Wciąż piszę o Bogu od momentu przebudzenia...jak dzieciątko, które wówczas krzyczy: "tato! tatusiu!". Bóg Ojciec niczego nie ukrywa przed prostaczkami, a w moim wypadku "nawiedzonymi". Każdy dowie się po czasie o budowie Królestwa Bożego, a wówczas krzyknie: "Och! To jest takie proste? A ja myślałem/am"...dlatego przekazuję to wcześniej, abyś nie był wstrząśnięty! Jak wówczas wytłumaczysz się przed Stwórcą Wszechrzeczy.

    Nie pojmie nikt Mądrości Bożej myśląc po ludzku...tracimy czas na badanie cudów nad cudami! Najtrudniejsze jest zrozumienie stwarzania wszystkiego myślą! W tym czasie nie dziwimy się sztucznej inteligencji. Zważ przy tym, że nasz mózg jest wykorzystywany dopiero w kilku procentach. Konkluzja: Przestań myśleć po ludzku, bo trafisz na manowce duchowe. Szatan wskaże ci ciemnogrodzian, którzy wierzą w coś, czego nie ma.

    Ja nie jestem kapłanem, ale przez całe laty stykałem się z różnymi ludźmi, a ostatnio z kolegami psychiatrami...obowiązkowo bezbożnymi. Na pewno dotyczy to też psychologów.

    Przecież jeszcze niedawno słońce krążyło wokół ziemi, a księżyc świecił w nocy! To tylko namiastka naszej "mądrości". Dlaczego tutaj jesteśmy? Są tylko dwie możliwości:

1. Nasze pójście za Mefistofelesem (Kłamcą i Buntownikiem).

2. Wygnanie przez Boga Ojca...

    Jest to pokazane na naszych dzieciach, które w poszukiwaniu szczęścia i wolności uciekają z domu lub są przez nas wyganiane.

     Pod kościołem moje serce zalało uniesienie duchowe (ekstaza)...tak jak po przyjęciu Eucharystii. W tym czasie jedna pani całowała wielki krzyż przed kościołem, a z mojego serca wyrwały się słowa pieśni: "Panie, Ty widzisz, krzyża się nie wstydzę (..) Krzyż Twój całuję, pod krzyżem klękam (..)". Napłynął obraz "mojego" krzyża, który podniosłem na początku nawrócenia (30 lat temu)...znowu przechyla się i chyba razem ze mną dokonamy żywota na tym zesłaniu. Jakby na znak właśnie biły dzwony kościelne...

     Na ten czas apostoł Paweł powie (Kol 2,6-15), a zważ na niezmienność Prawdy Bożej! "Baczcie, aby kto was nie zagarnął w niewolę przez tę filozofię będącą czczym oszustwem, opartą na ludzkiej tylko tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie."

   Natomiast Pan Jezus po całonocnej modlitwie wybrał spośród uczniów dwunastu apostołów (Ewangelia Łk 6,12-19) dodając, że: "Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili"...

    Takim się czuję i nie jest to pycha, bo takie wybranie oznacza niesienie krzyża ze Zbawicielem (współcierpienie). To było przecież zapowiedziane (Mt 20, 20-28): "Kielich mój pić będziecie". Potwierdzam to razem ze św. Pawłem (2 Kor 4,7-15): „Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu (..) Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa".

     Właśnie dzisiaj wystąpię z pismem do samorządu lekarskiego w którym padną mocne słowa dotyczące "15 lat nękania katolika za obronę wiary i krzyża (..)...z zastosowaniem sowieckiej psychuszki. Na czyj rozkaz wszyscy z samorządu lekarskiego napadli na mnie (..) z wpisaniem do Centralnego Rejestru Ukaranych!

    Cała procedura od początku jest nieważna (złamano wszystkie moje prawa). Uczynili to działacze samorządu zawodu zaufania społecznego wbrew głoszeniu etyki lekarskiej z całowaniem sztandaru izbowego na Mszach św.! To "ohyda spustoszenia".

     Dzisiaj miałem dobry dzień, bo skończyła się sanacja jamy ustnej z zaprotezowaniem oraz - zgodnie z później odczytaną intencją - rozmawiałem z czterema katolikami niepraktykującymi!

    Właśnie opracowywałem świadectwo wiary z 21.11.1991 (3-4 lata po nawróceniu), gdzie były słowa mojego wołania, które pasują tutaj!

    "Dzięki Ci, Boże Ojcze, Panie Nieba i ziemi! Dziękuję za każdy dzień mojego życia, za to, że Jesteś...ćwiczysz poprzez znaki, a karzesz zawsze z miłością! Nikt nie kocha nas tak jak Ty! Ojcze mój! Wiem, że zostałem zawołany i posłany do ewangelizowania. Podtrzymuj mnie w tym - wiem, że tak się stanie. To Wola Twoja, nie moj"...a przez to moje życie oddaję Tobie i czynię to z radością jakiej nie zna świat". 

