Ta intencja nie dotyczy zwolenników zabijania dzieci nienarodzonych. Dzisiaj, gdy to opracowuję (12.01.2019) trwa obrona wybijanych dzików...szczególnie zaproszonych macior i warchlaków. Zobacz totalny fałsz ludzi mających rozum dany przez Boga Ojca. To dla wyjaśnienia intencji tego dnia...

   Chodzi o to, że w Państwie Islamskim trwa produkcja dzieci (wielożeństwo) uwarunkowane wieloma czynnikami i nie ma tam mowy o niechęci do poczęcia dziecka. Natomiast w sercach katolików istnieje strach przed poczęciem i w naszych sercach nie przyjmujemy tego daru Boga Ojca. 

   Ile strachu przeżywają kobiety i małżeństwa przed zajściem w ciążę, a trudno jest wytrzymać w czystości. Stąd bierze się zamknięcie serca na ewentualnie poczęte dziecko.

   Ogarnij cały świat i znajdź się na miejscu bezpłodnych małżeństw, które każdego miesiąca mają nadzieję, że wreszcie nastąpiło poczęcie oczekiwanego potomka. Dopiero wówczas zrozumiesz tą łaskę Boga Ojca. Widzę tą rozterkę u sanitariusza, który jest wiele miesięcy po ślubie...

    Podczas opóźniania się Mszy św. napłynęła sekundowa radość z przyjęcia - z całego serca -dzieciątka już w momencie poczęcia! To zarazem jest p r ó b a  w której zawołałem: „Matko moja. Matko Prawdziwa, Ty też przyjęłaś Dzieciątko, a później oddałaś Go Ojcu Prawdziwemu! Ja przyjąłem moje i oddaję je Tobie, a Ty przekażesz rodzinie czekającej i wołającej do Ciebie”.

   Łzy zalewały oczy podczas śpiew kolędy „Dzisiaj w Betlejem”, a przepływa świat: „Ciebie Jezu też nie chcieli i nie chcą dzisiaj dalej!” Na zgniłym Zachodzie nie wolno śpiewać kolęd, bo obrażają uczucia religijne islamistów...

    ”Panie Jezu! Przyjmij tą Mszę św. i Eucharystię w intencji przeciwników poczęcia dzieci...w myśli, słowie i uczynku”! Podczas płynącej kolędy „Lulajże Jezuniu” wzrok zatrzymała Matka Boża klęcząca przed Dzieciątkiem! Jakże to wszystko jest piękne!

   Po całym wydarzeniu sądziłem, że smutek zaleje serce, ale teraz mam wielką radość...Radość Bożą z powodu prawdziwego przyjęcia dzieciątka! Ja naprawdę je przyjąłem! Po dwóch tygodniach (22.01.1993) Zły straszył mnie...

   W takim ataku, który trwał około 2-3 godzin...cały czas miałem ucisk w nadbrzuszu (ok. splotu słonecznego) z nieprzyjemnym niepokojem, a pod zamkniętymi powiekami pojawiały się straszne twarze z jedną...jak u wampira!

    Wyświęciłem pokój lekarski, padłem na kolana i zawołałem: „Matko moja! Matko! Tylu woła do Ciebie w dzień i w nocy o dzieciątko...my już starzy i schorowani, ja pragnę służyć Bogu na innej ścieżce, jeżeli mamy to dzieciątko to zabierz i daj innym, przecież to jest pokazane na ziemi, jedni oddają dzieci dla innych, ja to czynię teraz”!

    Napłynęła radość z poczuciem, że "to była tylko próba od Boga Ojca”! Ponownie zawołałem: „Matko! Ty pragniesz dobra każdego, daj tym, co proszą i od lat zwracają się z ufnością do Ciebie...daj im to dzieciątko”!

    Podczas oglądania telewizji napłynęło polecenie: „włącz radio", a ja naprawdę zadziwiony usłyszałem piosenkę o dzieciątku, które „powstało i jest”! Dodatkowo w tym momencie zerwano do transportu porodu.

    W czasie przejazdu mówiłem matce o dzieciątku, któremu jest bardzo dobrze, bo: „słyszy bicie jej serca, czuje się bezpiecznie, pływa i cały czas jest odżywiane! Poród to wstrząs z krzykami, uciskaniem głowy, duszeniem się”.

    Podobnie jest podczas wcielania naszej duszy z zesłaniem na ziemię. Te sytuacje są podobne, bo oznaczają „naszą śmierć”...przy śmierci prawdziwej dusza wraca do Boga Ojca. Pędzimy karetką, a moje serce odczuło serce dzieciątka, które „jest i chce żyć”.

   Popłynęła cz. radosna różańca, a pod  szpitalem chciałoby się głośno wołać: „Matko Dobra! Matko Miła! Matko moja, która pragniesz prawdziwego szczęścia każdego Swojego dziecka”!

    Teraz na zebraniu u kierownika odmawiam moją modlitwę: za przeciwników poczęcia dziecka. Skuliłem się, w ręku różaniec, a wielki ból przenikał serce i duszę. Nic nie obchodził mnie świat zewnętrzny i jego „ważne" sprawy!

   Pan sprawił, że dodatkowo popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego w tej intencji, a ja poczuję obecność przy mnie Dzieciątko Jezus. Ono jest ze mną w smutku dzieci poczętych! Łzy zalały oczy, a później, gdy przepisywałem wszystko z TVP padną słowa: „Mały Chrystus czeka, aby w drzwiach ujrzeć człowieka"…

                                                                                                                                   APeeL