Odsłon: 759

   Nie wiedziałem jak zacząć tę intencję, a Pan - w środku nocy - dał do ręki wiersz ks. Mirosława Drzewieckiego „Modlitwa z Aniołem"; „Niech otworzy się Twe słowo o miłości nieprzyjaciół”…

   Dodatkowo na blogu Jana Hartmana (Polityka.pl) trafiłem na nowy wpis (25 listopada 2019); „Studentka – potwór! Wyrzucić ją ze studiów!” ze wstępem, który dotyczył mojej krzywdy zawodowej; „Nagonka na niewinnego /../ można po nim skakać do woli /../ Jak nie śmierć, to przynajmniej banicja.

    Piszę to, aby pokazać jak odczytuję intencję modlitewną danego dnia, a właśnie miałem wielki kłopot. Na wieczornej Mszy św. Eucharystia zamieniła się w „mannę z nieba” (zwinęła się w ustach i rozpuściła) z zalaniem duszy pokojem. To była zapowiedź pomocy, bo cały dzień byłem pusty duchowo, a bez Boga nic uczynić nie mogę...nawet cokolwiek przepisać.

    Podczas chodzenia po „Orliku” z grającymi dziećmi, gdzie odmawiałem moją modlitwę byłem blisko ostatecznej intencji; za ofiary planowanego napadu (miałem już za ofiary stalkingu).

   Ten wstęp jest potrzebny, aby ukazać serce studentki medycyny wyrzuconej z uczelni za jakiś ksenofobiczny filmik. Dałem tam komentarz;

                                                                Panie Profesorze!

    <<Nie wiedziałem, że Pan Profesor jest obrońcą uciśnionych, bo ze mną uczyniono to samo; straciłem prawo wykonywania zawodu lekarza. Za co? Nie puszczałem filmików, ale napisałem prośbę - do AM w Gdański z powiadomieniem Naczelnej Izby Lekarskiej - o poskromienie kolegi psychiatry, który zbezcześcił miejsce poświęcone. Tyle i aż tyle...

   Tak się składa, że właśnie dzisiaj otrzymałem pismo z Ministerstwa Sprawiedliwości skierowane do Prokuratury Krajowej jako interwencję w mojej krzywdzie. Człowiek normalny ucieszy się z takiej obrony, „dojściem swego” z ewentualnym ukaraniem winnych, itd.

   Mnie to nie cieszy, bo kolegom przebaczyłem i prosiłem o pojednanie, czekałem tylko na słowo przepraszam, bo ja za nich odpowiadam (duchowo); „Ojcze wybacz im, ponieważ nie wiedzą, co czynią”.

   W sercu pojawił się Dobry Łotr, który został zabrany ze Zbawicielem; „Dziś będziesz ze Mną w Raju”...tak wielkie jest Miłosierdzie Boże, ale trzeba się ukorzyć.>>

    Większość kolegów to katolicy nominalni, wszyscy stanęli po stronie powalającego krzyż, a żaden nawet palcem nie kiwnął w mojej obronie. Na spotkaniu z Okręgową Radą Lekarską w W-wie przy Puławskiej 19 zapytałem; czy na sali jest lekarz-katolik? Pochylono głowy, a ktoś mruknął, że wszyscy są katolikami. W tym czasie każdy „nadzwyczajny zjazd” zaczynano od Mszy św.!   

   Ponownie zostałem zadziwiony, bo w poszukiwaniu znaczenia słowa nominalny trafiłem na wpis obrońcy uciśnionych prof. Jana Hartmana z 23.07.2016 W co wierzą katolicy? Tam są pięknie opisane zasady mojej wiary z jątrzącą refleksją;

   „Nie wiem, czy znacie jakichś katolików, to znaczy osoby, które naprawdę wierzą w to wszystko /../ Jeśli jednak znacie, to zapytajcie ich, czy są pewni, że Bogu podoba się akurat to wyznanie i skąd tę pewność czerpią?”

