Zrywały sny, a serce przenikał ból rozłąki z Deus Abba oraz z Panem Jezusem. Wprost pojękiwałem w duszy. Wstałem wcześniej, a  w "Prawdziwym życiu w Bogu" przeczytałem słowa Pana Jezusa, gdzie Zbawiciel tłumaczył potrzebę porzucenia wszystkiego dla miłości Boga. To jest niepojęte dla ludzi normalnych.

     Dzisiaj jest rekordowa suma do wygrania w "Toto"! W Imię Pana przekazałbym to wszystko na dom opieki, hospicjum z przewlekłymi chorobami i pracę dla biednych. To jednak byłaby nowa niewola, bo chyba nie jest to moje powołanie.

     Wyszedłem w ciemność do Domu Pana, gdzie trafiłem na pieśń: "Kto się w opiekę odda Panu Swemu!" Od Ołtarza św. popłyną trudne słowa o kapłaństwie Pana Jezusa (Hbr 10,11-18), który jeden raz złożył ofiarę za nasze grzechy. Natomiast Zbawiciel w Ewangelii (Mk 4,1-20) mówił o ziarnie, które musi obumrzeć i przynieś plon.

     Tak jest też z naszą wiarą...jeden dotrze do świętości, wielu zostanie obojętnymi, a niezliczone masy wpadną do Czeluści...jak zmarniałe ziarno do pieca.

     Święta Hostia wywołała łzy w oczach, a w sercu powagę i odpowiedzialność! Poprosiłem Zbawiciela, aby był dzisiaj ze mną! W przychodni nie było żadnego pacjenta, dobrze bo właśnie była awaria światła, niby przypadkowa, ale jest to tzw. "duchowość zdarzenia". Odpowiednikiem duchowym tej sytuacji jest nasze zaćmienie duchowe.

     Przybyła babcia, która uwierzyła we mnie, a ma guzowatą tarczycę do operacji. Pomagałem wg moich możliwości. Wracałem do domu odmawiając koronkę do Miłosierdzia Bożego z sercem zalanym trwającą tęsknotą za Panem Jezusem. Nie można tego opisać.

     Na późniejszym dyżurze z przychodni wróciłem do przekazu Pana Jezusa w "Prawdziwym życiu w Bogu", gdzie trafię na słowa: "Pójść za Mną jako uczeń - znaczy wyrzec się wszelkich miłości dla jednej miłości: Mojej!" Teraz ponownie serce zalała miłość do Zbawiciela, nic już nie pragnę. Nic! Tylko chciałbym iść za Panem, być jako jedno!

     Wieczorem będę oglądał film "Grzech i odkupienie", gdzie zgwałcona urodziła dziecko, gdzie matka nie chciała go oddać, ale surowy ojciec-katolik zmuszał ją do tego - wstyd padł na porządny dom! A tu, w mojej ojczyźnie matka zorganizowała zabójstwo czteroletniego synka (przyjaciel wrzucił go do Wisły). Ten krzyczał tylko: "tato, co mi robisz?" Późno na kolanach przeprosiłem Pana Jezusa, a na dyżurze pod telefonem do rana był spokój...

                                                                                                                                   APeeL