Święto św. Apostołów Filipa i Jakuba...
Po przebudzeniu w nocy - umęczony pacjentami - w złości wyłączyłem budzik: nie idę na Mszę św. i nie będę wcześniej pracował w przychodni! Jednak z nieba obudzono o 5.40, a to znak, że mam zaproszenie na spotkanie z Panem Jezusem. Przepisuję to 14.05.2024 i muszę stwierdzić, że nic się nie zmieniło.
Podczas przejazdu do Domu Pana śpiewał Krzysztof Krawczyk, a moje serce znalazło się blisko żony, która nie chciała wiele od życia. Zrazem napłynęła św. Rodzina, która żyła skromie. Napłynęła osoba żony, która też niewiele chciała od życia, a ja nie rozumiałem, że został mi dana przez Boga. Przepłynęło moje życie z marnowaniem czasu i pieniądze oraz zdrowia z jazdą samochodem po wzmocnieniu. Napływa łaska bycia na wycieczce do Częstochowy oraz kurs w Szczyrku. Jakże nędzny jest człowiek na tym wygnaniu.
W drodze do świątyni wzrok zatrzymali zagonieni ludzie, często za wiatrem, bez Boga. W kościele strumień wstającego słońca wpadł przez witraż na moją osobę.
Podczas nawału chorych przypomniało się moje nocne wołanie do Boga Ojca: "Tato! Tatusiu!" Nie traktuj tego jako zdziecinnienia. Mający moja łaskę wypowiedział te słowa z podkreśleniem, że tak właśnie czyni. Zarazem poprosiłem o prowadzenie i ochronę, bo w pośpiechu można zrobić błąd i trafić do więzienia.
W tym czasie popłyną słowa Pana Jezusa (Ewangelia: J 14,6-14): "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię".
Zawołałem tylko ze łzami w oczach: "Jezu mój! Znowu zaprosiłeś mnie na Twoją Ucztę". Po Eucharystii nie mogłem wyjść z kościoła.
Nawał chorych trwał do 14.00, dobrze, że przybyłem wcześniej, bo od 15.00 mam dyżur w pogotowiu. Pojechałem po śniadanie na jutro, bo w środy i piątki mamy post ścisły w intencji pokoju w b. Jugosławii. Trafiłem na podenerwowaną żona, która targała za włosy ucznia, który źle się zachowywał.
W drodze do pogotowia wrócili ludzie żyjący dla siebie, bez Boga, poza Jego Wolą. Podczas odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego zasnąłem na ławce przed pogotowiem. Dopiero po czasie popłynie moja modlitwa w tej intencji...w pokoju, przed ogniskiem, bo nasza placówka jest w lesie.
W telewizji o 22.00 będzie relacja z napadu na kościół w Krakowie. Tam jest miasto ateistyczne (Nowa Huta), zaczyna się zapowiadany bój z wyznawcami Jezusa. Jakby na znak kierowca ściął suche drzewo, a ja je spaliłem.
Prosiłem Pana o ochronę i pomoc...do ambulatorium zgłosiła się pacjentka przestraszona oraz krótki wyjazd karetką. Podziękowałem za ten dzień.
APeeL