   Ja jestem wiedzącym, że wszystko jest prawdziwe w Kościele Boga Żywego, a przez to we własnej Izbie Lekarskiej i na blogu Jana Hartmana jestem traktowany jako „czubek”...z blokowaniem odpowiedzi na obrażanie mojej wiary, a nawet Boga Ojca.

                                                                                                            APeeL

 

Aktualnie przepisane...

08.09.1993(ś) ZA UMIERAJĄCYCH W ODWRÓCENIU OD BOGA

    O 6.00 padłem na kolana odmawiając moje modlitwy poranne...ich odbitki mam zabrać do pracy. To natchnienie wyjaśni się podczas wypisu pacjentki z oddziału, która mieszka blisko Sanktuarium Maryjnego i tęskni za Mszą św.!

    Pan sprawił, że spokojnie rozmawialiśmy. Wskazałem jej na kuszenia Złego, który najpierw straszył wizytą u lekarza (opóźniła rozpoznanie nowotworu żołądka), a teraz mami lepszym poczuciem i straszy zabiegiem. Wyjaśniłem jej, że jako wierząca podlega jego większemu działaniu. Zaleciłem Eucharystię w intencji operacji i wręczyłem jej modlitwy!

    Nawał pacjentów, ale Pan dał pokój serca i chęć do pracy. Właśnie przybyła porzucona przez mocnego politycznie męża z zabraniem dzieci, którą proszę o wołanie do Nieba, przyjęcie cierpienia w sercu, przekazania go Matce Bożej w intencji pokoju w Jugosławii. Ponadto wskazuję na jej wybranie do cierpienia i ostrzegam, że Szatan będzie wskazywał na winnego...dobrego Boga Ojca, aby ją odwrócić od wiary!

    W czasie koronki do Miłosierdzia Bożego przywieziono dwóch umierających na nowotwory...jeden z nich to nasz pracownik, całkowity ateista i prześmiewca. Popłynie moja modlitwa w intencji tego dnia...intensywnie będzie napływała jego osoba. Pan da mu szansę, bo jutro porozmawiamy, a w ten piątek zgodzi się na spotkanie z kapłanem, który przybędzie do oddziału (ostatecznie odmówił).

   Natomiast łaskę z Nieba otrzyma trzeci umierający z tej przyczyny, który po podaniu i zapisaniu morfiny skorzysta z Sakramentu Pojednania...w oczekiwaniu na odwiezienie karetką! Zważ na drogi Pana! 

    Na działce, w nędznej budce trafię na klęczącą - przed Panem Jezusem Miłosiernym - żonę, a dodatkowy ból zaleje moje  serce. Nic nie mogło mnie ukoić, a Zły podsunął pokusę...instalowania nowego wieszaka do łazienki. Po pewnym czasie napłynie ostrzeżenie; "czy jest to czas na taką pracę?”

   Podczas odmawiania Drogi Krzyżowej i św. Agonii Pana Jezusa konałem w sercu, a tego nie można przekazać naszym językiem. Szczytem cierpienia był zgon Zbawiciela; "W ręce Twoje oddaję duszę i ducha Mego”. Dzisiaj dodałem koronkę do 5-u św. Ran za dusze tych, którzy odeszli w odwróceniu od Boga. Na końcu chciałbym w nieskończoność wołać; „Ojcze nasz, Ojcze nasz, Ojcze, Ojcze"...

   Nasuwa się też zapytanie; „czy ja należę do szczególnie służących Bogu i co to oznacza?" Pan Jezus powiedział do mnie; „Pozwól Mi posługiwać się tobą w sposób wolny /../ pozwól Mi w tobie zejść na ziemię /../".*

    Ja wiem, że trwa bój duchowy pomiędzy świętymi i upadłymi aniołami z otchłani. Nawet wołam do o. Pio i św. Franciszka, aby sprawili "złamanie serca córki wbrew jej woli, przecież dobro czynimy dzieciom wbrew ich pragnieniom".

   W intencji tego dnia popłynie jeszcze litania do Wszystkich Świętych oraz dodatkowo przekazanie dzisiejszego ścisłego postu...smakował kawałek chleba. „Dziękuję Ojcze za ten dzień”...

