Na wieczornym nabożeństwie czerwcowym z późniejszą Mszą św. byłem wyjątkowo słaby. Jeszcze nie wiedziałem. że jest to cierpienie związane z dzisiejszą intencją. Wzrok zatrzymała matka pchająca wózek z porażoną córką o sporej wadze.

    Przesuwali się ludzie starzy, otyli, leczeni z powodu różnych chorób powodujących słabość, w tym na nowotwory. Później pod garażem natknąłem się na siedzącego gołąbka, chyba chorego. Ogarnij cały świat ludzi po urazach, operacjach, w różnych chorobach przewlekłych, po ostatniej epidemii covidu...nawet nie wspominam o ofiarach głodu i różnych kataklizmów (awaria elektrowni atomowej w Czernobylu).

   Jako lekarz przez 40 lat stykałem się z takimi osobami...zawsze miałem ich w sercu, a do tego biednych, krzywdzonych, a przez to potrzebujących autentycznej pomocy. Takim pisałem pisma na maszynie, wypełniałem dokładnie druki na rentę oraz zaświadczenia do sądów i różnych urzędów.

    W tej chwilce miałem cierpienie dotyczące tylko mojego ciała (siedzę po nocach, zbliża się niż)...nic nie dało wcześniejsze wypicie kawy.

    Jakby na ten temat popłynie Słowo...

Bóg Wszechmogący przekazał Abrahamowi, który miał 99 lat, a jego żona 90, że będzie miał potomka (Rdz 17, 1.9-10.15-22). Ten padł na twarz i roześmiał się.

Przed Ewangelią w aklamacji padną słowa (Mt 8,17) o Panu Jezusie, że "wziął na Siebie nasze słabości i dźwigał nasze choroby."

Natomiast w Ewangelii: Mt 8, 1-4 Pan Jezus uzdrowił trędowatego. Przy tym ogarnij wszystkie cuda, które uczynił w naszych słabościach...w tym były takze egzorcyzmy (wypędzanie złych duchów), uciszenie fal akwenu zagrażających Apostołom. To wszystko jest znane...

    Nawet Eucharystia nie dała mocy...pragnąłem odpoczynku, ale po powrocie do domu wyszedłem na "Orlik", gdzie - towarzysząc nastolatkom grającym w piłkę nożną - odmówiłem moją modlitwę w intencji tego dnia.

                                                                                                                                APeeL

                                                                                                                                              

Aktualnie przepisane i edytowane (zwiastuny)...

09.05.1991(c) ZA LUD BOŻY...

     O 2.00 w nocy zerwano do ambulatorium...do "bólu zęba". To głupstwo, ale "Panie Jezu pomogę z radością!" Pielęgniarka powołana do niesienia pomocy mówiła oburzona, że nie mamy leków na takie przypadki. Do zęba włożyłem wacik nasączony lignokainą oraz podaliśmy tabl Garden. "Panie Jezu, ilu masz najemników!" Napłynęło, aby "pomodlić się za nią i podobne pielęgniarki!"

    Podczas modlitwy w łóżku (mamy jeden pokój z drugim dyżurantem) napłynął obraz pięknie klęczącej żony, beduina modlącego się na pustyni do Allacha...wreszcie Husajna na dywaniku. Klęknąłem na łóżku, bo nie wolno odmawiać "Ojcze nasz" leżąc zdrowym!  

   (..) Pracę zacząłem wcześniej, przesuwają się "przypadki" zmieszane z nasłanymi przez Szatana: murarz z bólami krzyża, "staruszka" z żółtaczką hemolityczną, która kwalifikuje się do renty, młoda z krwiopluciem, zaniepokojone trądzikiem, bóle przyczepów kolana, emerytka z dusznością astmatyczną, młoda z nerwicą i migreną, przedwczesne przekwitanie, oldboy z dyskiem, wyrzucana z mieszkania. Przybyła też wdzięczna z kurą (dzięki moim radom otrzymała rentę). Demon przysłał też pijaczkę, która przyjmuje świętokradcze Komunii św.! (..)...

                                                                                                                           APeeL                                                                                                                                                                                              

11.05.1991(s) Prośba do Matka Jezusa, aby była dzisiaj z moimi pacjentami...

    Jakże ciekawy jest każdy dzień życia z Jezusem, nigdy się nie nudzi. Oprócz przyjemności typowych dla ziemian, Pan daje mi namiastki Niebo! (..) Piękny dzień...dodatkowo proszę: "Matko bądź z moimi pacjentami w dniu dzisiejszym". (..)

    Pan skierował mnie do Swojego ciężko schorowanego sługi, który doznał nagłej duszności i jest bliski odejścia z tego łez padołu. Zabrałem ze sobą pielęgniarkę, aby nie męczyć go zastrzykiem, bo ma zniszczone żyły.

   Teraz odmawiam w jego intencji modlitwę przebłagalną. W jego domu przeczytałem mu z książeczki (otwartej na "chybił-trafił"): "zostań ze mną Matko", ale ze strachu nie dodałem "w godzinie śmierci!" 

