Odsłon: 629

NMP Matki Kościoła

Drzewo wyrwane z korzeniami...

    Zadzwoniłem do szefa prokuratury, bo zostałem zbyty dwa razy...poprosiłem, aby tylko zerknął w moje pismo. Chodziło o to, aby zobaczył zdjęcie krzyża powalonego przez kolegę oraz mojego i przeczytał, że zbadała mnie komisja lekarska bez przewodniczącego.

    W prokuraturach mają wymówkę (słuszną), że nie wiedzą z kim rozmawiają, ale tutaj jest to tylko moja prośba z podaniem numeru akt. Co to da? Chyba nic, ale rodak powołany do obrony pokrzywdzonych zobaczy krzyż!

   Pragnę też spotkać się z prezesem NIL-u i pokazać mu świństwa, które uczynili koledzy za działanie których odpowiada, ale boją się ujawnienia fałszu, który podpisuje jako oszukiwany. Po czasie napłynie osoba Hioba...dla ukazania kontrastu prób, którym zostaliśmy poddani.

   Przepłynęły cierpienia ludzi w otoczeniu; sztuczne biodra, dializa od lat, choroba psychiczna, utrata wzroku, starcze zniedołężnienie, osamotnienie bez uciekania się do naszej wiary, niezdolność do pracy, doznanie pustki po przejściu na emeryturę.

    Z drugiej strony obdarowani nie widzą, że mamy raj na ziemi, jedynie prawdziwą wiarę katolicką z Matką Prawdziwą oraz aktualnym miesiącem kultu Serca Pana Jezusa...wielu drażni bicie dzwonów kościelnych! Dużo ludzi jest pustych duchowo i normalnie nudzących się (marnowanie drugiego daru Boga; czasu).

    Próbowałem modlitwy, ale nie szła, bo serce rwało się do ludzi, bycia z nimi, przekazywania mojej łaski z zapraszaniem do Domu Boga. Spragnionym palenia oddałem trzy paczki papierosów znalezionych...pod krzyżem (ktoś wyrzucił z samochodu), a alkoholik poprosił mnie o pomoc w rzuceniu nałogu, bo chce wrócić do pracy.

   Ja mam tę przypadłość odjętą przez Boga. Zaleciłem mu wołanie swoimi słowami do naszej Matki już dzisiaj (święto), a w ten piątek przełamanie się i przystąpienie do spowiedzi. W tym czasie wzrok zatrzymało drzewo wyrwane z korzeniami...to symbol jego sytuacji.

   Przed wyjściem na nabożeństwo do Serca Pana Jezusa śpiewałem „Niech żyje Jezus zawsze w sercu mym”. Podczas litanii wołałem za objętych dzisiejszą intencją. Zdziwiłem się, bo Monstrancję zasłaniała Pan Jezus na krzyżu, a z mojego miejsca wzrok zatrzymywał wielki fresk „Golgota”.

   Później podczas Mszy św. w Ew (J 19, 25-27) padną Słowa Zbawiciela z krzyża przekazujące mnie Swojej Matce. Proboszcz będzie pięknie mówił o śmierci Pana naszego i całym sensie naszej wiary, którym jest Eucharystia.

   Po zjednaniu z Panem Jezusem serce zalał wielki ból, który wzmagała pieśń; ”Święty Boże”. Wyszedłem znając już intencję modlitewną i zacząłem moją modlitwę, a w tym czasie przepływała golgota ludzka. Wejdź i posłuchaj tej pieśni (YouTube); Golgoto, Golgoto To nie gwoździe Cię przybiły...w wykonaniu Romana Rzadkosza.

   Ja wymieniłem cierpienia współmieszkańców, ale ogarnij miejsca wojen, konfliktów religijnych, głodu, dyskryminacji, bezprawia, a nawet jawnego bandytyzmu. W telewizji pokażą ojca, który sprzedał 1.5-roczną dziewczynkę. Zarazem spotkam maluszka, który potrafi wymawiać tylko jedno słowo; „tata”. Sam tak często wołam z tego zesłania do naszego Ojca Prawdziwego.

   Dorzuć do tego wszystkie zbrodnie, nałogi i zboczenia, czas naszych tajniaków z sobiepaństwem oraz jeszcze niedawnym pozbawianiem ludzi dachu nad głową, co przerabialiśmy za czasówHajki Szachrajkiz BLAD’FORMY (wg Tadeusza Buraczewskiego)...teraz jest  „Libertian Czaskoski – LGBiTny”…jej lewa ręka.

