Postanowiłem iść pieszo na Mszę św. wieczorną (o 18.00), ale żona zaleciła, abym jechał samochodem, bo przez cały dzień padało z przerwami.  Nawet pomyślałem: "słuchaj się żony i rób odwrotnie", bo mam iść za natchnieniami płynącymi od Boga Ojca, który pragnie mojego prawdziwego dobra.

      Zważ, że planowałem odmówić modlitwę dziękczynną za uzdrowienie z ponownego zachorowania na zarazę chińską. Obecna odmiana atakuje staruszków z uszkodzeniem układu nerwowego (umierają).

     Na szybie wiatrołapu zauważyłem informację o jutrzejszym spotkaniu z formacją PiS-u startującą w wyborach lokalnych (ma przybyć też poseł). Demon podsunął uczestnictwo z moim wystąpieniem, nawet to o czym będę mówił. Wzrok przykuwał obraz s. Faustyny, bo do serca napływała nienawiść i chęć naprawiania tego świata.

     Co mnie obchodzi władza tego świata z Donaldem Tuskiem na czele, który właśnie w Krakowie tłumaczył rolnikom, że ich krzywda to wynik działania PiS-u. W tym czasie "rolnik" z Marszałkowskiej, kolega internista Kosiniak-Kamysz mówił o jedności, a nawet o miłości w koalicji ("od sasa do lasa"). Nie wiem w którą stronę równa kolega, bo na ministra wojny został wrobiony...jak Franek na papieża.

     W tym czasie przepływały czytania i zawołania kapłana, dobrze, że przeczytałem je wcześniej. Tam był przekaz cudownego uzdrowienia "chromego od urodzenia", którego codziennie kładziono "przy bramie świątyni, zwanej Piękną, aby (...) prosił o jałmużnę (Dz 3,1-10).

     Właśnie zaczepił Jana i Piotra, który powiedział: "W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź! I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go". Ten zerwał się "chodząc, skacząc i wielbiąc Boga"! Tak właśnie sam chciałem uwielbić Deus Abba!

      Psalmista dodał pean na cześć łaskawości Pana (Ps 105,1-4.8-9)...

"Sławcie Pana, wzywajcie Jego imienia, głoście Jego dzieła wśród narodów.

Śpiewajcie i grajcie Mu psalmy, rozsławiajcie wszystkie Jego cuda".

      Natomiast w Ewangelii (Łk 24,13-35) uczniowie poznali Pana Jezusa zmartwychwstałego z ciałem: "Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły (...)"...ale Pan zniknął!

       Eucharystia sprawiła uniesienie duchowe z pragnieniem rozmawiania o naszej wierze. Anioł przypomniał o zapaleniu lampki pod krzyżem, co uczyniłem. Wracając do domu na skrzyżowaniu trafiłem na żółte światło, a demon szepnął: "zdążę" ("mówi" w pierwszej osobie). Nigdy tak nie postępuję, nawet przyspieszyłem, a przed przejściem stała pani z córką.

     Wyobraź sobie zakończone żywota spowodowaniem wypadku. Popłakałem się, przepraszając Boga za takie zachowanie, a zarazem prosiłem o pocieszenie tej pani z córką czy wnuczką oraz dziękowałem św. Michałowi Archaniołowi za ochronę.

     Nie mogłem dojść do siebie, przepłynął cały świat ofiar wypadków oraz tragedia sprawców. My widzimy zdarzenie ("pędził jak wariat"), a to ofiara mylącej pokusy. Szatan skutecznie odebrał mi pokój...po zjednaniu z Duchowym Ciałem Pana Jezusa!

     Zobacz ciąg jaki sprawiła zmiana decyzji: przejścia z modlitwą na przejazd z wcześniejszym przybyciem do kościoła, gdzie rozmyślaniem o zebraniu wyborczym.

     Nic nie planuj! Wsłuchuj się w prowadzenie przez Deus Abba, a nawet trzymaj kurczowo Jego Rękę. Podziękujesz mi, gdy się spotkamy w naszej Prawdziwej Ojczyźnie...

                                                                                                                                APeeL