Człowiek współpracujący z Bogiem Ojcem ma wielką moc duchową, która pokonuje ciało fizyczne. Po przebudzeniu o 1.30 opracowałem i edytowałem wczorajsze świadectwo wiary...zeszło do 4.30, a Ty przeczytasz to w pięć minut i zauważysz błędy stylistyczne, źle postawiony przecinek i pomyślisz o stracie czasu.

    Musisz zrozumieć, że wszystko jest niczym wobec prowadzenia przez Boga Ojca...po oddaniu naszej woli (jedynego dary jaki posiadamy na ziemi). Przecież widzisz jak wszystko przemija, dzisiejsza wiedza po czasie śmieszy, prawie bogowie tego świata stetryczeją i zgniją, a ich dusze wpadną do Czeluści, gdzie zostaną odpowiednio przywitani.

    Właśnie z mojego bałaganu wypadł "religijny" rysunek satyryczny (nie wiem czy na licencji, ale autor poświęci się dla dobra ludzkości)...

                                      Diabły

    Na ten czas na Mszy św. o 6.30 Pan rzekł do Mojżesza, że przemówi do niego wobec ludu, aby wreszcie mu uwierzyli (Wj 19, 1-2.9-11.16-20b). Cała góra Synaj trzęsła się w ogniu z dymem, zabrzmiał donośny głos trąby z grzmotami. Naród wybrany potrzebował wielkich znaków ("przestraszenia"). Mnie są niepotrzebne, nawet nie chciałbym spotkać się z Ojcem Prawdziwym (twarzą w Twarz), ponieważ jestem wielkim nędznikiem...nawet obecnie.

    Natomiast w Ewangelii (Mt 13,10-17) uczniowie zapytali Pana Jezusa dlaczego mówi w przypowieściach? "Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją."

    Ja wciąż podkreślam, że Bóg Ojciec mówi do każdego z nas innym językiem, tak jak my do swoich dzieci...w różnym wieku. Nie pojmiesz języka św. Pawła, a nawet zdziwią cię słowa s. Faustyny. Ja z powodu poznania Tajemnic Królestwa Niebieskiego...jestem oskarżony o "życie w świecie nierealnym z brakiem krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć".

    Zbawiciel dodał: "Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza: Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli (..) i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił."

    To wielka prawda, która jest wciąż aktualna. Niewierny Tomasz Sekielski z "Tak jest" (TVN) wypominał kiedyś, że wierzymy w Boga, który mówił z ognistego krzaka, a sam mendzi z pudełka, które mam na półce! Nie widzi cudu, który stworzył pan Walter!

    Dalej Pan Jezus powiedział to za co dziękuję, bo "Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli." Czym zasłużyłem sobie na takie wybranie? Przecież w naszej "ideologii" wg prof. Jasia Hartmana nic się nie zmieniło od początku!

     Trochę mieszają wyznawcy islamu wskazując na Posłańców: Abrahama, Mojżesza, Pana Jezusa i Mahometa. Wykluczają zbawczą misję Syna Bożego! Jezus to człowiek-prorok mniejszy od Mahometa. „Isa Ibn Marjam”, czyli dosłownie Jezus Syn Maryi.

   Neguje się Trójcę Świętą, a ja wiem jak różna jest obecność każdej z tych Świętych Osób. W tamtym czasie walczono z wielobóstwem...stąd nie przyjmuje się Prawdy! Powinniśmy się obrazić i wywołać wojnę religijną. Jednak wiemy, że Bóg Jahwe ("Jestem, Który Jestem") bardziej kocha ich ode mnie. 

    Z natchnienia otworzyłem Koran, gdzie są piękne słowa o Bogu Ojcu, ale to sprawia, odwrócenie uwagi od Trójcy Świętej, a ich rytualne modlitwy dochodzą tylko do sklepienia meczetu. W języku arabskim słowo „islam” oznacza „poddanie się woli Boga”. Zważ, że jest to moja łaska.

    Sama nazwa religii sugeruje jej podstawowy dogmat – wiarę w jedynego Boga, przez muzułmanów nazywanego Allahem. Praktykowanie islamu opiera się na przestrzeganiu pięciu „filarów wiary”: wyznaniu wiary w jedynego Boga, modlitwie odmawianej pięć razy w ciągu dnia, poście w miesiącu ramadan, jałmużnie oraz pielgrzymce do Mekki przynajmniej raz w życiu.

    Święta księga islamu nie uznaje cierpienia i śmierci Jezusa poprzez ukrzyżowanie. Wg ich ludzkiej oceny niemożliwe jest, aby wysłannik Boga miał umrzeć w tak hańbiący sposób! Uznają cuda Jezusa, ale to czyniło wielu świętych (w tym o. Pio).

    To całkowicie potwierdziło dzisiejszą intencję modlitewną. Zarazem zapytam: od kogo napłynęło natchnienie, aby pisać o braciach młodszych w swojej wierze? Jakże chciałbym spotkać się z ich obecnymi przewodnikami duchowymi. Przecież mogą dokonać próby w dobrej wierze i zawołać do Ducha Świętego: gdzie jest Prawda? My nie zabijamy wrogów.

     Przykładem pełnego pustki duchowej był Jerzy Urbach: do końca bezkarnie szydził z naszej wiary, a nawet ją małpował (przebierając się za biskupa). Drugi "biskup" Niemiec odprawiał "mszę" uliczną z koncelebransami w durszlakach na głowach. Natomiast lesbijka Marta Lempart ostrzega katolików przed słuchaniem biskupów. Niech rzuci się na islamistów, św. Jehowy, hinduistów i buddystów. Jutro fiknie i trafi do Czeluści Piekielnych z Donaldem mniejszym od ołtarzyka domowego...oraz Jurkiem z "Nie".