    Przez 1.5 godziny trwało wołanie do Boga w intencji tego dnia…

                                                                                                                      ApeeL

 

Aktualnie przepisane...

12.11.2002(w) WDZIĘCZNY ZA ŁASKĘ SŁUŻENIA

    Nie planowałem Mszy św. porannej, a teraz wiem, że jestem zapraszany. We włączonej TVN trafiłem na obraz Pana Jezusa na krzyżu. Podczas wchodzenia do kościoła odczułem własną nędzę i z jękiem zacząłem przepraszać Boga za lata niszczenia zdrowia (alkohol)...wielokrotnie mogłem marnie zginąć lub zapić się na śmierć...”Tato. Tato, Tato! Nic mi się nie należy...Och Ojcze. Tato!"

    Od Ołtarza św. popłynie czytanie Ew. (Łk 17, 7-10) o słudze nieużytecznym, który wykonuje, to co należy do niego. Po Eucharystii łzy zalały oczy.

    Ciężka praca trwała od 7.00-14.30...trochę darów od bogatych, a pacjentka nie może wykupić leków, bo nie ma pieniędzy. Jeszcze wizyta u dziadka, którego chorobami można obdzielić kilka osób, a on pragnie żyć (być tutaj). Padłem umęczony.

    Teraz mam wyjazd z chorą do szpitala, a na pocieszenie u innego dziadka trafiłem na piękny obraz Bożej Rodziny. Ich syn ma straszną chorobą; nie może chodzić z powodu ataksji i jest powyginany w różnych pozach...może uratować go implant w mózgu, który reguluje czynność mięśni; "Boże mój! Boże! tylko pokazać to synowi i żonie, bo martwią się o różne głupstwa!”

   Nie dają spokoju, bo zrywają do pacjentki w odległej wiosce, która weszła do sąsiadów (chora psychicznie). Jest brudna, wezwała nas, ale nic nie chce, ma nadciśnienie, nie chcę też jechać do szpitala ani zapisania leków.

   Wreszcie mogę wypić kawę, ale znowu jesteśmy u biedaka w bloku „pegierowskim” z niewydolnością krążeniowo - oddechową oraz chorobą niedokrwienną serca. Mieszka tam też zrozpaczona synowa z powodu męża alkoholika. Staruszka zabrałem do szpitala, a to sprawiło odmówienie mojej modlitwy.

   Jeszcze zatruta relanium w celu samobójczym, ale uciekła z domu; "Panie Jezu! Zmiłuj się nad tym światem". Teraz jestem u babci w chatce z czasów carskich z pięknymi obrazami...w tym ponownie św. Rodziny! To unieruchomiona, cierpliwa, z odleżynami wymagająca zmiany cewnika.

   Przepłynął cały świat służących chorym; od rodziny, salowych i opiekunek poprzez lekarzy i pielęgniarki. Ilu czeka na nasze i Boże zmiłowanie! Wróci posługa Apostołów, dobrych żon i sama Ewangelia o sługach nieużytecznych...

                                                                                                               APeeL

 

13.11.2002(ś) ZA OFIARY NACHALNOŚCI

Pierwszych męczenników Polskich

    Wychodzę na Msze św. a serce - w sekundowych błyskach - rozrywa tęsknota za Bogiem Ojcem i Ojczyzną Prawdziwą. Łzy zalewały oczy i płynęły po twarzy, a dusza wołała: „Ojcze! Dlaczego tutaj jestem?” Właśnie popłynie pieśń „Liczę na Ciebie Ojcze, liczę na każdy dzień”.

    Cóż oznacza prześladowanie mojej osoby, gdy szczytem cierpienia jest oddanie życia za innych i za Boga. Napływa obraz zamachu na Jana Pawła II oraz o. Kolbe w celi śmierci. Popłyną słowa Ew. o tych, co sieją we łzach.

   To przypomina kłopoty w edycji strony internetowej. Zakładający, któremu płaciłem z serca okazał się cyberprzestępcą; psuł i kopiował zawartość komputera wykorzystując moją niewiedzę. Popłakałem się po Eucharystii...