                                                                                                                         APeeL

Aktualnie przepisano...

22.11.1991(pt) Wdzięczność Bogu Ojcu za wszystko...

    Tuż po północy przeżegnałem się wodą święconą z zakonu s. Faustynki i podczas bicia zegara zawołałem: "Matko dziękuję Ci za dar pracy, dom, rodzinę oraz za Twoją Opiekę! Proszę Cię, Matko! Padnij do stóp Pana Jezusa - z całym zastępem Aniołów i Świętych...niech wyprosi u Boga Ojca pokój w b. Jugosławii".

    Przypomniało się wczorajsze zdanie z psalmu (Ps 50): "wzywaj Mnie w dniu utrapienia, uwolnię ciebie, a ty Mnie uwielbisz”. Łzy zalały oczy, a błyski uniesienia duchowego sprawiły słabość w ciele. W krótkim czasie wszystko "odeszło z łagodnym ciepłem".

     W drodze do przychodni poprosiłem: "Jezu! Jezu! Panie spraw, aby Duch Św. spływał na osoby do których mówię". Zarazem zacząłem moją modlitwę z poczuciem Synostwa Bożego Pana Jezusa!

     W tym czasie otrzymałem jasność dotyczącą Boskości Zbawiciela, który żył tak jak my, ale wcześniej był w Niebie! "Matko bądź dzisiaj ze mną!"...tak dotarłem do ciepłego i czystego gabinetu lekarskiego.

     Pięknie udało się opisać pacjentce choroby na komisję lekarską...aż byłem zadowolony z siebie. "Proszę przekazać lekarzom, że Bóg ich ukarze, gdy nie dadzą pani renty!" To prawda, bo ta rolniczka waży 40 kg przy wzroście 125 cm z kręgosłupem powyginanym na wszystkie strojny. Dusi się nawet podczas siedzenia, a wcześniej uznano, że ma tylko ograniczenie zdolności do pracy, a to nie daje renty rolniczej! Jak wielkie jest zniewolenie lekarzy służących "samym swoim" (20 % rent jest lewych), a Pan dał im białe fartuchy.

- Modlę się nocami, zawsze zawieruszy się różaniec, a kiedyś przestraszyłam się trzema uderzeniami żelaznego pręta w szybę! Wyjaśniłem wystraszonej, że są to sztuczki od złego...wiele "radości" mieli z tego "zgrywu".

- Teraz chwiejąca się babuszka próbuje wręczyć mi pieniądze, a ja czuję, że jest to jej ostatnia wizyta!

- Weszła też podobna do babci z wielkiego plakatu. Nawet zawołałem pacjentów, aby zobaczyli to podobieństwo.

     Nagle zgłosił się kolega z prośbą o chwilowe zastępstwo w pogotowiu ratunkowym! Od razu trafiłem na melinę...nawet zakląłem, bo tam była prostytutka i zasikany młody człowiek oraz ciężko chory.

     Msza św. o 17.00. Kapłan pięknie mówił o Matce, która - przekazana Bogu - od dzieciństwa żyła przy świątyni! Łzy popłynęły po twarzy: "Matko bądź z nim"...

     Dzisiaj lud odzyskał świątynię zbezczeszczoną przez pogan (1 Mch 4,36-37.52-59)...poświęcili nowy ołtarz "przy śpiewie pieśni i grze na cytrach, harfach i cymbałach. Cały lud upadł na twarz, oddał pokłon i aż pod niebo wysławiał Tego, który im zesłał takie szczęście."

     Natomiast w Ewangelii: Łk 19,45-48 Pan Jezus przegonił ze świątyni handlujących. Natomiast w kościele płynął śpiew: "Jezus jest mym Przyjacielem. Jezus jest obrońcą mym" oraz "Maria Regina mundi". Wracaliśmy z radością...pojechałem i zapaliłem lampki na krzyżu.

   Zbliża się koniec tego dnia...tak chciałbym podziękować za wszystko. Właśnie wzrok padł na pozostawioną (przed godziną) książeczkę, która otworzyła się na słowach:

"Panie mój, cóż Ci oddać mogę za bezmiar niezliczonych łask?

W każdy dzień sławić będę Cię.

Ty mnie słuchasz i umacniasz.

Ty mnie ubogacasz

Ty mnie bierzesz na Ramiona i chronisz".

     Dodatkowo z moich zapisków przeczytam zdanie: "Bóg pragnie jednego - mojej duszy!" Tak, bo naszemu Ojcu Prawdziwemu nic nie jest potrzebne...ani śpiewy, ani dary, bowiem wszystko ma. Pragnie tylko naszej duszy...

                                                                                                                            APeeL