    W moim sercu płyną inne słowa i obejmują inną miłość. "Kocham Matkę, a Ona mnie...jestem szczęśliwy jakby w śnie! Tak, to prawie sen - święte słowa na tą chwilkę! Czy ptaszki też śpiewają dla mnie?

    O 21.00 pędzimy do samospalenia (20-latek oblał się benzyną i podpalił). Po lewej stronie drogi płoną trzy ogniska...jakby elementy piekła na ziemi. Napływa polecenie odmawiania modlitwy przebłagalnej ofiarę. Z daleka było słychać wycie człowieka, a pod domem stoi tłum ludzi przestraszonych nieszczęściem.

    W kuchni był rozebrany mężczyzna i wył z bólu, ściągnął spodenki razem ze skórą...2/3 ciała nie miało skóry! To oznaczało jego śmierć! Podałem morfinę podskórnie, zawinąłem go w prześcieradło i w tym czasie wołałem ze łzami: "Matko! Jezu! Ojcze Przedwieczny przyjmij...dla Jego Bolesnej Męki!" Nic innego nie mogłem zrobić, bezsilność... (..) "Ojcze Prawdziwy! Matko! Jezu! Przyjmijcie w Swoim Miłosierdziu tego samobójcę, proszę o ulgę w jego cierpieniach!" (..).

                                                                                                                                  APeeL                                                                                                               

13.05.1991(p) Kusiciel w ataku...

     Wczoraj, późnym wieczorem przeczytałem słowa Pana Jezusa do Vassuli Ryden ("Prawdziwe życie w Bogu" t. IV przekaz z 25.11.1991): "Szatan usiłuje rozpaczliwie złupić wszystkie bogactwa, które Ja Sam tobie ofiarowałem. Wydobyłem cię z o t c h ł a n i, a on na nowo chce cię w niej pogrążyć".

    To słowa do mnie w których Vassula dodała uwagę, że Kusiciel wmawiał jej, że zbyt mało dokonała dla Pana Jezusa...na spotkaniach w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Pojawiła się radość, a Pan Jezus dodatkowo prosił Boga Ojca...w moim imieniu, abym został ustrzeżony od z ł e g o! 

     Po przebudzeniu przeczytałem słowa s. Faustynki wprost ode mnie: "Jezu mój, Ty mi wystarczasz za wszystko!". Dalej pisze, że Szatan bardzo nienawidzi Miłosierdzia Bożego (wydzierania mu dusz), że kusi gwałtownie dobre osoby.

    Napłynął pokój do serca, chęć czytania, modlitwy i rozważanie Męki Jezusa. Jezus mówi, że wówczas moja dusza pięknieje! Ona zajmuje najwięcej miejsca w moim sercu. Męka daje nieskończoną ilość świętych doznań i wypływa z Niej wszystko....przyjęcie cierpień, nie skarżenie się, nie dochodzenie swego. To przede wszystkim jest moje współcierpienie!

    Rano zerwał mnie dzwonek u drzwi, bo zmarła pacjentka (powinni zgłosić to w przychodni). Walczyłem o jej duszę, rodzinie dałem obraz Pana Jezusa Miłosiernego i zaleciłem odmawiania różańca. To zwiastun złego przebiegu tego dnia. Faktycznie będzie wielki nawał pacjentów, a to zawsze rodzi kłótnie i sprawia moje rozproszenie, a nawet złość! 

    Pozostała jeszcze wizyta domowa, nie chciałem jej przyjąć, ale przeważyła chęć zbawiania ludzi. Od tej pogodnej kobieciny spędzającej noce na modlitwach dowiedziałem się, że ma możliwość widzenia demonów. Jeszcze niedawno byłem ciekawy jak wyglądają! Faustynka nic nie pisze o ich wyglądzie.

   Chora opowiadała o ich działaniu: starają się zakłócić pokój, rozproszyć, a nawet straszyć. Pojawiają się nagle w różnej ilości na sąsiednich balkonach i w oknach. Często są to postacie normalnych mężczyzn, czasami o ciemnych twarzach...nic nie mówią, ale pokazują, że potrafią straszyć.

   Wówczas nagle widzi wiele twarzy (za oknem), a to mali o wąskich kończynach...kiedyś dwóch wielkich stało przy jej stole. Czasem mają wygląd dziwny: kilka razy widziała takiego z małymi rogami na czole...raz w postaci strasznego smoka. Przy tym pukają, szurają, przesuwają się pod krzesłem...jednym słowem przeszkadzają!

- To ja tam przechodziłem...odzywa się niewierzący mąż.

    Na szyi kobiety wiszą trzy różańce, zna modlitwę przebłagalną oraz modlitwę dzięki której przez świeckiego można uświęcić wodę! Ja wiem, że nie zazna już spokoju - nawet powiedziałem jej, że od tego czasu będziemy walczyć razem.

    Nagle zrozumiały stał się kuszący sen nocny i wczorajsze przeszkody w modlitwie. W obecnej nocy przebudziło mnie wycie psa w pokoju syna! Napłynęła informacja, że Zły chce mnie przestraszyć! Wstałem i sprawdziłem: syn spał sapiąc. Skończyłem zaległą część Różańca i wodą święconą z Lourdes "przeżegnałem" wszystkie pokoje...

                                                                                                                                     APeeL