Podczas nocnego rozmyślania napłynęło natchnienie: „nie rozmyślaj, ale módl się!” Tak uczyniłem, bo to był czas samotności i opuszczenia Pana Jezusa w Getsemani, a później starałem się zgrać moja modlitwę z czasem bolesnej męki naszego Zbawiciela...

    Później w pracy podczas pisania recept - wołałem do Boga Ojca, aby przyjął - przesłuchiwanie Swego Syna z uwolnieniem przez lud Barabasza oraz Jego biczowanie - w intencji „dobrowolnie przyjmujących cierpienia”... 

   To modlitwa także za mnie, bo dzisiaj będę współcierpiał ze Skazańcem. W tym czasie pacjentka dała mi 5 dolarów, które włożyłem między jej recepty. Przepisuję to pełen zadziwienia, bo Pan Jezus przekazał, że taka modlitwa ma największą moc, bowiem uczestniczymy w trwającym zbawianiu dusz.   

    Moja modlitwa będzie trwała z przerwami i dopiero w ciszy uda się odmówić umieranie Zbawiciela na krzyżu z zapaleniem lampki, a moje serce zaleje uniesienie duchowe. Wówczas miałem dodatkową radość, ponieważ już na początku dyżuru w pogotowiu (15.00) będę przejeżdżał karetką obok tego „mojego” krzyża. Dzisiaj (14.12.2018) miałem podobne doznania duchowe, bo nadal opiekuję się tym najświętszym symbolem grobu Zbawiciela. 

  Podczas późniejszego transportu chorego do oddziału płucnego - w czasie odmawiania modlitwy - pacjent próbował wręczyć mi pieniądze, których nie przyjąłem. Pomogłem mu w szpitalu, próbowałem wieźć na zepsutym wózku, bo miał duszność...i rozstaliśmy się jak przyjaciele.

   W oczekiwaniu na przyjęcie z sal chorych dobiegały stękania z napadami kaszlu i duszności, a po korytarzu krążyła chuda, blada i całkiem siwa niewiasta. Nagle odczułem obecność Matki Bożej i pomyślałem o chorych, którzy mogliby ofiarować swoje cierpienia za dusze potrzebujące zbawienia...w tym wsparcia w Czyśćcu.

    „Matko Boża, Królowo wszystkich chorych...pociesz ich dzisiaj. Niech Twoje Serce da im odczuć, że Jesteś!" Nagle sam znalazłem się w Królestwie Bożym, które jest już na ziemi (w nas) i chciałbym, aby oni też to odczuli. Ten dzień jest zarazem ofiarowany Bogu Ojcu, którego Szatan boi się, ale szczególnie nienawidzi Matki Pana Jezusa...może Jej nawet ubliżać!

   Teraz jestem w biednej chacie z obrazem Zbawiciela w koronie cierniowej (namalowanym przez kapłana). Bóg wprost mówi do mnie: zobacz jak bronił się Mój Syn, a chodziło o to, że przed chwilką chciałem udowodnić moją rację w rozmowie z lekarzem ateistą.

  • Tamten ustrój oznaczał więcej kagańca!

  • Kagańca?...czyli demonicznych zbrodni!

   Nawet nie wolno z takimi dyskutować, bo mając światło rozumu nie pojmiesz doznań duchowych związanych z łaską wiary. Ponadto nie przekonasz byłego bolszewika, bo zniewolenie zrobiło swoje. Jakby na ten czas aktorka Janda grająca ofiarę w filmie „Przesłuchanie” okropnie krzyczała podczas udręk.

    Myśli pobiegły do Pana Jezusa i Jego zachowania podczas sadystycznych udręk, a ja nie mogę opanować zwykłej chęci dyskutowania! „Boże, przepraszam, jeżeli odezwę się jednym słowem...niech padnę na miejscu!" 

    W ręku znalazła się Biblia z którą przysnąłem i w tym czasie „ujrzałem” Twarz Pana Jezusa nad domami mojego miastaWówczas nie wiedziałem, że to oznacza wszechobecność Syna Bożego, który jest przy każdym z nas na całym świecie.

    To zarazem było podziękowanie za współcierpienie z Panem Jezusem podczas Jego Bolesnej Męki…

                                                                                                                                APeeL