   Po wyjściu z kościoła obca pani żądała podwiezienia jej na targ (1 km). Natomiast w pracy;

- podobna wezwała mnie na wizytę domową („zapłaci”)...później okaże się, że powinna wezwać pogotowie, ponieważ babci upadła i doznała urazu

- po telefonie sąsiadki „garażowej” wkroczył jej maż i powiedział, że muszę wydać mu jakieś zaświadczenie, a rozkaz uzasadnił rzuceniem na stół pieniędzy! Ohyda!

- teraz męczy mnie „chory” na żołądek i wpadają przedstawiciele firm reklamujący leki (nigdy nie czekają)

- ostatni „chory” żądał zwolnienia wstecznego i pytał dokąd pracuję, bo chce się odwdzięczyć

- do tego zestawu przybyła babcia z grzybami, która męczy mnie przez cały sezon...dobrze, że w tym roku nie ma urodzaju. Z „wdzięczności” odwiozłem ją do wioski, gdzie mieszka. Nie mówiłem, że mam tam wizytę!

   W „Sup. expressie” będzie relacja dziewczyny, którą potraktowano jak terrorystkę...zabrano jej nawet majtki! Natomiast w telewizji będzie scena gwałtu (jest to szczyt nachalności). Zna to też każdy inwigilowany, bo nachalnie wkracza się w jego życie osobiste i całkowicie ograniczenie wolności (więzienie bez krat)... 

                                                                                                                             APeeL

 

14.10.2006(s) ZA PRAGNĄCYCH CIEPŁA

     Po wczorajszym poście z zimna nie mogłem zasnąć...mimo posiadania własnego mieszkania, łóżka, kołdry i koca. To zdarzyło się pierwszy raz. Rano popłakałem się, ponieważ przepłynęły obrazy pozbawionych domów, zesłańców na całym świecie, wszystkich w obozach śmierci i więzieniach. W takim cierpieniu człowiek rozumie braci na całym świeci.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (13.10.2018 r.) na zewnątrz i w mieszkaniu jest ciepło, kaloryfery grzeją i nocne chłody nic nie znaczą. W ręku mam art. z „Sup. expressu” z 24-25 czerwca 2006 r. „Umieram w tajskim więzieniu”. To relacja młodego Polaka, Michała Pauli, który wpadł w Tajlandii podczas handlu tabletkami ecstasy (ponad dwa lata temu).

    Tam karzą automatycznie dożywociem, ale umiera się wcześniej. Jedyna nadzieja jest w łasce ich króla. Stara się o to mecenas Karol Jełowicki z Warszawy. W artykule były rysunki uwięzionego. Bóg w ten sposób pokazuje Piekło, gdzie jest kara bez żadnej nadziei na jej zmniejszenie lub oddalenie.

   Planowaliśmy z żoną wspólną Mszę Św. o 7.00, ale popłakałem się z powodu tęsknej miłości za Panem Jezusem i pojechałem wcześniej, aby poprzez Eucharystie ukoić mój ból. Nie mogłem później wyjść z kościoła, ponownie popłakałem się pod „moim” krzyżem Pana Jezusa, gdzie podlałem kwiaty i krzewy.

   To jest „grób” najbliższej, ukochanej Osoby-Zbawiciela. Na ten moment Pan Jezus dał mi mały kwiatek oderwany od bukietu. Nawet nie miałem odwagi spojrzeć (niegodność) na krzyż. W cichości serca i milczeniu ciała wróciłem po żonę samochodem, bo jest bardzo zimno. Wówczas włączali ogrzewanie corocznie 15 października.

    W moim sercu pojawili się pracujący w zimnie, pijacy z rogów ulic, biedne i głodzone dzieci w zimnych domach, matki i żony alkoholików i bezdomnych, pacjenci pozbawieni opału na zimę z powodu biedy. Ogarnij cały świat, a zobaczysz ogrom tego cierpienia, którego odpowiednikiem jest miłość Boga oraz nasza, która oznacza przytulenie innego.

   Żona skarży się na zimno, a na ten moment w sklepie spotkałem znajomą kupującą lodówkę, a sam oglądałem grzejniki. Pojawiły się rzeźby lodowe oraz narody pozbawione ojczyzny: Mongołowie, Ormianie, Kurdowie, Cyganie oraz eremici na całym świecie. Na ostateczny odczyt tej intencji wpłynęła żona grzejąca się przy piecyku, bo nadal nie włączyli ogrzewania...

