Wspomnienie naszych dziadków... 

       Po zerwaniu przez budzik o 5:40 serce zalał niepokój, bolały stawy i mięśnie. Wyszedłem do Domu Pana w ciemności, zimnie i brzydkiej pogodzie z wiatrem oraz hukiem samochodów. Napłynęło poczucie naszego zesłania. "Och! Jezu! Matko Zbawiciela, Matko Pokoju...ile zamętu jest na tym świecie, a ile zagrożeń?" Nie brak mi niczego, a chce się płakać...

       Kapłan spóźnił się na Mszę świętą o 6:30, ale przez to siedziałem w ciszy i pokoju, których pragnie każdy z moją łaską wiary! Nawet chciałem, aby to trwało wiecznie! Stąd brali się pustelnicy. Tę intymność zaburzył "wierny", który - w pustym kościele - znalazł się przy mnie. Ostentacyjnie uciekłem na drugi koniec świątyni. 

    W czytaniu Słowa Bożego będzie zapowiedź wiecznego kapłaństwa Pana Jezusa (Hbr 7,1,1-3.15-17). Natomiast Pan Jezus w Świątyni Jerozolimskiej (Ewangelia: Mk 3,1-6) uzdrowił człowieka, który miał porażoną rękę. Ponieważ wierchuszka świątynna zarzuciła, że czyni to w szabat...zapytał: "Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? życie ocalić czy zabić?" Lecz oni milczeli (...) z powodu zatwardziałości ich serca".

      Kapłan wypowiedział słowa konsekracji, a ja w tym czasie wołałem "Jezu! Jezu! Jezu! Proszę o pomoc!" Niczego już tutaj nie pragnę oprócz Eucharystii. Pojechałem do przychodni ze św. Hostią w ustach.

     Pielęgniarka spóźniła się, a przez to wszedłem do pustego korytarza przed moim gabinetem, co zdarza się bardzo rzadko. Dodatkowo w poszukiwaniu kluczy z kieszeni wypadł na ziemię krzyżyk z Sanktuarium w Studziannie. Praca trwała do 16:00. Każdemu dawałem co potrzebuje, pomagałem, współczułem. Naprawdę niektórym jest bardzo ciężko!

     Nie mogę przekazać moich odczuć, słodyczy Bożej, która zalewała serce i duszę. Z wdzięczności zapaliłem lampkę pod "moim" krzyżem i pojechałem na ponowną Mszę św.! To wyjaśniło się, ponieważ później dowiem się, że jest to Dzień Dziadka (nie poznałem żadnego, umarli wcześniej). Natomiast jutro sam Pan Jezus odwiedzi mój dom (kolęda z błogosławieństwem).

    Dalej trwał ziąb i wiatr oraz świat pełen zagrożenia, ponieważ USA i Arabowie przygotowują się do wojny. Ja w tym czasie odmawiałem koronkę do Miłosierdzia Bożego. Napłynie dodatkowo ból z powodu Czeczeni, gdzie jest rozkaz zabijania wszystkich mężczyzn. Przypomniał się Herod i rzeź niewiniątek!

    Świat jest ogarnięty niepojętą zbrodnią, niewyobrażalnymi cierpieniami: Czeczeni giną bez wieści, trwają prowokacyjne działania Rosjan, a podczas przesłuchiwań ściskają im głowy aż pęka czaszka! Tak Sowieci walczą przeciw terrorystom! "Panie zmiłuj się nad tym światem".

     Pacjentka której wypisywałem wniosek na rentę powiedziała, że mam dobre serce! Umęczony wcześniej padłem do łóżka...

                                                                                                                         APeeL