Późno, złość przenika serce, modlitwy niemożliwe, a Szatan podsuwa, że SB to solidarność bolszewicka i zaleca pilne wyjście do pracy, bo będzie dużo pacjentów...nawet mam się nie golić! Nie posłuchałem, bo napłynęło delikatne zaproszenie do zabrania obrazu Jezusa Miłosiernego, który mam zawiesić w moim starym gabinecie (obecnie jest tam laboratorium).

    Poprosiłem Boga Ojca, aby ten dzień był zgodny z Jego Wolą i przeczytałem ułożoną modlitwę. Trwa posiedzenie Sejmu RP, a to dla mnie zły czas. Już spotykam „przebiegających” i "moją" pielęgniarkę, a teraz zagaduje czuwający:

  • Co? Zima się zbliża!

  • Ja widzę, że pan się zbliża!

    Śmiejemy się, ponieważ wiemy o co chodzi i każdy zna swoją rolę. Nie mam żadnego żalu, bo to cierpienie przyjąłem i przekazałem Matce Bożej. W przychodni okazało się, że było tylko dwóch pacjentów. Dobrze, że nie posłuchałem „rad” Szatana: ogoliłem się, pomodliłem i przyjechałem samochodem!

   Zły nie dawał za wygraną, bo z radia płynęła drażniąca muzyka, kłócono się w sejmie, a  w pr. III radia propagowano zabijanie dzieci nienarodzonych (Kuratowska i "kapłanka" Labuda)...nawet miałem pokusę zadzwonić.

   Około południa stała się cisza zewnętrzna oraz w moim sercu pojawił się starszy pan - całujący po spowiedzi - kapłana w rękę...widziałem to w Krakowie podczas ostatniej wizyty papieża.

    Łzy zakręciły się w oczach, a serce doznało ucisku, bo ta ręka daje rozgrzeszenie „w Imię Pana Jezusa”. Można powiedzieć, że jest to Ręka Boga! Nagle poczułem, że Pan wrócił! Radość :zalała serce, a w tym czasie Niemen śpiewał: „wśród wielu ludzkich spraw pamiętaj, że nie jesteś sam”.

   Słusznie Szatan atakował, bo na ścianie laboratorium udało się przybić obraz Pana Jezusa Miłosiernego! Nawet zdziwiłem się, ponieważ laborantka zaczęła dziękować: „och, taki sam mam w domu, wiele modlitw kieruję, zam koronkę i ona sprawiła, że rzadko mam zaostrzenia depresji”...

- Wiedzą o pani w Niebie, bo to natchnienie napłynęło w kościele i dlatego przyniosłem! Sam zacząłem wołać: „Panie Jezu...Ty wiedziałeś, że oddasz życie za mnie i za moją rodzinę...teraz proszę Cię, abyś dał Światło żonie, przecież ona nie wie jak cierpię i nie mogę jej tego przekazać. Daj też Światło synowi i spraw, aby córka wyleczyła się z nałogu”.

   W tej sekundce pojawiła się pacjentka, która zawsze przychodzi w takich chwilkach, jakby realizując natchnienia od Złego. Nie mogłem ją namówić do przekazywania swoich cierpień Matce Bożej w różnych intencjach.

   Nagła niespodzianka, bo dzisiaj jest wypłata, a serce zalał smutek, ponieważ górnicy nie uzyskają odpowiedniej zapłaty na święta. Trafiłem też na „zbuntowanych” kierowców, którzy już dawno powinni opuścić pracę dla innych (mają inne dochody).

   Teraz płynie koronka do Miłosierdzia Bożego: za tych, którzy uważają, że wszystko im się należy. „Jezu mój, bądź miłosierny dla nich, bo nie wolno uważać siebie za najważniejszego, pysznić się i buntować szkodząc innym".

   Napłynął obraz Pana Jezusa obnażonego z szat, a łzy zalały oczy: „Jezu przyjmij moje wołanie, jak Ty zniosłeś to obnażenie...obdarcie ze wszystkiego? Boże to cierpienie Syna Twego za tych braci, miej miłosierdzie nad nimi”.

   W tym czasie żona płakała podczas czytania życzeń przysłanych z Towarzystwa chroniącego życie poczęte. Jakby na potwierdzenie intencji modlitw pokazano obóz uchodźców z b. Jugosławii (w naszej ojczyźnie). Małżeństwo z Kosowa dziękowało, a inni - zabrani z piekła na ziemi - złorzeczyli opiekunom dającym schronienie!

          „Dziękuję Panie Jezu za ten dzień”…

                                                                                                                                       APeeL