                                                                                                                            APeeL

 

20.11.2006(p) ZA USZKADZANYCH PRACĄ

    Podczas tej intencji trwał remont przychodni...z waleniem młotów pneumatycznych. Towarzyszą im krzyki dzieci, dużo powtórek leków, a zawsze proszę, aby nie przychodzić w poniedziałek!

   Załatwiałem ślusarza (pierwszy pacjent) oraz budowlańców...ile wysiłku i szkody doznaje pracujący przy młocie pneumatycznym (drżenia, uszkodzenie słuchu, itd.). Teraz, gdy to zapisuję trwa strajk listonoszy.

    Wracałem do domu o 15.30, a ból zalewał serce podczas słów piosenki: „Witaj gościu utrudzony”. W oczach pojawiły się łzy, ponieważ współcierpiałem z wykonującymi ciężką pracę, a zarazem napływa słodycz Boża do serca i duszy.

    Wielu pomogłem jako reumatolog, bo dużo jest dolegliwości związanych z wysiłkiem. Wykonałem wiele blokad miejsc bolesnych. Nie wiem jak radzą sobie z takimi przypadkami koledzy, bo tylko lekarz sportowy i reumatolog widzi cały układ kostno, mięśniowo-stawowy z masą przyczepów ścięgnisto - okostnowych. Jakby na ten czas wzrok zatrzymał kartofel. Pomyślałem o czasie, gdzie je sadzono ręcznie i tak zbierano.

    Zdziwiony słuchałem słów w TVN 24 o „człowieku ciężko pracującym”. Jedna z pacjentek opowiadała o pracy w Niemczech przy zrywaniu truskawek (12 godzin nawet w deszczu z zaleceniem „odrzucaj małe, szpiczaste, itd.”). Jeszcze hutnicy i czas niewolnictwa, bo ujawnią „obozy pracy” we Włoszech.

    Dalej to trwa w fermach kurzych, gdzie jest smród nie do zniesienia i śmiertelnie ciężka praca, a mafiozi grożą śmiercią rodzinie. Dorzuć do tego niekorzystne warunki pracy, przekraczanie norm, jednostajną pozycję (pochylenie) lub ruchy jak u robota. Jeszcze kierowcy TIR-ów oczekując na przejazdy...z przekraczaniem czasu pracy.

    Trzeba tutaj wspomnieć o azbestozie oraz nowotworach wywoływanych przez pracę szkodliwą. Jeszcze nie wiedziałem, że jutro spotka mnie niespodzianka...będę sam w przychodni.

                                                                                                                              APeeL

 

21.10.2006(s) ZA WIDZĄCYCH WDZIĘCZNOŚĆ BOŻĄ

   Trwa ból szczęki i podniebienia, a dodatkowo jestem całkowicie skołowany po lekach. Nawet niepewnie prowadzę „kosiarkę z daszkiem” (fiacika). Ten samochód służy mi niezawodnie od 7 lat (zapala w największy mróz). Kupiłem go po modlitwie w grudniu 1999 roku z upustem 2.5 tys. (dawne 25 milionów!).

   Obolały przysypiałem na Mszy św. a trwała piękna nauka, gdzie matka podała królowi jabłko na pięknej tacy. Uśmiechnąłem się, ponieważ napłynął obraz, gdy jakaś babulinka przyniesie z serca dwa brzydkie owoce lub kilka jajek prosto od kury.

    Na początku mojej pracy obok wizytówki napisałem prośbę, aby nic nie przynosić, ale dopisywano; jajek, kur, kaczek, kiełbasy i kaszanki. Dzisiaj, gdy edytuję ten zapis (02.06.2020) można dodać „zabójcze koperty” marszałka Senatu RP lekarza Tomasza Grodzkiego.

   Zrozumiałem, że wdzięczność to ludzka rzecz...sam mam wielką radość z dawania, a tu radość odpłacającego się. To często psuje moją bezinteresowność (altruizm), ale Pan Bóg dziękuje także nam...jak dobry ojciec ziemski swojemu dziecku.

   Dam dwa przykłady;

1. Pod „mój” krzyż wykonałem wsporniki na kwiaty - znajomy stolarz, mój materiał, pomagałem wkręcać śruby, wszystko trwało krótko. Powiedziałem „Bóg zapłać”, bo nie miałem pieniędzy. To był mój pacjent, widział, że czynimy to dla Pana Jezusa, ale spojrzał zadziwiony i zażądał zapłaty. Zrobiłem jak chciał.