    Wieczorem odmówię moją modlitwę w tej intencji towarzysząc oldbojom grającym w piłkę nożną.

                                                                                                                 APeeL

Aktualnie przepisano...

25.08.2005(c) ZA MAJĄCYCH DOBRE SERCE...

    Wczoraj padłem po 12 godzinach pracy w przychodni, a po przebudzeniu o 2.00 w nocy...na kolanach dziękowałem Bogu Ojcu za pomoc. Zważ, że miałem wielką moc, ponieważ to był zarazem 24-godzinny post w intencji pokoju na świecie (nie taki jak w Wielki Piątek, gdzie można jeść trzy razy, raz do syta)! W niespodziewanym nawale chorych nie było kłótni i złej energii.

    Teraz na znak Pana z wielkim smakiem spożyłem rybę (wędzonego dorsza)! Z nieba mówią przez wszystko - daj się tylko prowadzić. Zauważ później pomoc i podziękuj w pokorze Piszę to i płaczę.

    Żona jest zła, ponieważ pomalowałem okap przed wejściem na klatkę. Ona traktuje blok jako mieszkanie, a ja widzę wspólnotę braci i sióstr...jako namiastkę prawdziwego domu w Niebie! Nawet nie ujrzała znaku, bo ktoś przyniósł dwa wiadra kwiatów, które przebrała i postawiła pod figurą MB Niepokalanej (pod naszym blokiem). To jest bardzo proste dla wiedzącego.

     Dzisiaj mam 24-godzinny dyżur w pogotowiu...bardzo lubię tę pracę. Pojechałem na Mszę św. o 6.30 z prośbą o odmianę serca żony, która ma inną ścieżkę wiary. Nie potrafi ujrzeć kuszenia ze wskazywaniem jej przez demona..."wroga" czyli mojej osoby! Ponadto jest drobiazgowa, przejmuje się plamką na obrusie, a w tym czasie świat idzie ku zagładzie.

     Po drodze do kościoła poprawiłem kwiaty pod krzyżem Zbawiciela (przy kościele). Od Ołtarza św. Apostoł Paweł wskaże na pocieszenie przez wiarę we wszelkiej potrzebie i naszych uciskach (1 Tes 3,7-13). Tam będzie prośba do Boga Ojca, aby spotęgował naszą wzajemną miłość z nienagannością serc...w świętości. To mistyk mistyków i jego słowa są zbyt trudne dla zwykłych wiernych.

Psalmista wołał ode mnie (w Ps 90): "Nasyć nas, Panie, Twoim miłosierdziem" z równoczesnym wskazaniem na nasze przemijanie ("tysiąc lat (..) to jak wczorajszy dzień"). Tam będzie też prośba o wspieranie dzieła rąk naszych. Natomiast Pan Jezus wskazał na potrzebę naszego czuwania (Ewangelia: Mt 24, 42-51). Faktycznie nie znamy dnia ani godziny...Paruzji!

     Popłyną też słowa uwielbienia Boga oraz śpiew: "Jezu ufam Tobie", a ja w tym czasie chciałbym oddać Panu wszystkie kwiaty świata! W momencie konsekracji św. Hostii pojawił się błysk w którym "ujrzałem" Pana Jezusa przed męką pełnego uwielbienia Boga Ojca! To sekundowe błyski działania Ducha Świętego! Dłużej nie wytrzymałoby nasze nędzne ciało.

    Pierwszy raz napłynęło pragnienie oddania życia dla Zbawiciela! Łzy płynęły po twarzy. Został kawałeczek św. Hostii, który zabrałem ze sobą do pracy: "Jezu bądź dzisiaj ze mną". Nie wolno tak czynić, a jeszcze nie wiedziałem!

    Dyżur zaczął się od nagłego wyjazdu...mam "szczęście" do pracy (taki krzyż)! Trafiłem do rodziny wieśniaka, którego muszę zabrać do szpitala. W tym czasie straszliwe ryczał byczek, któremu wczoraj zabrano kolegę (wywieziono go na rzeż razem z "matką"). Pacjent opowiadał to normalnie, a ja miałem łzy w oczach!

     W drodze powrotnej wymieniłem cewnik u "mojego" dziadka i dalej trwała udręka, bo lekarze zlecili dwa oddzielne transporty, a jest straszliwy upał. Załatwiłem przyjęcie chorej w poradni specjalistycznej: zapisywali na październik, ale rejestratorka drgnęła i udało się wcisnąć chorą na 16 września. Wróciła osoba sprzątaczki, której podarowałem kawę oraz pacjent, któremu dałem antybiotyk. Kupiłem też kolację nowemu zespołowi karetki. Wielka jest radość z pomagania.

     Na końcu drzemki ujrzałem wielki krzyż Zbawiciela z figurą wielkości człowieka...całość piękna, lśniąca od złota! Szok, nie mogłem dojść do siebie. Z dwóch wyjazdów do dzieci zabrałem je do szpitala (jedno było z babcią), bo apteki były zamknięte.

     Lekarz dyżurny wymówił intencję tego dnia: "m a  p a n  d o b r e  s e r c e!" Na szczycie naszej dobroci jest oddanie życia za innych Jeszcze następnego dnia Pan pokaże mi tych, którzy mają dobre serca (czynią dobro). Żona z radością pokaże wpłatę na fundację dr Clown, której wolontariusze pocieszają w szpitalach chore dzieci (szybciej zdrowieją)!

                                                                                                                                APeeL