Odsłon: 1220

     Dobry dyżur w pogotowiu, bo jest ciężki niż i ciągle pada - jednym słowem: mam szczęście. Jest czas na czytanie, a interesują mnie sprawy ostateczne, bo do nich musimy odnosić nasze obecne życie. Tą dziedziną zajmuje się eschatologia.

    W sprawach ostatecznych są trzy główne kierunki:

katastrofizm - koniec świata z tą lub inną datą

      Ktoś, kto wierzy w słowa Jezusa Chrystusa wie, co powiedział: „o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec”.

oświecony racjonalizm - czeka nas katastrofa o typie kosmicznym

optymizm ewolucyjny - świat zdąża od gorszego do lepszego.

     Całe nasze życie jest oczekiwaniem na spotkanie z Jezusem Chrystusem. Tylko w łączności z Nim może dokonać się cudowne przeobrażenie wewnętrzne. Wówczas uzyskujemy światłość, która pozwala nam „widzieć" (czuć) świat niewidzialny.

    Dzisiaj mam dyżur z lekarzem, który ma inny los od mojego - omija go ciężka praca. Zawsze podczas wspólnych dyżurów mam cięższe przypadki chorobowe i muszę załatwiać jego pacjentów, gdy wychodzi na obiad i kolację!

     Postanowiłem, że muszę to przełamać. Właśnie czekam jak na szpilkach, ale tuż przed jego powrotem przywieziono śmiertelnie skrwawionego dziadka (pęknięcie żylaka podudzia).

    Czytam relację z pobytu w Polsce Nicky Gruza - protestanckiego ewangelisty, byłego młodocianego gangstera z Porto Rico, który doznał przemienienia serca. Teraz jeździ po świecie i głosi moc Jezusa...

    „On jest tu, na tej sali, pozwól Mu wejść do swojego życia, do twojego serca i pozwól Mu, aby Jego moc odmieniła je”.

     Wielu wówczas płacze, inni ocierają łzy ukradkiem, a wokół sceny z modlącym się robi się coraz tłoczniej. Ja też tam jestem...ścisnęło mi się serce, a łzy popłynęły po twarzy.

   W ręku mam encyklikę papieża "Redemptor hominis" (łac. Odkupiciel człowieka). Jak wielką moc ma Słowo! Po przeczytaniu kilku zdań do mojego serca napłynęła wielka tęsknota za Panem Jezusem, a tu brak intymności, bo w pokoju jest drugi lekarz, gra telewizor, a zza ściany  słychać krzyki karciarzy.

 „Panie Jezu!

     Jak trudno być z Tobą sam na Sam. Zobacz Panie jak jest mi ciężko - jestem tu, a chcę być z Tobą!  Tobie oddaję moje myśli i serce. Wszystko wokół mnie naprawdę nic nie znaczy! Ten świat nie istnieje dla mnie.

Pani Mój!

     Tak chciałbym powiedzieć innym o mojej tęsknocie i miłości do Ciebie. Chcę być jedno - ja w Tobie, a Ty we mnie! Tak chciałbym podzielić się tą radosną nowiną. Daj mi tą możliwość! Spraw to! Niech inni pójdą w moje ślady i trafią do Ciebie.

     Jaką powierzysz mi w Swoich zamiarach misję? Jak daleko jestem na drodze do Ciebie? Jak daleko?"

     W tych zapiskach chcę udowodnić, że w zwykłych przeczuciach nie mylimy się. Czy można mylić się odczuwając tak wielką tęsknotę i miłość do Jezusa Chrystusa - czy ta prawdziwa tęsknota jest złudzeniem?

      Dopiero podczas nocnego wyjazdu karetką zobaczyłem jasno przyczynę mojej tęsknoty. Napłynął obraz koła z różnymi formami miłości: do rodziców oraz najbliższych (w tym do babci, która mi pomagała). Tam też była pierwsza miłość (czysta) oraz miłość do ojczyzny, przyrody, zwierząt.

    Nad wszystkim króluje Miłość do Boga - ostatnia i wieczna...              

                                                                                                                           APeeL