni usłyszałem słowa piosenki, że "wrogów można tolerować, ale nigdy kochać i im przebaczać!” Ma Szatan wysłanników na ziemi. Teraz na targu trafiam na zamieszanie przy straganie, bo „były skarpetki...forsa wzięta i gdzie są?” Powiedziałem, że demon ma różne sztuczki i pragnie nas poróżnić! Skarpetki leżały pod torbą kupującego...

   Podczas powrotu omdlewałem przy mojej modlitwie...nawet musiałem wolno jechać. Po drodze wstąpiłem do Lewiczyna, ale Sanktuarium było zamknięte. Wzrok zatrzymał obraz Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych...

   Tam oparłem się o wielki kamień, a do serca wpadło zalecenie: „zachowaj pogodę ducha wobec tego co boli i się sprzeciwia.” Podczas drogi krzyżowej poszedłem wokół kościoła, a na trzecim już kamieniu zauważyłem wyryty wizerunek MB z Dzieciątkiem.

    Podczas odmawiania "św. Agoni" ze słowami Pana Jezusa wyszło słońce. Po przekazaniu mnie Matce: "oto syn Twój" wracałem do domu z towarzysząca mi muzyka country z akordeonem!  Na spacerze z żoną trafiamy na wielkie kamienie.

   Dzisiaj przekazałem Bogu moje cierpienie wynikające z gadulstwa! W takich chwilach biorę do ust mały kamyk...tak już czyniłem. Dzisiaj odwiedził nasz dom ks. Paweł Piotrowski...poprzez telewizję. Jakże pięknie mówił o Kościele Świętym jako „Rodzinie Dzieci Bożych!”

   Od dzisiaj będę pytał dziwnie mówiących: „czy pan jest z naszego kościoła, z kościoła Pana Jezusa?” Wspomniał o Eucharystii, która łączy nas wszystkich i o swoim pochodzeniu z Baniochy. Pamiętam z dzieciństwa, że tam przegrała nasza drużyna piłkarska: 12 do 0!

   Teraz wróciłem do tego świata: kurczak, wódeczka „Ułańska” o wyszukanej produkcji. Napłynął podział stanów upojenia alkoholowego: I - może pić II - jeszcze może pić III - już nie może pić IV - wszystko może!

   Kończy się ten dzień, żonka chrapie po winie, a mnie zły podpuszcza, abym pisał na maszynie!                                                                                                                                                APeeL