Odsłon: 767

Wszystkich Świętych

    To święto zeszło się z kultem Serca Pana Jezusa i o 6.20 musiałem zerwać mojego osiołka (ciałko) do wstania, a pisałem do 4.00. Zawsze pomaga mi...już po obudzeniu kilkusekundowy sen.

   Dzisiaj była czytana wizja z Apokalipsy św. Jana Apostoła (Ap 7, 2-4.9-14) o wielkim tłumie - z każdego narodu i pokolenia - ubranych w białe szaty z palmami w dłoniach, "którego nikt nie mógł policzyć"...

    To potwierdza moją pewność, że jesteśmy żyjącymi duszami, a w naszym kościele nie usłyszysz o tym, co jest z nami po śmierci. W wielkiej jasności ujrzałem dołączenie duszy do śmiertelnego ciała, którym byli zaskoczeni nawet pierwsi rodzice; Adam i Ewa. Większość głupieje na tle zdrowia, piękna i "100 lat" tego zesłania, a każdy podobny do mnie pyta; "Panie! Kiedy mnie zabierzesz?"

    Wczoraj dałem komentarz na blogu Jana Hartman (Polityka.pl) z jego wpisem; Wolność i śmierć.

                                                                Panie Profesorze!

    <<Nie poradził Pan sobie z problemem wolności. Sam język wpisu jest nie do przebrnięcia dla normalnego człowieka, a sprawa jest bardzo prosta, bo składamy się z duszy i ciała. Piszę to ze względu na wspomnienie dnia wszystkich zmarłych. Na tym zesłaniu mamy dwa dary; wolną wolę i czas (nie wiadomo jaki).

    Kierując się wolną wolą („róbta, co chceta”) wpadamy w niewolę różnych pragnień, które nie zadowolą duszy pragnącej powrotu do Boga. Widzimy to na nieświadomym dzieciątku biegającym bez celu. To jest wolność wokół której kręci się Pan Profesor nie wspominając o duszy i naszym Stwórcy.

    W Modlitwie Pańskiej („Ojcze nasz”) są słowa; „Bądź Wola Twoja”. To moja łaska; odczytywanie Woli Boga Ojca… Trzeba własną wolę oddać i dać się prowadzić. Jest to pokazane na posłusznym dziecku, które trzyma się ręki ziemskiego taty. Daje to Wolność Prawdziwą, Bożą prowadzącą do celu naszego życia, którym jest świętość i zbawienie…z powrotem do Królestwa Bożego>>.

    Kapłan w kazaniu pomylił dzisiejsze wspomnienie Wszystkich Świętych z jutrzejszym odwiedzaniem cmentarzy i naszej łączności z tymi, którzy tam leżą. Wg mojej oceny wśród zmarłych jest garstka, ale wierzących, a do kościoła wnosi się trupy duchowe ("umarli grzebią umarłych").

   Ciało trzeba godnie pochować (pożegnać się z bliskim), ale większość koncentruje się jego kulcie z budowaniem grobów pobielanych, a "na nic się nie przyda"! Nie padło słowo; dusza, która jest cząstką Boga Samego, a którą uwalnia śmierć ciała. Nie podkreśla się też celu naszego życia, którym jest dążeniu do świętości i zbawienia.

    Ponadto zakazane jest mówienia o Szatanie (jego sukces), który zaleca przyjemności, bo żyje się tylko raz, a zarazem straszy śmiercią. To on sprawia, że w dyskusjach internetowych jego wspomnienie wywołuje szał, ubliżanie, wskazywanie na zacofanie, bo mamy XXI wiek. Cóż oznacza nasz czas w stosunku do wieczności.

    Nigdzie nie dojdziesz negując istnienie Szatana. Rozmowa o tym z ludźmi niekompetentnymi nie ma sensu, bo nawet Czesław Miłosz, który napisał książkę "Książę tego świata" do końca życia trwał w rozterkach "poszukiwacza", stawiał sobie samemu pytania zamiast stać się katolikiem i wołać do Ducha Świętego. Nie wiedział, że stał się celem Bestii o nadprzyrodzonej inteligencji...

    Właśnie o tej walce mówił egzorcysta ks. prał. Marian Rajcher. Wejdź (można pobrać);

cz. I w telewizji Trwam; 21 października 2019 18:15/w AudioMultimediaRozmowy niedokończoneVideo

cz. II w radiu Maryja 21 października 2019 21:30/w AudioMultimediaRozmowy niedokończone ks. prał. Marian Rajcher - egzorcysta / Radio Maryja

    Eucharystia - tak jak wczoraj - ułożyła się pionowo, dzieląc jamę ustną na dwie części. Nadal nie wiem, co to oznacza. Przed spacerem modlitewnym szukałem intencji, ale spojrzał Pan Jezus z Całunu z "Prawdziwego życia w Bogu". W mojej modlitwie wołałem przez 1.5 godziny, a po powrocie w radiu Maryja usłyszałem słowa s. Faustyny, że żyje w Bogu, którego jest cząstką...

                                                                                                                   APeeL

 

    

Aktualnie przepisane (zwiastuny)...szukaj chronologicznie.

21.12.1994(ś) ZA STAWIAJĄCYCH PRZESZKODY

   W śnie miałem kontakt z bratem pokąsanym przez własnego psa. Wzrok zatrzymała informacja o „departamencie kościelnym” w MSW, który walczy z naszą wiarą i Kościołem Boga naszego.

    Napływa obraz strajku kolejarzy...pociągi stają na chwilę, ale organizowane przez bezpiekę zatrzymują się na dobre. Z telewizji popłyną obrazy przeszkód dla inwalidów na wózkach, a w Sowietach zbuntowany generał nie chce strzelać do Czeczenów. Zawsze pytam; co Pan przez to pokazuje? 

