Dzisiaj moje serce zaleje ból, bo w żadnej stacji telewizji publicznej (od domu publicznego) nie dali nawet wzmianki o IV rozbiorze Polski (agresji sowieckiej 17.IX 1939 r.), a przesiedlono wówczas 3 miliony ludzi. Specjalnie ich zabijano w dalekich transportach...z brakiem wody i jedzenia.

   W TVP1 wspomną tylko o tym ludobójstwie...pod koniec dziennika telewizyjnego. Wciąż trwa przyjaźń polsko-radziecka z zakazem „rozdrapywania starych ran”...

   Wzrok zatrzymał tytuł książki „Dotyk” księga 1 Jus Accardo. Jakże potrzebny jest dotyk Boga w każdej naszej sprawie, który oznacza Jego błogosławieństwo. Ja tak  zostałem dotknięty na przełomie lat 1988/1989 i tak twa wspinanie się na drabinę prowadzącą do Królestwa Bożego. Poza Bogiem Ojcem trwa ciemność prowadząca do śmierci...i to prawdziwej, bo duszy.

   Każdy może sprawdzić istnienie Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego. Wystarczy zawołać i poprosić swoimi słowami o kontakt (uczynić to z pragnienia serca, a nie w sensie próby). Przekażę moje doświadczenia:

Obecność Boga Ojca…oznacza najsłodsze chwile jak u dzieciątka spragnionego spotkania z tatą, którego dawno nie było! Kontakty takie są bardzo rzadkie, bo to wielka łaska ze strony Stwórcy. Ja nie dziwię się temu, ponieważ jestem tego niegodny (najwyższy dar na ziemi).

Syn Boży, Pan Jezus…każdy kontakt oznacza cierpienie różnego typu. U mnie dodatkowo pęka samoistnie Komunia święta, a to oznacza, że Pan Jezus wie o czekających mnie zdarzeniach i Jest ze mną…”My”. Mimo pełnej ufności - jako człowiek - boję się zaskoczenia cierpieniem. Łatwiej jest znieść coś, czego się spodziewamy.

Duch Święty pomaga nam w różnych sprawach wymagających Światła Bożego. Poproś o wyjaśnienie jakiejś „tajemnicy” nurtującej twoją duszę, pomoc w pracy zawodowej (np. naukowej). Zauważ znaki, bo w twoim ręku znajdą się różne dziwne materiały, itd. 

    Podczas przejścia do kościoła radość Boża zalewała serce, a właśnie dzisiaj Pan Jezus dotknie i ożywi młodzieńca. Podczas podchodzenia do Komunii św. popłakałem się przy mojej ulubionej pieśni: „Ja wiem w kogo ja wierzę /../ to Ten, co zstąpił z Nieba, co życie za mnie dał”.

   Łzy płynęły po twarzy i spadały na posadzkę kościoła, bo Zbawiciel przybył właśnie do mnie z Królestwa Niebieskiego...pod postacią Chleba Życia.

   Mam szczęście „do młócki” w przychodni, która trwała od 7.00-14.45. To jest jawne niewolnictwo, a z gabinetu lekarza pierwszego i ostatniego kontaktu można trafić przed prokuratora. Nic nie da tłumaczenie się pośpiechem, bo prokurator postawi wówczas zdrowie i życie poszkodowanego na pierwszym miejscu.

   Z wieloma chorymi schodzi długo, bo w oczach grzybieją i wpadają w otępienie, a tak lubili i dziękowali za śpiewane im „Sto lat”. Teraz narzekają na naszego wspólnego Ojca Prawdziwego, Stworzyciela nieba i ziemi, że: „Panu Bogu nie udała się starość”. Czytaj: zobacz co z ciebie zostało, a tak pokładałeś ufności w ciele fizycznym, które na nic się nie przyda, bo „z prochu powstało i w proch się obróci”...

   Panu Bogu wszystko się udało i każdy stanie przed Jego Obliczem po śmierci. Ludzie nie wierzą w posiadanie duszy, której nie można dotknąć palcem i powąchać...na nic tu szkiełka i oka mądrusiów!

   Jedna z pacjentek pyta o moje zdrowie. Powiedziałem jej, że o ciało trzeba dbać jak o samochód, ale bez przesady! Pana Boga nie interesuje jego marka, ale dobro uczynione przy jego pomocy. Cóż jest nam tutaj potrzebne: czapka, dach nad głową i chleb.

   Przecież mamy Boga Prawdziwego, a na tym zesłaniu z Jego miłości Kościół Pana Jezusa z Eucharystią...Chlebem Życia. Natychmiast jesteśmy po śmierci…i wracamy do Stwórcy. To wielka tragedia, bo większość to lekceważy, kręci się za sprawami ziemskimi i nagle budzą się po drugiej stronie życia! Przecież Pan Jezus pokazał pokonanie śmierci poprzez ożywienie młodzieńca.

    Pasują tutaj słowa piosenki: „Upływa szybko życie, jak potok płynie czas...za dzień, za rok, za chwilę razem nie będzie nas!” Tak jest naprawdę, bo jest już 20.00, a na moje pocieszenie ”patrzy” Pan Jezus z Całunu i o. Pio z książeczki o kanonizacji.

   Przepisuję to 23 stycznia 2018 r. zadziwiony dodaniem mi 15 lat życia, bo od 14 r. ż. mam wadę serca, które dodatkowo uszkodzono obowiązkowym szczepieniem przeciw grypie. Właśnie szczepili się wzajemnie koledzy w TV (kryptoreklama): marszałek Senatu RP Stanisław Karczewski i hrabia Konstanty Radziwiłł)...ciekawe co robią - w tym czasie - dla swoich nędznych dusz?

                                                                                                                                     APeeL