* „Prawdziwe życie w Bogu”...

                                                                                                                                   APeeL

09.09.1993(c) ZA ŁAMIĄCYCH PRZYSIĘGI

     Przepłynęła osoba fałszywego prezydenta Lecha Wałęsy, który w liście apeluje o przestrzeganie prawa, a sam go łamie  i przejmuje władzę (stworzył BBWR). Ma prawo odwoływania niezawisłych sędziów i wyrzucił z pracy wysokiego funkcjonariusza ochrony państwa, który był represjonowany przez bolszewików. 

  Przypomniały się Słowa Pana Jezusa, że; "temu pokoleniu tak brakuje duchowości, że niezdolne jest odróżnić swoją rękę prawą od lewej”.*

   Pojawiła się osoba pielęgniarki, która umierającemu i obolałemu pacjentowi nie podaje morfiny tylko pyralginę (popularne oszustwo). Jeszcze afera karabinowa, wielki krzyk i obrona oszustów. Pytam sam siebie; „czy mają sens moje modlitwy za tych, którzy łamią tworzone przez siebie prawa?”

    Znowu obraz działacza politycznego (przemalowany Adam Lityński ekspert od bolszewizmu) złapanego na kilkakrotnym wrzucaniu głosu do urny w Sejmie, a głosowanie było imienne i jednorazowe! Przepływa wielki fałsz; robisz gigantyczne długi, oddajesz władzę z krytykowaniem niskich rent i emerytur.

    Przepisuję to (26.11.2019 r.), a w TVP Info płynie gorąca dyskusja o finansach państwa. Natomiast w szwabsko-kacapskiej TVN mówią o czekających nas niskich emeryturach...za 60 lat! Nie wspominają o zwracaniu skradzionych przez PO pieniądzach z OFF, które mam otrzymać.

   Przezornie żegnam się wodą święconą, a nawet wykonuję znaki krzyża na twarzy i dłoniach. Idę do pracy, płyną modlitwy za „łamiących własne zakazy” oraz przyznawaną nagrodę Nobla "podejrzanym o agenturalność”. Wielki ból zalewał serce, w pragnieniu samotności uciekałem przed ludźmi, a właśnie gonił mnie facet na rowerze!

    Z telewizora w pokoju lekarskim popłynie przysięga prywatnych nauczycieli, którą kończą słowa; "Tak nam dopomóż Bóg”, a wielu to komuniści. Jak wielka jest nieskończoność naszych grzechów. Teraz, zarzuca się byłemu szefowi MSW Macierewiczowi, że ujawnił  agenturę, a to było bezprawne, bo tajne!

   Wyraźnie czuję pomoc Pana Jezusa, serce zalewała radość i pragnienie niesienia pomocy...spotkała mnie też miła niespodzianka, ponieważ zegar miał czas przesunięty do przodu o całą godzinę!

   Na szkoleniu referent miał piękne, kolorowe slajdy, sprawny zdalnie kierowany rzutnik i specjalny ekran...łzy zalały moje oczy, ponieważ w ten sposób chciałbym mówić o Panu Jezusie, Matce, Woli Ojca i sprawach duchowych. Wrócił czas mojego wystąpienia na festiwalu pisma „Nie z tej ziemi”, gdzie popsuto rzutnik w czasie, gdy mówiłem o odczytywaniu Woli Boga Ojca.

    Na działce złamałem prawo; sąsiadce wyrwałem słonecznik dla żony. Powiem jej i wynagrodzę to moimi winogronami. Nagle dzwonią, że moja pielęgniarka została śmiertelnie poturbowana przez pijanego męża (złamał przysięgę małżeńską)! Moje serce zalał smutek, gdy po zgaszeniu lampki palącej się dla Pana Jezusa przepłynął błysk Jego Miłości...aż krzyknąłem „Jezu!"