    Później uratuję mu żonę, która miała objawy zawału serca i umierała w gabinecie podczas szumu i krzyków. Z Nieba napłynęło rozpoznanie; „ostry zator tętnicy płucnej”, które potwierdzono w szpitalu...nigdy nie postawiłbym takiego!

     Gdybym napisał, że ma podejrzenie zawału serca...zmarłaby z powodu opóźnienia podania leków przeciwkrzepliwych. Oboje dowiemy się o tym; ona z pobytu w Instytucie, a ja z prasy medycznej. Nie przyjąłem od nich kwiatów, które zaleciłem przekazać Matce Bożej. Sam zobacz jaki otrzymali znak, ale nie przebudzili się duchowo…

   Następnego dnia schodziłem ze schodów i pod gabinetem kolegi zauważyłem trzech młodzieńców czekających na badanie kierowców. Zgarnąłem ich koledze i załatwiłem ich hurtowo (20-30 minut) zarabiając 150 zł! Wiedziałem, że jest to od Pana; „taki cud zdarza się raz”.

2. Biednemu chłopczykowi podarowałem nowe radio...następnego dnia przedstawicielka firmy farmaceutycznej podarowała mi elektroniczne z zegarem, datą i budzikiem!

- Jakie natchnienie otrzymała pani, aby tu przybyć?

- A tak jakoś?

                                                                                                                                 APeeL

 

23.10.2006(p) ZA WYSTAWIONYCH DO WIATRU

    Tuż po północy oglądałem film w którym padły słowa prośby, aby „nie wystawiono ich do wiatru”, co oznacza „wpuszczenie w maliny”...oszukanie, zastawienie pułapki. Pomyślałem, że jest to intencja modlitewna tego dnia i tak się okaże...

   Przesunęły się obozy pracy, lokale z prostytucją, zwabienie do małżeństwa z muzułmaninem lub praca na wieżowcu w Katarze...skąd nigdy nie schodzisz, a często umierasz. Takim symbolem zwabienia są lepy na muchy, pułapki na lisy w mieście, słodkie trucizny lub pętle na psy. Na szczycie jest królestwo ziemskie Szatana.

    W drodze do kościoła o 6.20 umęczony snem i zębem idę w wielkiej złości na cały świat, a także na śledzących mnie...podobnie jest z ich strony do mnie. Idzie taki z dnia wczorajszego, schodzi ze schodów, ubranie typu wojskowego, mruknie „dzień dobry” i w złości trzaśnie drzwiami na klatkę.

    Zerwała go służba Polsce Ludowej, bo w Sejm RP trwa sprawa zabójstwa gen. Papały. Trwa rozkład imperium mafijnego, a „patrioci” zerwani chcą pęknąć ze złości, a ja też pękam z nienawiści. Przenieś się teraz do b. Jugosławii, do miejsc czystek etnicznych.

     W Ew. będzie mowa o bogaczu...to przykład zwabienia posiadaniem. W „Gazecie Polskiej” trwa przekaz o aferze taśmowej. Nawet do spowiedzi nie można iść spokojnie, bo możesz być nagrany.

    Zwabia także uroda, zdrowie z popisami w zawodach zagrażających życiu oraz nagła śmierć chwalona przez wszystkich. Oprócz zęba mam migrenę, ale na ten moment w przychodni są tylko dwie karty. To pomoc z Nieba, która sprawi, że uda się wyjść do kardiologa i dentysty. Po ekstrakcji wystawała ostra część resztki zęba...zrobił to gratis.

    Dodatkowo dzisiaj mam dyżur w pogotowiu i od razu zaczyna się:

- wyjazd do umierającego dziadka

- do babci przestraszonej ciśnieniem, a także do

- „przejechanego na świni”, którą sprzedał, a która wywróciła go i złamał biodro...

- pijany oparł się o płot, a zwabione psy pogryzły go

- biedna w chacie pełnej much

- zwabiona przez „kawalera” została okradziona

- byliśmy też w domu opieki dla niepełnosprawnych z interwencja, bo jeden z podopiecznych usiadł na łóżku wybranki...nasze działanie ograniczyło się do przegonieniu zalotnika z sali żeńskiej.

                                                                                                            APeeL