    Brzydka pogoda, a w moim sercu radość. Badam ludzi i słucham jak Wałęsa „walczy” z czerwonymi, a agentura przejmuje władzę. Modlącą się proszę, aby nie głosiła satanizmów, że „jeszcze tam nikt nie był i nie powiedział” i nie chwaliła śmierci nagłej.

    Kończę, a zaczyna się nawał i zgłaszają dwie wizyty, a ja stawiam przeszkody, bo planuję modlić się. Nie wolno tego czynić. Idę i wołam do Boga za rodzinę ciężko chorej, którą nie chcą oddać do szpitala...przeszkadzają w pomaganiu.

    Pan później wskaże na zdanie w „Prawdziwym życiu w Bogu”, że „Ja Jestem, aby zniszczyć wszystkie wznoszone przeszkody, abyś dawał świadectwo”. U tej ciężko chorej wzrok zatrzymał obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Dziwne, bo ta sama Matka Jezusa była też u pacjenta na drugiej wizycie.

   Jedna z pacjentek powiedziała, że cześć chorych uważa mnie za pukniętego. Nie bronię się i mówię; nie chce być normalnym i niewierzącym! Przecież Pana Jezusa ubrano w czerwony płaszcz. Ona to rozumie, bo jej modlitwy zmieniają jej rodzinę...

    „Panie Jezu! Lud nie chce Ciebie. Proszę o miłosierdzie dla przeszkadzających w czynieniu dobra...od ludzi w rządzie do maluczkich. To za nich dzisiejsza Eucharystia”.

    Na Mszy św. Pan Jezus czekał na mnie...podszedłem pierwszy do zjednania, a później padłem w ławkę kościelną i tak było mi dobrze. a dodatkowo za mną jakiś pan pięknie śpiewał; „Przyjdź mój Panie. Przyjdź mój Boże”.

    Kupiliśmy dwa karpie, które musiałem zabić, a w myśli pojawili się jarosze. Dzisiaj, gdy to przepisuję w czytaniach jest poruszona sprawa obrzezania. Pan Jezus zniósł te przeszkody; bierz, zabijaj i jedz, a obrzezanie nie ma żadnego znaczenia, bo chodzi o oznakowanie wyznawcy Pana Jezusa, ale w sercu.

    Dzisiaj dobrze znosiłem post i na kolanach podziękowałem za ten dzień...

                                                                                                                                     APeeL

 

29.12.1994(c) ZA ZBOLAŁE MATKI

    Po wczorajszym ciężkim dniu Pan dał dobry dyżur w pogotowiu...aż pocałowałem św. Twarz Zbawiciela z Całunu („płacili za spanie”). Zaczynam modlitwy i mam poczucie, że prosi się wołanie za rodzinę.

   Podczas Ew (1 J 2,3-11) padną słowa o miłowaniu brata i trwaniu w światłości. Nagle moją duszę ogarnęła jakby obecność jakiejś postaci. /../ Napłynęło pragnienie bycia świętym, które także jest łaską Boga Ojca. /../ Nawet o śmierć trzeba prosić, aby nadeszła zgodnie z wolą Boga Ojca...za Jego zezwoleniem. 

   /../ Przepływają; matki narkomanów, pijaków, zbrodniarzy, matki kalek i niewiernych oraz tych które są poniżane i odrzucane przez własne dzieci. To cierpienie jest nieskończone. 

  /../ Podczas wyjazdu na zakupy przejeżdżaliśmy obok figury Matki Bożej, a ja odczułem Jej ówczesne lęki; od urodzenia Dzieciątka poprzez ucieczkę do Egiptu do zagubienia Jezusa w świątyni Jerozolimskiej.

   /../ Człowiek zmysłowy powie, że to głupstwa, rozmyślania, „mistycyzm”, a to błyski działania Ducha Świętego, które ujawniają Tajemnice Boże. Codziennie widzę to, czego nie widziałem...

    /../  Cały czas trwała  modlitwa, a podczas Ukr. Cierpień Pana Jezusa w ciemnicy (UCC) ból zalewał serce, a właśnie dzwoniły dzwony kościelne. /../ Wrócił ból Niepokalanej po spotkaniu z Panem Jezusem na drodze krzyżowej!

    Żona widziała moje udręczenie, ale nie wiedziała o co chodzi i wciąż pytała; „co ci jest?”, bo wciąż pojękiwałem. Nie miałem gdzie się schować. Życie w rodzinie i dla Boga to konflikt. Dlatego kapłan nie może mieć żony i dzieci...

                                                                                                                        APeeL

 

30.12.1994(pt) UPADEK W PRÓBIE

   Dzisiaj mam post w intencji pokoju na świecie, ale w nocy - na dyżurze w pogotowiu - będę „obchodził sylwestra”. Pan Jezus wiedział o moim planie i właśnie poprosił o odpoczynek;

    „Ach! Potrzebuję czasem Sobie wypocząć. /../ Mój krzyż jest ciężki /../”. Przecież powiedziałeś, że: „/../ posługuj się mną jak Ci się podoba /../”.

   Kręciłem głową z zadziwienia czytając te słowa (tom IV „Prawdziwego życia w Bogu” str. 97). To była duża próba, ponieważ chodziło o wybór pomiędzy przyjemnością tego życia i wyrzeczeniem, modlitwą oraz przyjęciem cierpienia.   

    Łatwo jest coś obiecać...jak w wyborach prezydenckich, ale gorzej jest z realizacją. Lepiej wybrać zastawiony stół, butelkę i żarty...tzw. „wolny czas”.

                                                                                                                                    APeeL