Odsłon: 745

    W śnie prowadziłem normalne życie: byłem w jakimś szpitalu starego, gdzie badałem pospiesznie chłopca z podejrzeniem nowotworu, dotknąłem jego brzucha, ale płynu nie było. Później znalazłem się w bibliotece pobliskiej parafii, gdzie wyraźnie widziałem książkę z rozważaniami o życiu i śmierci.

    Kierowca karetki z tej miejscowości potwierdził, że jest tam biblioteka, którą prowadzi siostra zakonna. Przy okazji zrelacjonował zdarzenie...usunięcia dwóch stuletnich kasztanów, bo nowy ksiądz stwierdził, że psują płot.

   Po uzyskaniu zezwolenia na ich wycięcie przybyli prawdziwi katolicy z łopatami i siekierami. Drzewa odkopano, odsłonięto korzenie i część podcięto, a później próbowano je przewrócić przy pomocy lin stalowych zawieszonych na różnej wysokości.

   Traktory...nie drgnęły, a obciążony ośmiokołowiec - z blokadą na wszystkie koła - zostawił tylko ślady kół w asfalcie. Dalej podkopano, podcięte i z wielkim trudem przewrócono te dwa piękne drzewa.

   „Tak przyjemnie stało się pod nimi podczas nabożeństw”, a ksiądz włożył tyle wysiłku w uratowanie płotka. Można powiedzieć, że drzewa umierają stojąc...dodałem. W ciszy - w drodze do chorego - przez serce przepłynęły refleksje:

                                  Pień brzozy biały

                                  Wstaje świt...

                                  Jeszcze słowik nie śpiewa

                                  Dziecko krzyczy z bólu, a matka z ojcem zerwana

                                  Pies wyje, a koniowi spuszczono krew

                                  Cielak leży na wozie...na rzeź

                                 Jeszcze nie umarł zły i lata jak opętany

                                 W dziurawym dachu rośnie wierzba

                                 Z oddali słychać oddech chorego...

     Dziwne, ale wejdź: „Modlitwa do drzewa”…

                                                                                                                   APeeL