    Modlitwę skończyłem pod zniszczonym dębem (wszystkie konary połączono deskami po których chodzą dzieci). Jeszcze film „Chłopcy z ferajny” Martina Scorsese (tego od "Ostatniego kuszenia Jezusa")...o mafii! Jakże Szatan - w swojej organizacji - pięknie tworzy solidarność, obdarowywanie się, wszyscy jako jedno! Tak powinno być wśród dzieci Bożych. Wraca sprawa złamania przysięgi w mafii lub w KGB, gdzie za to grozi śmierć. Jak wielką mocą dysponuje Szatan; zabójstwa, knucia zbrodni, przestępstwa dla żartu, rozpusta, obżarstwo i narkotyki.

     "Dziękuję Ci, Ojcze za ten dzień...wszystko od Ciebie, nawet alkohol”...

                                                                                                                                       APeeL

 

10.09.1993(pt) ZA ODPOWIEDZIALNYCH ZA LOSY ŚWIATA

    Przed przebudzeniem pojawiła się twarz żony w pięknych okularach, dobranych do twarzy. Nigdy takich nie widziałem...prawdopodobnie w tym momencie przystępowała do Komunii św.! Dobrze, że wczoraj Pan skręcił moją rękę, gdy o 23.30 sięgałem po butelkę...powędrowała do piwa. Naprawdę tak było.

    W smutku wyszedłem do pracy, ponieważ wczoraj zbyt dużo wypiłem, a mam niejasne poczucie, że w jakiś sposób odpowiadam za świat - w sensie duchowym (Msze św. z Eucharystią, modlitwy i posty z przyjmowaniem cierpień zastępczych). Dzisiaj, gdy to przepisuję (26.11.2009) w pełni to potwierdzam (jest w zapisach dziennika). 

    Napłynęła osoba Jana Pawła II, przywódców państw oraz polityk "radziecki” grożący możliwością całkowitego zniszczenia Polski. Wyjaśniał, że są to „gry wojenne" wielkich mocarstw i nikt w konflikcie nie będzie bronił krajów leżących pomiędzy blokami wojskowymi, bo to są zapory! Naprawdę tak może być, przecież wybuch bomby wodorowej wystarczy.

    Znam już intencję i płyną moje modlitwy. Poprosiłem Pana Jezusa o pomoc w pracy. Faktycznie było dużo pacjentów, ale wszystko poszło sprawnie, a dodatkowo moje serce zalewała wszechogarniająca miłość Pana Jezusa, a przez to miałem poczucie, że chorzy to moi bracia. Pomagam im jak najbliższym i raduję się z niesienia pomocy.

    Chorzy, którzy poprzednio budzili moją niechęć, a dużo z nich przybyło dzisiaj (jakby na próbę lub dla pokazania miłości Boga do wszystkich); ten nie jest marudny, a tej nie odbieram jako złośliwą. Nawet widzę piękno ludzi...w tym babuszki pochylonej ku ziemi i ograniczonego umysłowo nudziarza!

   Popłynie moja modlitwa w intencji odpowiedzialnych za losy świata z koronką do Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus powiedział, że „przywiódł mnie do Siebie, a teraz ja muszę sprowadzać dusze do Niego”!* Tak jest naprawdę, a to oznacza odpowiedzialność za innych z poczuciem misji. Przypomniało się wczorajsze zaproszenie stowarzyszenia członków naszego kościoła na rekolekcje (świeccy w misji).

    W pogotowiu, gdzie mam dyżur z włączonego odruchowo telewizora popłyną słowa piosenki; „po co bomby, po co armie są na świecie”, a po przerzuceniu programu będzie film rysunkowy o niszczeniu.

    Cieszy daleki wyjazd karetką dający możliwość modlitwy, ale przed nadchodząca burzą złapała mnie straszliwa senność. Natomiast znakomicie znoszę post w intencji pokoju na świecie (środy i piątki)...tylko poranna kawa i woda.

    Szybko biegnie czas, który przeznaczyłem na studiowanie działania leków z darów dla oddziału wewnętrznego. Po odmówieniu - z przeszkodami moich modlitw - płacili za spanie aż do rana. To był dar od Boga, bo byłem pierwszy na kolejce...

                                                                                                                 APeeL

* „Prawdziwe życie w Bogu”...