Ktoś, kto taktuje moje słowa "po ludzku" zdziwi się tą intencją. Jest mi przykro, ponieważ dalej nie mam połączenia z internetem (telefon stacjonarny)...nie zawiadamiają o awarii u nich, a przecież "jedni drugim służcie".
Dopiero wczoraj ustaliliśmy, że jest to wina usługodawcy, a ja niepotrzebnie angażowałem naprawiającego aż popłakałam się z powodu jego uczynności. Miał być powiadomiony, a ja miałem czekać na miganie trzeciej diody. Tak się nie stanie...
Przez lata prowadzisz stronę, masz kontakt ze światem, a ta góra lodowa nagle znika pod wodą. Kto miał lub ma podobne kłopoty wie, że jest to nagłe cierpienie.
Kończy się zakażenie na Covid - 19, jeszcze w nocy mam zlewne poty, ale wróciła siła, dobre poczucie z pokasływaniem (odkrztuszaniem). Dodatkowym cierpieniem jest wielkie pragnienie picia tłustego i zimnego mleka.
Wyobraź sobie, że leżysz pod respiratorem w szpitalu, trwa walka o twoje życie, a ty masz tylko to pragnienie. My nic nie wiemy jak pomaga ta forma "leczenia". Musisz zrozumieć, że mamy lekarza wewnętrznego (autonaprawa ciała, jak w wypadku komputera lub sieci).
W smutku poprosiłem Pana Jezusa o pocieszenie. Na chybił-trafił otworzyłem książkę "Oczami Jezusa", gdzie trafiłem na scenę z małym chłopczykiem, stale głodnym, którego ojca ukrzyżowali Rzymianie. Pan Jezus przytulił go i pogłaskał po głowie i zalecił Piotrowi, aby dał mu sakiewkę dla matki...
Maluszek zapytał dlaczego Piotr płacze, a to pytanie było także do mnie. Można powiedzieć, że takich dzieci mamy na granicy z terrorystami, którzy wpadli w zastawione sieci i z rozpaczy rzucają w nasze służby kamieniami i czym się tylko da.
Wyjechałem na Mszę św. o 6.30, a po drodze zapaliłem lampkę pod krzyżem Pana Jezusa i ze łzami w oczach dziękowałem Bogu Ojcu, Panu Jezusowi, Duchowi Świętemu, św. Michałowi Archaniołowi oraz św. Józefowi za pomoc w moich kłopotach w czasie zakażenia.
Dodatkowo poprosiłem o ochronę Boga Ojca...także dla mojej ojczyzny. Powtarzałem to ze łzami w oczach podczas przejazdu do kościoła: "Kocham Cię Ojcze. Zapraszam Cię do mojej izdebki".
Na początku Mszy św. popłynie pieśń: "Jezu, Tyś światłością mojej duszy". Wzrok zatrzymała figura Pana Jezusa z Najświętszym Sercem, a ja dodatkowo podziękowałem Zbawicielowi za Jego Miłość!
Padną słowa (1 Mch 4) o odbudowaniu zbezczeszczanej Świątyni Boga Ojca, po starciu wrogów w proch. Na nowo poświęcono Ołtarz św. "przy śpiewie pieśni i grze na cytrach, harfach i cymbałach". Cały lud padł na twarz, oddał pokłon i aż pod niebo wysławiał Tego, który im poszczęścił".
Na ten czas była Ewangelia (Łk 19, 45-48) o wyrzuceniu przez Pana Jezusa przekupniów ze Świątyni Jerozolimskiej. Eucharystia ułożyła się w zawiniątko...jak pokarm dla żniwiarza, tutaj na Poletku Pana Boga.
APeeL